Jestem pełna podziwu fachowości naszych fizjoterapeutek. Nic nie mówiąc co o moim stanie zdrowia powiedział lekarz, u którego byłam we wtorek, zaczęłam biadolić, jak na staruchę przystało, że to i tamto boli. Asia wysłuchała i postawiła diagnozę: kręgosłup – ręce to kręgosłup szyjny, nogi to kręgosłup lędźwiowy. Po rozmowie zaczęła się nasza ogólna gimnastyka, którą prowadziła Ola. Po południu w pokoju, zaczęłam przeglądać pisma kolorowe i trafiłam na obszerny artykuł o moim biadoleniu, diagnozie Asi i ćwiczeniach Oli. Artykuł zaczynał się – jeśli dolega ci to a to, ( drętwienie rąk i nóg ) czyli wszystko to co odczuwam ja, to jest to dolegliwość związana z kręgosłupem; czyli trafna diagnoza Asi. Dalej w tym artykule były opisane, z dołączonymi rysunkami, ćwiczenia gimnastyczne które należy wykonywać przy takich dolegliwościach i był to opis ćwiczeń toczka w toczkę prowadzonych przez Olę. Jednym słowem nasze dziewczyny to fachury. Szkoda tylko, że gimnastyka jest prowadzona tylko dwa razy w tygodniu; byłoby wspaniale żeby była codziennie wówczas bylibyśmy znacznie sprawniejsi. Przecież stary człowiek robi się drętwy po kilku godzinach w bezruchu.
Podobno na świecie jest kryzys. Ceny różnych artykułów szaleją, ale nie u nas. U nas, moim zdaniem, jest większe bogactwo na stołach niż było. U nas serwuje się: polędwiczki zapiekane w sosie pieczarkowym, podaje się paprykę faszerowaną czy cukinię nadziewaną, przeróżne mięsa i surówki. Na śniadania czy kolację są zupy mleczne, wędliny w dwóch gatunkach, jakieś warzywko, owoce czy ciasta. Moim zdaniem tego jest stanowczo za dużo. Po posiłku na stołach zostają wędliny, masło czy sałatki różnego rodzaju. Owszem jest kilka osób które zjadają wszystko i jeszcze by coś zjedli, ale to jest dosłownie kilka osób. Im można by zwiększyć porcje a reszta mogłaby mieć połowę tego co dostaje. Ja jestem kawał baby, na ogół nie jem wędlin a mimo to, to co dostaję na śniadanie wystarcza mi na dwa posiłki. Nie chodzę na kolację ponieważ obfite śniadanie dzielę na dwa posiłki. Mnie ten obecny dobrobyt przeraża, bo w końcu pieniądze się skończą. Budżet Gminy nie jest z gumy, a miesięczny pobyt w DPS kosztuje już 5 500 zł. Kogo na to stać? Zacznie się selekcja w przyjmowaniu, będzie się wybierać wyłącznie ludzi których na to stać a to grozi mniejszym obłożeniem czyli stratą dla Gminy tak czy siak. My na prawdę żyjemy pod kloszem, mamy czyściutko, cieplutko i syto, zacznijmy jednak oszczędzać.
Buziaki !
