Odpowiedź dla Moniki

Twój wpis brzmiał z dziwną pretensją. Dziwisz się, że ja i nie tylko ja, chcielibyśmy robić zakupy sami i w mieście. To jest bardzo dziwne, że się dziwisz. Uważasz, że my to nie ludzie. Sklepik który prowadzisz to sklepik spożywczy, a nie tylko chlebem człowiek żyje. Piszesz, że przecież jeśli czegoś nie ma to można zamówić i będzie. Przypomnij sobie, że nawet jak zamawiałam, to po tygodniu usłyszałam nie ma, a chodziło o czepek do kąpieli, czy taśmę klejącą. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile zakupów robią nam pracownicy. Ostatnio pan Krzysztof kupił mi żelazko, żarówki, włóczkę. Potrzebuję bieliznę, której mi nie kupisz, a nawet nie chciałabym żeby mi ją ktoś kupował. Ktoś kupował mi krzyżówki, niby nic no przecież Jolki, niestety zupełnie nie te. Ktoś kupował mi wkłady żelowe do długopisów, i znów nie takie jakbym chciała, ktoś jeszcze kupował mi konturówkę, niestety nie to. Ja nie muszę się godzić na byle co. Mam swoje upodobania i przy nich zostanę.W miniony poniedziałek, na wymienione trzy pozycje, pozycje spożywcze typu mleko, kawa – na wszystkie usłyszałam – nie ma. Kupiłam produkt zastępczy – śmietankę w proszku, niestety nie lubię, ale już kupiłam. Ciekawa jestem co byś odczuła jako klientka na odpowiedź sprzedawczyni – nie ma, nie ma, nie ma. Ja ciebie rozumiem a ty mnie nie rozumiesz. Ostatnio jak chciałam kupić baterie do pilota usłyszałam, że muszę zamówić bo nie ma. Zawsze były. Przypominam, zamawiałam i po kilku dniach usłyszałam – nie ma. A jak poproszę Krzysia to mam co potrzeba za godzinę. Jednak my się wstydzimy ciągle prosić. Marzymy o tym żebyśmy mogli po prostu kupić sami. Dotknąć, obejrzeć i kupić albo i nie. Po za tym, przecież my nawet nie wiemy co w tym twoim sklepiku jest, my towaru nie widzimy. Żebym nie zobaczyła, że Zosia kupiła winogrona, to w życiu nie pomyślałabym, że je masz, bo nigdy nie było. Mam nadzieję, że zrozumiałaś moje niezadowolenie, bo ja rozumiem, że nie masz zaplecza, żadnego magazynu, że towar musisz kupować i przywozić sobie sama ( w końcu za ten trud narzucasz marżę )i że twoja praca jest uzależniona od widzi mi się dyrekcji – ty nakupujesz towaru a po pół godzinie usłyszysz, że sklepik trzeba zamknąć do odwołania. Ja to wszystko rozumiem a ty mnie nie rozumiesz – że szlak mnie trafia bo od ponad roku jestem zamknięta i co bym nie robiła to wszystko jest kontrolowane, moje wyjścia czy moje zakupy, które przechodzą przez czyjeś ręce a jeszcze ktoś się dziwi, że nie podoba mi się to. No nie podoba i to bardzo, a na słowo – nie ma – dostaję cholery.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *