Kiedyś stałam w gronie trzech pań na korytarzu rozmawiając o naszej szanownej. Przechodząca pani psycholog wtrąciła, domyślając się o kim mowa, – ona jest taka pełna empatii. Wszystkie parsknęłyśmy śmiechem. Zarówno psycholog jak i socjolog musiały mieć taki przedmiot który tłumaczy gesty i zachowania ludzi – tak zwaną mowę ciała, mowę nie werbalną. Z tego wniosek, że nasza szanowna skwapliwie nauczyła się gestów pozorowanych i czaruje nimi otoczenie. Ktoś kto ma z nią sporadyczny kontakt daje się złapać na lep. Ci co z nią obcują bardzo szybko orientują się, że cała jej osobowość to fałszywy stwór. Natomiast psycholożka łatwowiernie przyjmuje do wiadomości, że przesyłane gesty i słowa to rzeczywisty obraz duszy. Wszak empatia to zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób. Szanowna, przychodząc do nas do pracy założyła blokadę na odczuwania tych stanów. Ona słucha, a kompletnie nie słyszy. Obiecuje, a w jednej sekundzie zapomina o czym była mowa. Jest cała w takiej otulinie chroniącej ją przed światem zewnętrznym. Do niej dociera tylko samo piękno : poezja, muzyka, komplementy, spotkania z ciekawymi ludźmi, wrażenia z wernisaży, ciepła krzątanina jej rodziny w domu jak ona sobie drzemie zdjąwszy otulinę. A co robi jak jest coś nie po jej myśli? Tupie nóżkami ? Szybciutko wszystkie problemy zrzuca na kogoś innego. Oto przykład. Na 100% przysłanie do mnie psychiatry to jej sprawka a przynajmniej współsprawstwo. Ale moje pismo z zapytaniem o jednostkę chorobową na podstawie której pan doktor psychiatra chce mnie leczyć szpitalnie odesłała natychmiast do dyrekcji szpitala w którym pracuje ów doktor. To jest odsunięcie problemu od siebie. Przecież ona jest moim opiekunem i co nie chce wiedzieć nic na temat mojego stanu zdrowia? Jak zapytałam, swego czasu, dlaczego kupujemy leki w najdroższej aptece, to szanowna wysłała moje pismo do tej apteki. Ja przecież nie pytałam dlaczego tam są drogie leki, tylko dlaczego pani dyrektor wybrała tę aptekę. To jest odsuwanie problemów od siebie. Nie da się. Ciekawa jestem co pani dyrektor zrobi z pismem które otrzymała od Pani Poseł. To pismo zawierało pięć pytań na temat wizyty lekarza psychiatry u mnie. Pewnie skieruje je do pana doktora. Pan doktor troszeczkę poobrywa za te nie czyste działania, ale jest dorosły, wiedział co robi i wie, że za swoje czyny trzeba odpowiadać. Niestety pani dyrektor o tym nie wie. Cały mój blog to tłumaczenie dla szanownej, że za wszystko co się w naszym Domu dzieje, odpowiada ona. Do niej to nie dociera.Panią dyrektor interesuje tytuł i pensja, resztę załatwi mową nie werbalną.
Pan Nikt
Kiedyś, na korytarzu naszego domu, podsłuchałam rozmowę dwóch panów i usłyszałam w niej, że mówią o mnie – no bo bloga piszę tylko ja. Pan Nikt – tak go będę teraz nazywała, mówi do drugiego pana – musicie na nią uważać, ona ma kamerę w okularach, wszystko nagrywa i potem wszystko dokładnie opisuje. Owszem dokładnie, wręcz z fotograficzną dokładnością, dlatego właśnie żebym nie wiem jak nazywała owego pana to i tak wszyscy będą wiedzieli o kogo chodzi. Mogę go nazywać Tomcio Paluchem czy Iwanem Groźnym, jak dodam, że dużo mówi to wiadomo będzie, że to pan NIKT. Ów pan Nikt, postanowił już dawno zniszczyć mnie i mojego bloga. Pisałam już kilka miesięcy temu, że wszedł w układ z panią dyrektor żeby mnie umieścić w Szpitalu Psychiatrycznym. Jak widać z łatwością namówił do tego perfidnego planu naszą szanowną, bo psychiatra już wykonuje polecenia swojej przełożonej. Pan Nikt, nie poprzestaje na tym, idzie do Kancelarii Prawnej z prośbą o interwencję w zamknięciu mi ust, czy może obcięcia mi ręki, nie wiem czego, w każdym razie chodzi o wyeliminowanie mnie z jakiejkolwiek działalności. Chyba najlepiej to mnie uśpić. Kancelaria w imieniu swojego mocodawcy wzywa mnie do zaprzestania naruszania dóbr osobistych i określeń grubiańskich i obraźliwych a także danych osobowych swojego mocodawcy, w tym również pozornie zanonimizowanych. ( Mój komputer podkreślił na czerwono ten stwór słowny ale ja niestety zawsze z dokładnością fotograficzną ). Podobno nawet dopuściłam się informacji na tematy życia prywatnego i ujmy w czci pana Nikt. W całym swoim blogu nie nazwałam ani razu owego pana pełnym imieniem i nazwiskiem a mimo to on wie, że to o nim. Skąd wie ? No bo piszę prawdę i tylko prawdę. On zmyśla i kombinuje, ja nie. A zatem ujmę mu trochę czci. Prowadzony przeze mnie blog ma charakter osobistego pamiętnika. Ma na celu danie upustu moim emocjom i przeżyciom. Pan Nikt i jeszcze kilka osób, dostarczają mi tych emocji tak więc nie sposób żebym o nich nie pisała. To oni mogą po prostu nie czytać mojego bloga. Na przykład ów pan udowodnił mi, że człowiek z wyższym wykształceniem wcale nie znaczy, że jest wykształcony. Ma kilka takich zachowań, które mnie osłabiają. Jakbym je opisała to dopiero ujęłabym mu czci. Kochani, to są moje emocje, moje przeżycia w moim Domu Opieki, które opisuję w swoim pamiętniku. Na pewno pan z Australii ani pani z Syberii, nie wiedzą kto to jest pan Nikt. Wiedzą tylko, że się nie lubimy. Pan Nikt ma sztab ludzi na stanowiskach z którymi mnie niszczy ( ich rękami ), ja jestem zupełnie sama i bronię się na forum i wówczas wydaje mi się, że moje skargi słyszy cały świat. A świat nie wie nawet kim jestem i skąd.
Samobój psychiatry
Od dłuższego czasu nie dostawałam już żadnych listów od czytających mojego bloga. Co miesiąc sprawdzałam czy w ogóle ktoś go czyta. Zawsze w wykazie komputerów wchodzących na mój blog, było ich około 1000 – to stan miesięczny. Po ostatnim wpisie dostałam bardzo dużo listów w których pisaliście mi co mam z tym fantem zrobić. DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, Oczywiście rzecz dotyczy wizyty pana doktora psychiatry u mnie, w celu rozpoczęcia procedury skierowania mnie do Szpitala Psychiatrycznego; na oddział zamknięty, bo inny nie miał by sensu, przecież mogłabym wyjść w chwili przypływu świadomości i pójść np. do Prokuratury. Napisałam o przypływie świadomości bo na ogół byłabym tak nafaszerowana lekami, że nie miałabym jej. ( Do wiadomości pana doktora który tak bardzo interesuje się swoimi pacjentami – nie przyjmuję żadnych leków ani na uspokojenie ani na sen, nie mam ani jednej tabletki tego typu i nie są mi one potrzebne). Tak jak noc po wizycie pana doktora u mnie była cała przepłakana, to następna noc, po wysłuchaniu Waszych porad i życzliwych słów, była cała przespana w głębokim , smacznym śnie. Wiem, że cokolwiek mi się stanie to już wiadomo będzie gdzie szukać winnych i współwinnych. Zgłosili się byli pracownicy naszego Domu, oferując pomoc w razie potrzeby, nawet mieszkanka która była cały czas w obozie moich wrogów, stwierdziła, że to już za dużo i jeśli psychiczną chorobą jest nagrywanie rozmów to pan doktor powinien zająć się leczeniem swojej zleceniodawczyni. Dowiedziałam się też , że nie jestem pierwsza którą usiłował zastraszyć psychiatra. Wynika z tego, że rozsiewanie psychozy strachu to jedna ze specjalności pana doktora. WSTYD . Z jednej podpowiedzi skorzystałam natychmiast, a w zasadzie z dwóch – poprosiłam na piśmie, z potwierdzeniem odbioru, o podanie jednostki chorobowej na podstawie której pan doktor postawił taką śmiałą diagnozę i o wszystkim powiadomiłam pewne Biuro Poselskie z którym już wcześniej kontaktowałam się i które zna sprawę.
Panie doktorze i szanowna pani dyrektor, nie wzięliście pod uwagę, że mam rodzinę która jest dobrze zorientowana o moim stanie zdrowia. Z którą kontaktuję się codziennie telefonicznie i raz w tygodniu osobiście.
Rada dla każdego kto wyrusza na wojnę – Jeśli chcesz wygrać wojnę z mrówką traktuj ją od początku jak lwa.
Blog i dezorganizacja pracy
Pisałam, że zawieszam pisanie bloga, chyba że spotka mnie jakieś świństwo to wówczas znów zacznę. Spotkało mnie świństwo i to grubego kalibru. Nie dziwię się, że ludzie boją się cokolwiek mówić. To co mnie dzisiaj spotkało to przeszło moje najśmielsze wyobrażenie o robieniu świństw podopiecznym Domu Opieki. .Przyszedł do mnie lekarz psychiatra, ten sam który swego czasu bardzo mi pomógł i którym byłam zachwycona jako człowiekiem. Pisałam o tym zachwycie nad nim i kilka lat temu i dwa wpisy temu. Myślałam, że będzie to szczera ciepła rozmowa. Spytałam – czemu zawdzięczam wizytę? Mam zwyczaj odwiedzać swoich pacjentów – odpowiedział doktor. A ha, uważaj bo pan doktor kłamie – pomyślałam. Przez 5 lat nie interesował się mną, aż tu nagle. I nikt pana do mnie nie przysłał ? Nie nikt, chciałbym wiedzieć jak się pani czuje, czy dobrze pani sypia, czy nie przesypia dnia, czy umie się pani cieszyć, czy często się pani śmieje. W nocy śpię dobrze, w dzień nigdy nie śpię, jeśli mam się z czego cieszyć czy śmiać to i owszem to robię – odpowiadam. Przyglądam się uważnie panu doktorowi, zauważył to i mówi mi, że poczytał mojego bloga i w jego treści zauważył niepokojące objawy chorobowe, kwalifikujące mnie do leczenia w szpitalu, czy zgadza się pani na to. Nie, nie widzę powodów – odpowiedziałam. No to wdrożymy procedurę przymusowego leczenia bo to co pani pisze na blogu to dezorganizuje pracę w DPS i świadczy o jednostce chorobowej – mówi mi pan doktor. Szkoda, że nie nagrałam naszej rozmowy – mówię, a pan doktor na to – nagrywanie rozmów również świadczy o chorobie psychicznej; to co rozpoczynamy procedurę koniecznego leczenia szpitalnego ? Wiadomo, o tym zadecyduje Sąd ale proponuję dobrowolne wyrażenie zgody. A ja proponuję żebyśmy się pożegnali i obiecuję, że natychmiast siadam do komputera i dokładnie zrelacjonuję przebieg wizyty pana doktora.
Logika
Wracam do zakazu prowadzenia pamiętnika na forum internetowym. Nie raz udowodniłam, że jeśli mam co robić to zajęcie pochłania mnie bez reszty, ponieważ staram się być bliska perfekcji. ( Bylejakość to nie moja broszka). A więc logicznym jest fakt, że jak nie miałam co robić bo był zakaz, to znalazłam ujście dla swojej energii. A więc żeby nie zakaz to nie byłoby w ogóle poprzedniej strony. Nie byłoby wielu stron gdyby nie obłudne traktowanie mnie: uśmiech, udawana życzliwość i szpila w pewną część ciała. Pani dyrektor na samym wstępie swojej pracy upokorzyła mnie pod naciskiem zwolenniczek swojej poprzedniczki i żeby na tym pani poprzestała to kto wie czy pisałabym pamiętnik na forum internetowym. Ale ponieważ końca w upokarzaniu nie widziałam, to zaczęłam krzyczeć. Mój blog to jest właśnie mój krzyk. Drę się na cały świat. Ja jestem zwykłą starą kobietą oddaną pod pani opiekę – pani dyrektor. Pani jest wykształconym socjologiem, chodzi mi o drugi człon pani tytułu – logos.. Od dyrektora takiego Domu wymaga się logicznego postępowania czyli przewidywania następstw. Pani poprzedniczka była cwańsza od pani dziesięć razy a mimo to nie przewidziała następstw. I teraz się odradza jak Feniks i uderza we mnie bardzo raniąc panią a pani tego nie widzi. Ona, czyli była dyrektorka naszego domu nie może zapomnieć tego co jej zrobiłam, ( nie bierze pod uwagę faktu, że najpierw to przez kilka lat ona mnie gnębiła). Sytuacja jest analogiczna, znów przez kilka lat jestem gnębiona i pani się wydaje, że jakoś to będzie. Mnie na niczym nie zależy, jestem stara i już się nażyłam ale pani tak lubi być dyrektorem. Nagle, po ukazaniu się mojego ostatniego wpisu, czuję jakąś nagonkę na mnie; nagonkę z gałązką oliwną w tle. Wszyscy chcą jednego – żebym coś robiła. A ja to odbieram tak: już cię przeczołgaliśmy psychicznie to teraz możemy cię trochę połechtać i będzie git. Robiłyście to wiele razy i zawsze kończyło się tak samo. Te propozycje to antrakty w waszej nie chlubnej działalności. Dziękuję nie skorzystam. Miło mi było słyszeć, że od wczoraj mam opiekuna w randze pracownika socjalnego, ale po dłuższej rozmowie z nią zorientowałam się, że ma obawy bo ja nie jestem zaprzyjaźniona z Janiną i Janem. Nie jestem i nie będę i dobrze o tym wiecie. Natomiast nie wiem dlaczego kierownictwo domu je im z ręki i na dodatek usiłuje mnie do do tego namówić. Nawiasem mówiąc, to pracownika pierwszego kontaktu, czyli opiekuna specjalnego, mieszkaniec powinien wybrać sam; bo musi to być osoba którą się darzy zaufaniem. To ma być człowiek którego ja darzę zaufaniem nie pani kierownik socjalna. Nawet psychiatrę już do mnie przysłałyście. Żałuję, że mnie nie było bo to uroczy człowiek, darzę go sympatią i mam zaufanie do niego. Tylko dziwi mnie fakt, że przyszedł do mnie bez mojej prośby. Wolę, bez porównania, rozmowy z naszym psychiatrą niż z psycholożką, którą też przysłaliście z gałązką oliwną. Po rozmowie z psycholożką zrozumiałam, że jedną z przyczyn odejścia z pracy Ani Ż.. było jej życzliwe zajęcie się mną. Żeby tak nie było to pani psycholog nie nazwałaby tragedią dla mnie odejście jej z pracy. Ja uważam, że odejście z pracy Ani to strata dla naszego domu. Przyszło do nas zieloniutkie dziewczę, nauczyło się pracy i adijos. Byłam zachwycona jej znajomością komputera i wszelkich nowinek technicznych. Teraz bardzo, bardzo przepraszam Anię, że przeze mnie straciła pracę. Mogła jeszcze popracować do powrotu Magdy, przecież to jeszcze ponad rok. No ale chodziło o to żeby mnie zabolało i o to, że nikt nie będzie wiedział o co chodzi a ja tak. Kiedyś stosowano tę metodę – ktokolwiek był ze mną ten w taki czy inny sposób dostawał po głowie, a więc trzeba było mi przypomnieć tę mafijną metodę. Pani dyrektor, proszę szykować zwolnienie dla 100% personelu średniego bo wszyscy są dla mnie mili i uczynni. Różnica między Anią a resztą jest tylko taka, że Ania to błyskawica, wszystko robiła natychmiast od ręki. Jak kiedyś zepsuł mi się telefon to żadna z pań socjalnych nie umiała mi pomóc, pani kierownik socjalna to nawet na mnie nie spojrzała a byłam właśnie u niej, Anię spotkałam w holu i w ciągu 3 sekund telefon był naprawiony.
Ponieważ dostaję różne propozycje zrobienia czegoś, potraktuję to jako nieudolne naprawianie swoich błędów, zrozumienie czegoś. Robić niczego nie będę bo nie mam serca do robienia czegokolwiek, a ja wszystko muszę robić z sercem. Ale zawieszę na kołku pisanie bloga. Oczywiście do momentu pierwszego świństwa. A tak w ogóle to propozycja zrobienia przeze mnie recitalu, w końcu z muzyką rozrywkową, w poście, to chyba nie na miejscu.
Zakaz pisania pamiętnika !!!
14 lutego 2018 r. wezwała mnie na dywanik pani dyrektor i w obecności siostry przełożonej zakazała mi pisania pamiętnika na forum internetowym. Mieszkańcy się skarżą – mówi pani dyrektor, ich to boli, że pani tak brzydko o nich pisze. Stop, – mówię, proszę nie używać liczby mnogiej; pani ma zwyczaj podnoszenia rangi problemu używając liczby mnogiej chociaż chodzi o liczbę pojedynczą. Kogo ma boleć tego boli. Po to ten pamiętnik pisałam żeby mnie przestało boleć a zaczęło tych którzy na to zasłużyli swoim postępowaniem. Pani dyrektor to obłuda – gnębić ludzi można, lekceważyć ich można ale pisać o tym to już nie można. Jak swego czasu pokazałam obrzydliwego ESEMESA to szanowna nie raczyła nawet sprawdzić od kogo on przyszedł. Bo wiedziała od kogo a tym wszystko można. Pokazałam szanownej anonimy grożące mi; to można ale pisać o tym nie można. Nie wpuszczać mnie po porannym spacerze do budynku – można, a pisać w żadnym wypadku. Truć mnie było można, a pisać o tym, przecież to straszne, no jak można? Osobę, która nagle przestaje mówić, pisać i czytać zostawić bez pomocy można, nie wezwać karetki do mnie czy do Justyna w takiej właśnie sytuacji, można, ale pisać o tym – no co ludzie powiedzą. Doprowadzanie do depresji osoby którą należałoby się opiekować, przez odsuwanie ją od jakiejkolwiek pracy na rzecz Domu to nawet wskazane, tylko tak żeby się nikt nie domyślił. Zmieniać pokoje mieszkańcom wbrew ich woli a nawet pomimo ich płaczu – można, ale pisać o tym no kto to słyszał. Awantury na stołówce personel robić może, pisać to już trochę gorzej. Mogę jeszcze długo wymieniać a pani mnie straszy paragrafami i sądem? Dyrektor Domu Opieki straszy swoją podopieczną sądem za pisanie pamiętnika. BRAWO! Z przyjemnością stanę przed Sądem i opowiem o opiece w naszym domu. Pani dyrektor jest pani wysłanniczką samego Prezydenta na to stanowisko, nie uważa pani, że to zobowiązuje, że należało by się zachowywać godnie. Być dyrektorem z prawdziwego zdarzenia a nie udawać, że się nim jest. Nie pozwalać na żadne świństwa a już w nich uczestniczyć, nie dopuszczalne. Nie otaczać się ludźmi którzy się skalali brzydkim zachowaniem. Przez te 5 lat narobiła pani dużo szkody samemu Prezydentowi, bo to co pani robi źle świadczy o tych którzy na panią liczyli wysyłając panią do nas. Czyżby wśród ludzi Prezydenta nie było lepszych. Starzy mieszkańcy wiedzą, że naszym Domem zarządza pani poprzedniczka i robi to źle celowo. Na zasadzie – mówiłam, że będzie gorzej… Mnie nie trzeba by było niczego zakazywać, wystarczy porządne zachowanie się kadry kierowniczej ( bo tylko o taką chodzi ) i ja natychmiast zmieniłabym front. Jak w listopadzie dostałam od pani zielone światło na zrobienie Sylwestra to w moim pamiętniku już znalazł się opis mojego drzewa genealogicznego. Byłam pewna, że już o naszym domu nie będę pisać. Jeszcze nie tak dawno pisała pani cytuję – ” dziękuję, że znajduje pani czas i siły aby uatrakcyjnić pobyt w naszym Domu. Wielu uczestników spotkań z niecierpliwością czeka na każde kolejne spotkanie , które nie tylko, że przerywa monotonię dnia ale czyni każdego uczestnika , do którego pani się zwraca, ważnym i wyjątkowym „. Co więc się stało, że teraz słyszę co innego. Coś kompletnie przeciwnego. Pani Magda powiedziała – NIE i jest nie. Spytam Prezydenta komu właściwie pani podlega i czy oby na pewno pani poprzedniczka już nie rządzi w naszym Domu, za pośrednictwem dwóch pań którym pani służy. Czy nie zostały zignorowane zalecenia Prezydenta w tym względzie. Czy On w ogóle ma jeszcze coś do powiedzenia. Poproszę żeby Pan Prezydent zechciał przeczytać mój pamiętnik. Pierwszą i drugą część zna a trzecia i czwarta jest o pani rządach. Jest w nich więcej zła niż za czasów poprzedniej dyrektorki. Pisałam o tym do Pana Prezydenta, odpowiedź jest zawsze taka sama – zarzutów nie potwierdzono. Jak dla mnie to jest zezwolenie na robienie świństw. Po co sobie zawracać głowę problemami staruchów. PANIE PREZYDENCIE WYBORY TYLKO PATRZEĆ A NAS UPRAWNIONYCH DO GŁOSOWANIA JEST PONAD SETKA.
Pani dyrektor postraszyła mnie Sądem a ja natychmiast przyśniłam, że jestem w więzieniu. Na spacerniaku przedstawiłam się wszystkim śpiewająco. Zorganizowałam zamiast nudnego spaceru – dyskotekę. I założyłam Radio – Prababcia 102 pl.
Mimo wszystko
Jest mi mimo wszystko bardzo miło. Pozyskałam jeszcze jednego czytelnika swojego bloga, dlatego właśnie jest mi miło a mimo wszystko – bo wiem, że ten ktoś czytając, źle o mnie myśli i źle mi życzy. Jeśli w ogóle myśli i czyta ze zrozumieniem, to może zamiast być przeciw mnie zrozumie, że jestem krzywdzona i choć trochę popatrzy na mnie ze współczuciem. Wyobraźcie sobie, że to Jasiu we własnej osobie. Najpierw czyta a później komentuje razem ze starą Markie… czyli ze swoją osobistą. Dzisiaj nawet mnie zaczepił, już myślałam, że usłyszę coś miłego ale niestety zrozumienia brak. To co usłyszałam to szok. Jasiu wszedł w spółkę z panią dyrektor żeby mnie wreszcie unieszkodliwić i odesłać do szpitala psychiatrycznego. A jakie macie podstawy – spytałam – a on na to, że leki które przyjmuję i ich ilości świadczą o chorej głowie. Dalej był bełkot ale zrozumiałam, że nazwę leku zna rzeczywiście dzięki pani dyrektor. To dla niej zrobiłam zestawienie porównawcze leków. To, że jest mi wstyd za panią dyrektor to normalka – jak można prowadzić rozmowy z podopiecznym na tematy chorób drugiego podopiecznego. Ale Jasiowi wyjaśniam: Ten lek na głowę to Vicebrol forte. Opakowanie zawiera 90 tabletek które wystarczają mi na dwa miesiące. One regulują krążenie około mózgowe. To krążenie powodowało gwałtowne spadki ciśnienia przez co mam uszkodzone serce ( serce miało puste przebiegi). Te puste przebiegi uszkodziły zastawki – mam niedomykalność wszystkich czterech zastawek. Wprawdzie ta niedomykalność jest względna ale jest. Zanim lekarze doszli do tego to przez 10 lat lądowałam na SORze co najmniej dwa razy w tygodniu z migotaniem przedsionków, czyli z pustym przebiegiem serca. I to był powód dla którego jako samotna osoba chciałam zamieszkać w Domu Opieki. Żałuję bardzo tej decyzji ale trudno, stało się. Mam nadzieję, że mimo waszych nadgorliwych starań nie zwariuję. Jak trzy lata temu szukałam pomocy u psychiatry to jeszcze nie wiele wiedziałam o swoich podstępnych wrogach i to na czele z panią dyrektor. Teraz znam swoich wrogów, wiem na co was stać, ale też wiem, że już nie jest was tak dużo jak było kilka lat temu i ludzie nie skłaniają się w waszym kierunku ale w moim. Jestem znacznie silniejsza psychicznie. A jeśli poczuję potrzebę pomocy psychicznej to wiem dokąd mam się udać. Na pewno do nikogo z kręgów opieki społecznej.
Ceny leków
1 stycznia, poniedziałek Nowy Rok 2018. Rzadko to robię ale wyszłam z pokoju pochodzić po naszych korytarzach. No i jak zwykle w takich wypadkach obstąpiły mnie panie skarżąc się na wszystko. Wszystkie panie, dosłownie wszystkie, bardzo brzydko mówiły o dyrektorce. Ja mam o niej brzydkie zdanie ale inni to aż przykro słuchać. Dlaczego wy mi tak wszystko mówicie, – pytałam. Ja mam bardzo poważną wadę psychiczną – jak słyszę skargi to muszę coś z tym zrobić. A to zawsze wychodzi ze szkodą dla mnie. Dobrze o tym wiem a mimo to załatwiam sprawę. Jestem kompletnym przeciwieństwem naszej dyrektorki – ona udaje, że słucha i z żadną skargą jeszcze nic nie zrobiła.
7 stycznia była u nas Kolęda; o dziwo była taka jak powinna być. Ksiądz dla każdego z nas znalazł chwilkę. Kolęda trwała ponad 3 godziny, nie tak jak zwykle 45 minut.
10 stycznia padłam chora. Wspomagałam się lekami które miałam w swojej apteczce. Czułam opiekę personelu średniego. I tak dotrwałam do 13 stycznia, w tym dniu przyjmuje lekarz u którego powinnam poprosić o wypisanie leków. W tym też dniu pani dyrektor ogłosiła co miesięczne spotkanie z mieszkańcami. Zupełnie nie wiem po co ona to robi, ale robi. Odfajkuje swoje działanie w sprawozdaniach. Na tym zebraniu pani dyrektor namawia nas do kupowania leków w aptece z którą mamy umowę. Dziwne to było dla mnie ale uwierzyłam w dobre intencje i wszystkie potrzebne mi leki zamówiłam zgodnie z sugestią pani dyrektor. Jak otrzymałam fakturę to mina mi zrzedła, na ogólną sumę 90 zł. przepłaciłam o 20 zł. Mieszkańcy którzy kupują sami w aptekach na mieście zawsze mówili mi, że u nas jest drożej. Ja nigdy nie zwracałam na to uwagi, u nas kupowałam leki tylko na receptę; ale ta sugestia dyrektorki, dlaczego ona to zrobiła? Jak można oficjalnie, na zebraniu sugerować kupno droższych leków. Jak wyzdrowiałam przeszłam się do kilku aptek sprawdzić ceny. Skonfrontowałam ceny w 5 aptekach wszędzie było taniej. A więc to jakiś przekręt z przetargiem. Czym kierowała się szanowna pani dyrektor podpisując umowę z tą a nie inną apteką. Jestem pewna, że ona tylko podpisała umowę podsuniętą przez jakieś demony z przeszłości. No bo po co komplikować sobie życie myśleniem o mieszkańcach DPS. Zrobiłam zestawienie wydatków na leki w poszczególnych aptekach i z prośbą o wyjaśnienie sprawy złożyłam pismo w sekretariacie. Wychodząc z sekretariatu spotykane osoby, dowiedziawszy się po co tam byłam, jedni ostrzegali mnie, że się doigram a inni mówili, że będą za mnie się modlić bo nikt po za mną nie interesuje się sprawami mieszkańców. Odpowiadałam, że sprawy mieszkańców są moimi sprawami. Odpowiedź jaką dostałam od pani dyrektor powaliłaby z nóg każdego. Już pierwsze zdanie świadczy o tym, że pani dyrektor ma nas za głupich. Cytuję ” W odpowiedzi na pani pismo, dotyczące cen leków dostarczonych dla pani za naszym pośrednictwem z Apteki Na Podgrodziu, uprzejmie informuję, że zwróciliśmy się do w|w Apteki o wyjaśnienie tej sprawy”. Dalej jest ble, ble, ble na dwie strony. No podpowiedzcie mi co zrobić z kimś takim jak nasza pani dyrektor. Ręce opadają po każdej rozmowie z nią i po każdym otrzymanym od niej piśmie.
Jasiu rządzi
Nie znoszę faceta; pewnie dlatego,że mocno trzyma z moim wrogiem – starą Markie…i robi absolutnie wszystko co ona mu każe a ona mu każe demonstracyjnie mnie ignorować. Robi to kierownik socjalna i Jasiu. To jest metoda stwierdzona lata temu i ma służyć schylaniu karku delikwentowi. Ale ona działa tylko wtedy jak delikwent, czyli w tym wypadku ja , nic o niej nie wie. Ja wiem i nic z tego nie wyjdzie. Co rusz ktoś mnie pyta – czy wiem dlaczego ten Jan jest taki ważny, do wszystkiego się wtrąca i wszystko mu wolno. Pani kierownik socjalna zarządziła, że to on jest teraz naszą wschodzącą gwiazdą; chociaż nikt go nie rozumie. Ja myślę, że to zwykły lizus który chce być ceniony za wszelką cenę. Tylko ten słowotok, przez który jest nie zrozumiały, utrudnia mu życie. Podobno to on przyczynił się do wywiezienia Anety z naszego domu, twierdząc że tacy ułomni ludzie jak Aneta i Zygmunt nie mogą być zakochani bo z tego mogą być dzieci i co wtedy. Nie pomyślał, że tym biednym, bardzo chorym, młodym ludziom, coś od życia się należy. Pozbył się Anety a teraz robi wszystko żeby pozbyć się z naszego domu Zygmunta no i mnie. Kiedyś spotkałam bardzo zdenerwowanego Zygmunta, wykrzykującego, że jak tylko ten Jan do niego się zbliży to mu odda. Co mu oddasz, pytam. Danusia on mnie pobił a nikt mi nie wierzy więc mu oddam. Ja Zygmuntowi wierzę i chętnie bym mu pomogła w tym oddawaniu. Ponieważ coraz częściej słyszałam pytanie – czym to się zasłużył Jan, że jest na specjalnych warunkach, postanowiłam zasięgnąć języka tam gdzie trzeba. Otóż Jan uczy dzieci socjalnej angielskiego. ( Fe, pani kierownik, jak można wykorzystywać podopiecznego do celów prywatnych ). Czyli te rządy to zadośćuczynienie. Jeśli miałabym napisać coś dobrego o kończącym się 2017 roku w naszym domu, to tylko to, że na moim korytarzu są wreszcie pozamykane drzwi a fakt ten doceni tylko ktoś kto chciał czy nie a musiał oglądać gołego faceta w pokoju z naprzeciwka, który miał wiecznie otwarte drzwi. Jaka to jest ulga to nie wyobrażacie sobie. Nawet zapach jest inny na korytarzu. W ogóle doszłam do wniosku, że ten mój korytarz jest teraz najlepszy. Nie ma widoków, nie ma smrodu i jest cicho. Nic więcej do szczęścia nie trzeba. W naszym domu rok 2017 zakończył się 29 grudnia balem ” sylwestrowym ” . Wyszłam z tego balu po pół godzinie i już na żadne tego typu spotkania chodzić nie będę tak więc i recenzji z imprez już nie będzie.
Grudzień 2017 roku.
Grudzień 2017r. pobił miesięczny rekord umieralności w naszym domu. Jak dom istnieje to nie było tyle zgonów.. Średnia roczna umieralności od lat była 14 osób, a tym razem w samym grudniu zmarło 8 osób. Fakt, przyjmowani są chorzy w znacznie gorszym stanie zdrowia, ale wszystko jedno jest coś nie tak. Z naszą służbą zdrowia jest coraz gorzej. O to przykład z mojego ” podwórka”. Od dwóch lat przy chodzeniu korzystałam z chodzika. Tak, tak napisałam w czasie przeszłym, już wystarczą mi kijki a zasuwam jak mały samochodzik. Nasz pan doktor leczył mnie, leczył i już nie miał pomysłu. Masz zawroty głowy, przewracasz się to weź laskę albo chodzik, a może nawet wózek inwalidzki i będzie problem z głowy. Ja się przeciw temu buntowałam, nie mogłam znieść, że traktuje się mnie jak starą babę. Aż trafiłam na lekarza, który potraktował mnie jak normalną pacjentkę. Porobił wszystkie badania. Postawił diagnozę i dał skierowanie do specjalisty od zabiegów terapeutycznych. Jak spytałam go dlaczego sam nie wypisze mi skierowania na zabiegi, to pan doktor na to – ja chciałbym panią wyleczyć. Niech każdy robi to co umie najlepiej. Ja swoje zrobiłem ale chciałbym też panią pilotować. No i Eureka, pani Danusia normalnie chodzi. Jak byłam u niego w październiku to miałam nawrót bólu podkolanowego i wyprosiłam o receptę na zastrzyk który mnie uzdrowił. Pan doktor dał mi receptę ale też poprosił żebym z miesiąc wytrzymała bez tego zastrzyku. I znów cud, ból ustąpił bez zastrzyku. Po naszym domu krąży dowcip – czy można wyleczyć starego człowieka? – Można ale po co. Taki stękający staroć jest zajęty swoją chorobą, swoimi bólami i do niczego się nie wtrąca. Można dać mu coś na uspokojenie czy na sen i problem z głowy. Delikwent robi się coraz głupszy no i właśnie o to chodzi. Niestety, nami się tu nikt nie interesuje. Mówi się o opiece, to jest kpina nie opieka; pani dyrektor nami nie interesuje się w ogóle. Siostra przełożona, odpowiedzialna za naszą stronę medyczną, nigdy nami się nie interesowała, a kierownik socjalna interesuje się tylko tym – jak zostać rekinem finansowym i jej wzorem do naśladowania jest poprzednia dyrektorka. Działa więc na wzór i podobieństwo. Wszystko musi być jej podporządkowane, łącznie z panią dyrektor. Doszły do mnie słuchy, że pani kierownik socjalna razem z osobistym narzeczonym starej Markie… planują umieścić mnie w Szpitalu Psychiatrycznym. Najpierw mnie to rozbawiło, przecież musieli by mnie ubezwłasnowolnić, ale po chwili pomyślałam, że mogą to zrobić inaczej, prościej – wpuszczą do mojego pokoju gaz halucynogenny, ( przecież już tak robili ) ja zacznę wariować a wówczas kaftan i sprawa załatwiona. Powiadomiłam o tym swoją rodzinę, w razie czego niech wiedzą. No i ustaliliśmy pewne kroki. Niestety z mafią nie ma żartów a chęć bogacenia się wyżera umysły ludziom którzy co niedziela gorliwie się modlą, przystępują do komunii i fałszywie udają, że są tacy szlachetni, a nie wiedzą co to słowo znaczy.
