Część II, rozdział 8

W naszym domu szaleje grypa. Prawie wszyscy już leżą pokotem, ja jakoś się trzymam. Jestem jedyną zdrową na moim korytarzu a więc odwiedzam chorych, bo im ciągle coś trzeba. Najdłużej odwiedzałam Władzię, już trzy tygodnie a ona ciągle chora. Ledwie żywa wybrała się do lekarza a w poczekalni usłyszała, że nigdy nie wyzdrowieje jeśli o pomoc będzie prosiła mnie. Bardzo ciężko być mną w naszym domu i niestety coraz gorzej. Władzia, tak jak kiedyś prosiła żebym do niej przychodziła to teraz poprosiła żebym nie przychodziła. Bojówki byłej dyrektorki chcą pokazać, że ciągle rządzą i przez zastraszanie powiększają swoje grono. Ludzie boją się ze mną rozmawiać, boją się nawet słuchać moich audycji radiowych. Bojówki zawzięły się w nienawiści do mnie i ich celem głównym jest mnie zniszczyć psychicznie i udowodnić wszystkim, że u nas jest gorzej niż było i to wszystko moja wina. To ja zniszczyłam nasz DPS to teraz trzeba zniszczyć mnie. Mam się bać wyjść z pokoju a i w pokoju mam się bać. Wszyscy mieszkańcy mają traktować mnie jak trędowatą. 14 lutego – Walentynki; terapeutki organizują imprezę w której biorą udział : Leśna Chata, Dzienny Pobyt, część chórzystek i ja z programem muzycznym. Podobno już przed występem bojówki wykrzykiwały, że albo oni albo ja. Nikt mi o tym nie powiedział. Pracownicy uważali, że czas już skończyć to atakowanie mnie i że przy nowej dyrektorce to się szybko wszystko uciszy. I jak przy poprzedniczce trochę się bały to obecnie twardo postawiły na swoim. Nikt nie sądził, że najszybciej podkuli ogon nowa dyrektorka. W Walentynki rozegrało się piekło. Byłam wyzywana bez żadnych skrupułów. Darły się – jakim prawem w ogóle chodzisz tym samym korytarzem co my. Zarażasz wszystkich wścieklizną – darła się najbardziej Maria Karcz., a towarzyszyły jej Krystyna Cze, Marianna Kossa i Janina Markie. Karcz wpadła w jakiś szał. Postanowiłam mimo wszystko swój program przeprowadzić spokojnie i do końca. Bojówki na czas mojego programu wyszły z sali i czekały na mnie w korytarzu po to żeby mnie zwyzywać, Karcz nawet mnie opluła. Nie mogły znieść faktu, że pracownice nie zwracały na ich groźby uwagi. Wpadły wszystkie do biblioteki i zaatakowały wrzaskami personel, nie ważne czy te osoby na które wrzeszczały miały coś wspólnego z występem czy nie. Musiały pokazać, że one tu ciągle rządzą i tak już będzie Pracownice : Dorotka, Magda, Ania i Kasia, wysłuchały wykrzyczanych żądań, wzięły po tabletce na uspokojenie i poszły zrelacjonować sprawę dyrektorce. Były pewne, że rządzenie bojówek zakończyło się wraz z odejściem poprzedniej dyrektorki. Obecna powiedziała im, że sprawę przemyśli a już dobrze wiedziała z kim będzie jej po drodze. Dostała fuchę jak złoto. Żeby wszystko funkcjonowało to musi opierać się na doświadczonych pracownikach a ci doświadczeni to w głównej mierze zwolennicy poprzedniczki. Nie szary personel niższego szczebla ale ten na kierowniczym stanowisku. Zwłaszcza chodzi tu o siostrę przełożoną i podległe jej pielęgniarki. Są takie trzy pielęgniarki którym przełożona nie musi nic mówić, wystarczy, że na nie spojrzy a one wiedzą kogo trzeba podtruć, kogo wystarczy zdenerwować, komu pomylić leki a komu walnąć w drzwi robiąc nocny obchód. Taka starucha, podopieczna do czego może być jej przydatna? Odsunie ją od wszystkiego i po krzyku. Połechce klakierów poprzedniczki, spełni ich żądania i da się żyć. W końcu skończyła socjologię to wie, że łatwiej wykończyć jedną osobę niż walczyć z dziesiątką osób. Już wie jak załatwić mnie bez krzyku tylko pomału i metodycznie. Bardzo szybko przystępuje do realizacji planu.

[whohit]Część II, rozdział 8[/whohit]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *