Zaufanie i jego brak.

Nazbierało się trochę pytań i zastrzeżeń pod moim adresem. Chcecie mnie wciągnąć nawet w sprawy polityczne – bo ostatnio sprawy seksu są sprawami politycznymi. To słynne LGBT. Dla mnie seks był zawsze sprawą bardzo intymną i indywidualną a nie zbiorową. Ludzie z mojego pokolenia nigdy nie afiszowali się ze swoimi uczuciami. Mnie to przeraża ale tylko dlatego, że na flagi wciąga się tę najbardziej intymną sferę życia człowieka. „Róbta co chceta” ale mnie o tym nie musicie informować.

Zarzucacie mi brak konsekwencji – jak mnie kontrolują to jest źle a jak nie kontrolują też jest źle. Chodzi o moje wyjścia do ogródka i braku zainteresowania się czy jest wszystko w porządku. Dotyczy to ostatniego wpisu. Odpowiadam: jeśli pod takim rygorem jestem wypuszczana i wpuszczana to brak zainteresowania się czy jest wszystko w porządku, jest równoznaczne z brakiem konsekwencji, – którą zresztą widać u nas na każdym kroku. Jeśli dostałabym zezwolenie na wyjście do ogródka w dowolnym czasie – czyli najchętniej po południu albo raniutko, to wiedziałabym, że od początku do końca za to wyjście i powrót odpowiadam sama. Przecież wychodząc i wracając przechodziłabym przez portiernię.

Moje kochane spotkania muzyczne udały się pół na pół. W sobotę musiał być zły biometr bo trzy panie, były w dość agresywnym nastroju i cały czas atakowały najpierw Zygmunta a później Iwonnę. ( myślę, że to ta nieszczęsna kwarantanna). Nic im się w tych osobach nie podobało. W związku z tym ograniczyłam słowo wiążące i była prawie sama muzyka. Jak oznajmiłam, że to już koniec to były bardzo zawiedzione, wytłumaczyłam więc, że jakbym czekała aż skończy się awantura to program dopiero by się zaczynał. Natomiast w niedzielę program był wysłuchany z wielkim zainteresowaniem i z wielkim żalem padło pytanie – a jak zacznie się chłód, to co z nami będzie? To nie możliwe żeby aura decydowała o naszych spotkaniach.- Pożyjemy, zobaczymy. Może dyrekcja nam pomoże. Od dyrekcji są echa zainteresowań naszymi spotkaniami i to całkiem miłe. Szkoda, że we mnie nie ma ani za grosz zaufania do nich. 10 lat nękania zrobiło swoje. Dyrekcja musiałaby być dla mnie miła teraz przez następne 10 lat to może coś we mnie by się zmieniło. Zaczepiła mnie Natalka – słyszałam p. Danusiu o pani spotkaniach muzycznych, czy mogłabym coś o nich napisać w Kwartalniku? – spytała. Może pani. A mogłabym zrobić wam zdjęcia podczas takich spotkań? Może pani. Może pani napisałaby coś o tych spotkaniach. Robi pani dobrą robotę. Najpierw się zgodziłam, ale po namyśle wycofałam się z tego. Widać po podchodach, że chcecie coś uzyskać, a to na pewno nie będzie na moją korzyść. Co mi z tego waszego Kwartalnika, kto go czyta? Mojego bloga czyta już 5000 komputerów no i mogę pisać bez cenzury. Przypomnę jak zakończyło się moje pisanie do Kwartalnika – sfałszowałyście wybory do Samorządu Mieszkańców po to żeby nowy Samorząd powołał komisję kontrolującą moje artykuły i odrzucał je. Cenzura na wyłączność. Na artykuły, w których nigdy nie było nic co można by było w jakikolwiek sposób zakwestionować. Niestety jestem wolnym ptakiem do bólu. Nie możecie znieść faktu, że te moje spotkania są bez waszego nadzoru. Całe życie otoczona byłam mądrymi ludźmi i nikt nigdy nie kwestionował mądrych decyzji, nie ważne było, że szef dowiedział się o nich po fakcie. Byłam zawsze obdarzana zaufaniem i ufałam swoim zwierzchnikom, a jeśli nie miałam zaufania to dziękowałam za pracę. Do was zaufania nie mam nawet za grosz.

Pomalutku, po troszeczkę będę likwidowała ogródek. Dzisiaj powycinam krzewy, są bardzo brzydkie. Jeśli na wiosnę zaczną odrastać to niech odrastają a jeśli nie to trzeba będzie zasypać ziemią i posiać trawnik. Ale ziemi to nie wezmę od naszej administracji , nakupowali na zapas nie świadomi tego, że właśnie w taki sposób lęgnie się robactwo i niszczy roślinność. Jak ma się starą ziemię to trzeba też mieć dużo chemii do jej odkażania. Jestem pewna, że to ziemia, której dostałam aż 8 worków, zniszczyła mi mój ogródek. Grzęda z krzewami ma 6m długości. Wykopać krzewy z korzeniami nie da się, ponieważ zapadnie się grunt a razem z nim rozwali się chodnik z polbruku. To mój ogródek trzymał w ” ryzach ” ten chodnik. Nikogo to nie obchodziło, że chodnik bez oparcia na długości 6m. może się rozsypać.

Szanowna dyrekcjo zwróćcie uwagę na naszego firmowego psychopatę, myślę, że nie przyjmuje leków bo znów mnie nęka. Wystarczyło, że dwa razy ze stołówki wyszłam normalnym wyjściem od razu zaczął wygłaszać mój życiorys.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *