Jak zawsze w przed dzień tego święta idę na cmentarz z biało – czerwonymi kwiatami do mojego ukochanego Ułana Jazłowieckiego. W tym roku już ktoś przede mną był, widzę dwie chorągiewki ułożone na skos i wpięte w znicz. Ucieszyło mnie to bardzo. Wracam do naszego DPSu który cały powinien być na biało czerwono a tu szaro buro. BOŻE, PRZECIEŻ TAKIE ŚWIĘTO JUŻ NIE ZDARZY SIĘ ZA NASZEGO ŻYCIA PO RAZ DRUGI. Na około 300 okien widać trzy flagi u nas mieszkańców ( akurat u tych u których nasz psychiatra stwierdził choroby psychiczne) i dwie stare wypłowiałe flagi przy wejściu głównym. Dyrekcja nie poczuła się do obowiązku przystrojenie Domu, którego sama nazwa zobowiązuje do świątecznych akcentów. Nasz Dom powinien być wyróżniony i widoczny z daleka barwnością dekoracji. Nie tylko Dom nie jest udekorowany ale i mieszkańcy pozostawieni na trzy dni bez żadnych zajęć, bez żadnej świątecznej rozrywki. Wszystko pozamykane na klucz i błądzący bez celu ludzie. To wszystko w ramach oszczędności, a można było tanim kosztem ubarwić nasze balkony. Panie w pracowni plastycznej bez przerwy coś kleją – mogły nakleić 300 chorągiewek, które ustawione po dwie na skos w doniczkach i w co drugim oknie udekorowały by cały nasz Dom tak, że ludzie przychodziliby go oglądać. Można by zafundować do dekoracji wielkiego białego orła w koronie. A tu nic – cicho wszędzie, głucho wszędzie. U nas nie ma też wolności, o którą tak walczyli nasi przodkowie, stąd ta nicość. Dyrekcja chętniej obchodziłaby dzień dyktatury. U nas nie może być żadnej samowolki – jak tylko ktoś za dużo mówi natychmiast zajmuje się nim psychiatra. Przytoczę zasłyszaną rozmowę pana NIKT z nową mieszkanką, która od kilku dni siedzi z owym panem przy jednym stoliku w stołówce; ja mam z nimi stolik po sąsiedzku. Pan NIKT szkoli panią Halinkę – przedstawia się jako doradca pani dyrektor i tłumaczy jej, że każde niewłaściwe zachowanie swoich sąsiadów powinna natychmiast zgłaszać do pani dyrektor. Obraliśmy kurs na tych co piszą różne donosy, żeby nimi zajmował się psychiatra a tych co płacą po 800 zł. a żyją za 4000 zł. będziemy eksmitować. Dlatego bardzo prosimy o informowanie nas o wszystkim co może panią niepokoić bo musimy jak najwięcej wiedzieć żeby móc działać. Ten wykład trwał przez całe pół godziny a więc tyle ile trwał obiad. Na drugi dzień pana NIKT nie było przy obiedzie, pani Halinka siedziała sama tak więc odwróciła się do mnie żeby porozmawiać. Po jakimś czasie pyta mnie – ten pan co ze mną siedzi to w jakim języku on mówi, Ja go w ogóle nie rozumiem. Jego nikt nie rozumie, on nie mówi tylko bełkocze. A przede wszystkim jego nikt nie słucha ( po za dyrekcją ) bo na ogół mówi od rzeczy. No ale on akurat ma wolność słowa. Ach jak się cieszył jak po wyborach okazało się, że zostaje u nas po staremu, krzyczał na całą salę z radości i był zdziwiony brakiem jakiegokolwiek odzewu. Obrósł w piórka i znów rządzi. Kiedyś wykrzykiwał, że będzie przewodniczącym Samorządu Mieszkańców; przekonał się, że nikt go nie wybierze na to stanowisko to pani dyrektor ofiarowała mu funkcję swojego doradcy. Poczuł się ważny i może śmiało niszczyć ludzi. Ma wolność na wszystkich polach.
