Wszystko co piękne …

szybko się kończy. No i skończyły się nasze spacery, było zbyt pięknie żeby mogło trwać. Ale to już jest tradycja i zgodnie z nią przerywa się zajęcia bez jakiejkolwiek informacji, nie ma i już, czy wam się podoba, czy nie . Kto by się przejmował staruchami. Czy coś się zaczyna czy kończy to MY o tym decydujemy – MY kadra kierownicza DPS, a wy staruchy cieszcie się, że wzięliśmy was na spacer chociaż kilka razy. Tak więc ja zabiorę się za ogródek przecież trzeba się ruszać. Gimnastyka poranna to dla mnie za mało ale niestety prace w ogródku to już ostatnie podrygi prababci Danusi.

Po za spacerami piękne były nasze spotkania muzyczne tak więc już czekam co wymyśli kierownictwo Domu żeby ich nie było. W dobie pandemii wszystko zwala się na nią, ale jak zobaczyłam grupę 30 osób stłoczonych obok siebie bez maseczek, to wolałam nie brać udziału w tym zbiegowisku. To była zabawa na sportowo zorganizowana przez dział socjalny naszego Domu, czyli 30 osób siedziało a dwie osoby bawiły się na sportowo pod czujnym okiem trzech terapeutek. Brak konsekwencji w zachowaniach pracowników w okresie pandemii jest nagminne. Ale myślę, że to obali ich ewentualne podchody zaczepne w stosunku do naszych sobotnio niedzielnych spotkań muzycznych na których przestrzegamy odległości . Spotkanie ku pamięci Powstańcom Warszawskim zakończyło się uczczeniem Ich pamięci minutą ciszy. Natomiast niedzielne spotkanie z Kapelą Jakubową zakończyło się gromkimi brawami skierowanymi do jednej z solistek tej Kapeli. Po prostu zadzwoniłam do niej jak ludzie bili brawa. Teraz szykuję spotkanie sobotnie na dzień 8 sierpnia a w tytule spotkania są ptaki. Gatunkami ptaków zostały nazwane światowej sławy wykonawczynie piosenek których będziemy słuchać : wróbelek Paryża czyli Edith Piaff, słowik Warszawy z czasów naszej młodości czyli PRLu – Bogna Sokorska i Yma Sumak nazwana słowikiem Andów, a ponieważ nad Andami króluje Kondor nie słowik tak więc posłuchamy królowej podniebnych przestrzeni peruwiańskich. Do tego dodam kilka ciekawostek o ptakach i program gotowy. W niedzielę zaś, program poprowadzi, od początku do końca – Janusz Zakrzeński. Mam płytę na której on recytuje, opowiada i śpiewa, ja go tylko przypomnę w kilku słowach.

Muszę też przypomnieć pracownikom socjalnym, że jestem ich podopieczną. Że nie wystarczy otworzyć mi drzwi prowadzące do mojego ogródka i ” róbta co chceta” tylko należałoby zobaczyć chociaż czy spokojnie dotarłam do tego ogródka i wyjrzeć czasem przez okno dla sprawdzenia czy wszystko w porządku. W czwartek żeby nie mój chodzik który toruje mi drogę to już byłoby po mnie. Otworzyłam bramkę do windy, już wprowadziłam chodzik jak zobaczyłam, że winda jest na dole a przede mną kanał od windy. Mało, że skręciłabym sobie kark to jeszcze przez ponad godzinę nikt by o tym nie wiedział. Mój ogródek i wejście do niego jest miejscem bezludnym. Mogłabym wołać do woli i tak nikt by mnie nie słyszał. Kiedyś jak się przewróciłam i nie mogłam się podnieść to i telefon nie pomógł. Dzwoniłam trzykrotnie do działu socjalnego, nikt nie odebrał telefonu. Oddzwoniono do mnie po dwóch godzinach z pytaniem – czy coś pani od nas chciała? Odpowiedź jest zawsze jedna – nie daj Boże coś od was chcieć.

Mam okazję, chyba po raz pierwszy, swój wpis zakończyć optymistycznie. Otóż przy odbiorze swojego prania z pralni nie doliczyłam się jednej podkoszulki. Zwróciła też na ten brak uwagę kierowniczka pralni, poprosiła o jeden dzień na ewentualne odszukanie brakującej rzeczy, a po tym terminie przyniosła mi nowiutką, fabrycznie zapakowaną podkoszulkę z przeprosinami za dyskomfort psychiczny – chociaż wcale tego dyskomfortu nie odczułam, nie zdążyłam. Można? Można.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *