Od dłuższego czasu nie dostawałam już żadnych listów od czytających mojego bloga. Co miesiąc sprawdzałam czy w ogóle ktoś go czyta. Zawsze w wykazie komputerów wchodzących na mój blog, było ich około 1000 – to stan miesięczny. Po ostatnim wpisie dostałam bardzo dużo listów w których pisaliście mi co mam z tym fantem zrobić. DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, Oczywiście rzecz dotyczy wizyty pana doktora psychiatry u mnie, w celu rozpoczęcia procedury skierowania mnie do Szpitala Psychiatrycznego; na oddział zamknięty, bo inny nie miał by sensu, przecież mogłabym wyjść w chwili przypływu świadomości i pójść np. do Prokuratury. Napisałam o przypływie świadomości bo na ogół byłabym tak nafaszerowana lekami, że nie miałabym jej. ( Do wiadomości pana doktora który tak bardzo interesuje się swoimi pacjentami – nie przyjmuję żadnych leków ani na uspokojenie ani na sen, nie mam ani jednej tabletki tego typu i nie są mi one potrzebne). Tak jak noc po wizycie pana doktora u mnie była cała przepłakana, to następna noc, po wysłuchaniu Waszych porad i życzliwych słów, była cała przespana w głębokim , smacznym śnie. Wiem, że cokolwiek mi się stanie to już wiadomo będzie gdzie szukać winnych i współwinnych. Zgłosili się byli pracownicy naszego Domu, oferując pomoc w razie potrzeby, nawet mieszkanka która była cały czas w obozie moich wrogów, stwierdziła, że to już za dużo i jeśli psychiczną chorobą jest nagrywanie rozmów to pan doktor powinien zająć się leczeniem swojej zleceniodawczyni. Dowiedziałam się też , że nie jestem pierwsza którą usiłował zastraszyć psychiatra. Wynika z tego, że rozsiewanie psychozy strachu to jedna ze specjalności pana doktora. WSTYD . Z jednej podpowiedzi skorzystałam natychmiast, a w zasadzie z dwóch – poprosiłam na piśmie, z potwierdzeniem odbioru, o podanie jednostki chorobowej na podstawie której pan doktor postawił taką śmiałą diagnozę i o wszystkim powiadomiłam pewne Biuro Poselskie z którym już wcześniej kontaktowałam się i które zna sprawę.
Panie doktorze i szanowna pani dyrektor, nie wzięliście pod uwagę, że mam rodzinę która jest dobrze zorientowana o moim stanie zdrowia. Z którą kontaktuję się codziennie telefonicznie i raz w tygodniu osobiście.
Rada dla każdego kto wyrusza na wojnę – Jeśli chcesz wygrać wojnę z mrówką traktuj ją od początku jak lwa.
