Na tablicy ogłoszeń przeczytałam – jutro, czyli 17 maja ma się odbyć spotkanie Pani Dyrektor z mieszkańcami; tak więc po powrocie do pokoju zabrałam się do spisania postulatów jakie koniecznie trzeba będzie poruszyć. Jak znam życie nikt nie będzie zabierał głosu, chyba, że będą to hymny pochwalne. Od poruszania spraw trudnych jestem ja. Moje postulaty to : 1. możliwość wychodzenia z budynku bez ciągłego szukania chętnych do otwarcia drzwi, czyli powrót do korzystania z czipów. Temat wałkowany od miesięcy na różne sposoby, jednak jak poruszę go na zebraniu to może znajdę liczny odzew popierający ten postulat. Musiałam przerwać pisanie bo usłyszałam pukanie do drzwi, zapraszam więc i widzę Panią Kierownik Socjalną, która przyniosła mi czipa do drzwi wyjściowych i prosi o pokwitowanie jego odbioru. Szok i radość nieprawdopodobna – W O L N O Ś Ć ! ! Więzienie, jakim był nasz DPS od niemalże trzech lat, zostało otwarte, więźniowie wyjdą na wolność. Przez te trzy lata czuliśmy się ubezwłasnowolnieni. Te uniżone prośby o wszystko, to było bardzo upokarzające zwłaszcza dla tak rogatej i niezależnej duszy jak moja. Problem jednak w tym, że te czipy otrzymało tylko kilka osób. Rozumiem, że nie wchodzi w grę rozdawnictwo czipów ponieważ są ludzie których trzeba mieć pod stałą opieką i nadzorem, jednak są osoby które wychodzą starym sposobem, czyli na prośbę i ciągle mnie pytają jak ja wychodzę. Bardzo źle się czuję jak pyta mnie o możliwość posiadania czipa osoba mieszkająca przy samych drzwiach wyjściowych i samodzielnie wychodząca na spacery. Na razie tłumaczę, że czipy będą rozdawane sukcesywnie i odsyłam do Działu Socjalnego.
Po tak załatwionej sprawie wolności pozostałe dwa postulaty stały się prośbami do rozważenia a nie postulatami. Otóż drugim punktem wysuniętym przeze mnie była sprawa apteczki doraźnej, leków w razie natychmiastowej potrzeby. Na ten temat wypowiedziała się Pielęgniarka Przełożona, twierdząc, że taka apteczka jest, że musiałam coś źle zrozumieć. Tematu nie ciągnęłam. Nikt go nie podchwycił a zatem może to być nieporozumienie.
Trzecim tematem do rozważenia, który wywołał burzę, był temat nagłośnienia kaplicy. Nasz ksiądz, mówi bardzo cicho, i bardzo lubi mówić dużo, ponieważ mówi do mikrofonu który ma połączenie z głośnikami w pokojach to ci w pokojach go słyszą, w kaplicy natomiast nie ma odsłuchu w postaci głośników i klops – nic nie słychać. Słyszą go tylko osoby siedzące blisko ołtarza reszta śpi. Pewnie nie potrzebnie dodałam, że każda msza u nas to taka tabletka na sen. Cokolwiek się organizuje należy wziąć pod uwagę, że u ludzi w naszym wieku ze słuchem jest coraz gorzej. Do mojej wypowiedzi dołączyła się Marianna, która siedziała obok mnie, i dodała, że z tym nagłośnieniem jest coś nie tak bo w pokojach dla odmiany słychać tylko księdza i jest często głucha cisza jak ksiądz nic nie mówi. Tego Felce było już za wiele, wstała i zaczęła wrzeszczeć na nas – czego się czepiacie księdza i kościoła, ty Danka chodzisz do kościoła tylko od czasu do czasu a teraz to cię w ogóle nie wpuścimy, bo chodzisz tylko po to żeby szukać zaczepki. Ludzie, którzy siedzieli za winklem i nie słyszeli mnie tylko krzyki Felki, dołączyli do niej, żebym zostawiła księdza i kościół w spokoju. Pani Dyrektor stanęła w mojej obronie tłumacząc, że mówiłam o nagłośnieniu kościoła. Nic nie pomogło. No to ja zakończyłam – ty Felka, swoim stałym zwyczajem, już od rana jesteś na rauszu i po pijaku zapomniałaś włożyć zębów bo bulgoczesz i to od rzeczy. W ten sposób ludzie dowiedzieli się, że Felka nadużywa alkoholu i przestali ją popierać. Jeszcze nie tak dawno chodziła po kościele i przepraszała ludzi za tworzenie plotek i już zbiera grzeszki od początku. Z tamtych się wyspowiadała, nie ma ich, można od nowa. W między czasie krzyczała też, że powyrywałam wszystkie kwiaty. Nie wiedziałam o co chodzi, dopiero za kilka dni dowiedziałam się, że chodziło o ogródek który dla mnie szykował Grzesiu i wykarczował cały śmietnik kwiatowy a ja niczego nie posadziłam. Felka teraz ” opiekuje się ” Grzesiem to nie będę jej niczego tłumaczyła o tych wykopanych kwiatach, nie chcę wchodzić na cudzą ścieżkę miłości, która jest na początku drogi.
