Opisując, trzy tygodnie temu, swój stan psychiczny, dziwiłam się sama sobie, że czuję się szczęśliwa bez powodu, a to jest największe szczęście – cieszyć się nie znając powodu. Nic nam nie wolno, mamy tylko siedzieć, leżeć i tyć, ewentualnie krążyć po korytarzach; i czego tu się cieszyć. Należę do osób które są szczęśliwe jak mogą pracować, wprawdzie już tylko umysłowo, ponieważ wysiłek fizyczny nie wchodzi w grę, ale pracować. No i EUREKA, przecież ja bezustannie pracuję, a że we śnie to trudno, jednak pracuję. Nie wiedziałam, że w każdym swoim śnie robię coś bardzo ważnego, ponieważ po przebudzeniu, nie mogłam sobie przypomnieć co to było, co ja takiego śniłam, ale ponieważ budziłam się rozśpiewana to znaczy, że śpiewałam. Dzisiaj obudziłam się usatysfakcjonowana z dobrze wykonanej pracy, w trakcie robienia czegoś ważnego, otóż, w szkółce dla młodych piosenkarzy prowadziłam zajęcia z analizy tekstów piosenek i doboru odpowiedniego sposobu interpretacji. Byłam już mieszkanką DPSu i dwa razy w tygodniu jeździłam do Domu Kultury, żeby prowadzić takie zajęcia, oczywiście w ramach wolontariatu. Budziłam się szczęśliwa po dobrze wykonanej pracy i widocznych jej efektach. Tak więc jeśli całą noc pracowałam to w dzień mogę zasłużenie odpoczywać. Odpoczynek po pracy daje szczęście. Tak więc mogę siedzieć, leżeć i tyć. Uważam, że mam najwspanialszą psychikę na świecie – nic mi nie wolno a ja i tak robię co chcę, mało tego, robię coś o czym mogłabym na jawie tylko pomarzyć, i jestem szczęśliwa – mam powód, czy go nie mam? Nie ważne, ważny jest efekt.
Następne moje odkrycie to pokoje pani Nikt i Tereski, w których nie ma tego co było. Obie panie były dość okazale zagospodarowane i o obie panie nie ma kto się upomnieć. Tak więc to nie zadośćuczynienie dla jednej z nich, za wierność w pomocy robienia świństw przez 30 lat, tylko okazja do zrobienia bałaganu po którym nikt nie wie o co chodzi. Stała metoda. Jeszcze dziwniejszym dla mnie było spotkanie z Lucyną następnego dnia. Lucyna chwyciła mnie za rękaw i prowadzi do swojego pokoju. W pokoju pokazuje mi łóżko swojej współlokatorki, szok, to pani NIKT. W pierwszej chwili pomyślałam, że przeszła do tego pokoju sama i położyła się w cudzym łóżku; ale ona już jest warzywem, nie mogła tego zrobić. Przypomniało mi się jak kiedyś, mój kochany Alojzy, zmęczony po długim spacerze korytarzami, dostrzegł otwarte drzwi do jakiegoś pokoju z zachęcająco posłanym łóżkiem, a w pokoju nikogo; wszedł i cały szczęśliwy wślizgnął się pod pierzynę i smacznie zasnął. Właścicielka tego przybytku była aktualnie w łazience za długotrwałą potrzebą i jak to kobieta jeszcze mycie, jeszcze zerknięcie w lusterko, trochę to trwało. Po powrocie do pokoju miała duży kłopot z intruzem. W pierwszej chwili pomyślałam, że właśnie to przydarzyło się współlokatorce Lucynki – nieproszony gość z którym coś trzeba zrobić. Przecież wczoraj mieszkała w pokoju na przeciwko. Pytam opiekunki – skąd tu pani Mark. Okazało się, że mieszka w tym pokoju od dziś. Bardzo dziwne jest to pomieszanie z poplątaniem ale jednak czemuś to ma służyć.
Inna stała metoda i moje odkrycie, to trzymanie w garści kogoś kto przez swoje zachowanie się podpada na każdym kroku i zamiast nim potrząsnąć, przywołać do porządku to mu się pobłaża po to żeby mając na tego kogoś haka wykorzystać do specjalnych celów. Chodzi mi a zachowanie się Felicji, o którym mówi już większość mieszkańców, i wyjątkowym pobłażaniu wszystkiego przez dyrekcję, i personel – już się słyszy od personelu – a co ja mogę. Na tej samej zasadzie urobiono sobie przed laty panią NIKT. To również była osoba nadużywająca i to w znacznym stopniu, i dla swego nałogu sprzedałaby każdego. Tak więc sprzedawała i miała się dobrze. A teraz co ? Handelek się skończył, można więc poprzesuwać z kąta w kąt. Uważaj Felicja tu nie szanuje się żadnych zasług na zasadzie co było a nie jest… Ale mi odkrycie!
