Blog i dezorganizacja pracy

Pisałam, że zawieszam pisanie bloga, chyba że   spotka mnie jakieś świństwo to wówczas znów zacznę. Spotkało mnie świństwo i to grubego kalibru. Nie dziwię się, że ludzie boją się cokolwiek mówić. To co mnie dzisiaj spotkało to przeszło moje najśmielsze wyobrażenie o robieniu świństw podopiecznym Domu Opieki. .Przyszedł do mnie lekarz psychiatra, ten sam który swego czasu bardzo mi pomógł i którym byłam zachwycona jako człowiekiem. Pisałam o tym zachwycie nad nim i kilka lat temu i dwa wpisy temu. Myślałam, że będzie to szczera ciepła rozmowa. Spytałam – czemu zawdzięczam wizytę?  Mam zwyczaj odwiedzać swoich pacjentów   – odpowiedział doktor. A ha, uważaj bo  pan doktor kłamie – pomyślałam. Przez 5 lat nie interesował się mną, aż tu nagle. I nikt pana do mnie nie przysłał ? Nie nikt, chciałbym wiedzieć jak się pani czuje, czy dobrze pani sypia, czy nie przesypia dnia, czy umie się pani cieszyć, czy często się pani śmieje. W nocy śpię dobrze, w dzień nigdy nie śpię, jeśli mam się z czego cieszyć czy śmiać to i owszem to robię – odpowiadam. Przyglądam się uważnie panu doktorowi, zauważył to i mówi mi, że poczytał mojego bloga i w jego treści zauważył  niepokojące objawy chorobowe, kwalifikujące mnie do leczenia w szpitalu, czy zgadza się pani na to. Nie, nie widzę powodów – odpowiedziałam. No to wdrożymy procedurę przymusowego leczenia bo to co pani pisze na blogu to dezorganizuje pracę w DPS  i świadczy o jednostce chorobowej – mówi mi pan doktor.  Szkoda, że nie nagrałam naszej rozmowy – mówię, a pan doktor na to – nagrywanie rozmów również świadczy o chorobie psychicznej; to co rozpoczynamy procedurę  koniecznego leczenia szpitalnego ? Wiadomo, o tym zadecyduje Sąd ale proponuję dobrowolne wyrażenie zgody. A ja proponuję żebyśmy się pożegnali i obiecuję, że natychmiast siadam do komputera i dokładnie zrelacjonuję przebieg wizyty pana doktora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *