Interwencja Telewizji Polsat…

Program nadany 5 lipca br. a interwencja dotyczyła kilkunastoletniego oczekiwania na mieszkanie matki z trójką dzieci. To żadna nowość, że ludzie oczekują latami na mieszkanie komunalne. O tym co dzieje się z mieszkaniami komunalnymi z odzysku opisuję na swoim blogu. Wszystkie moje najgorsze przeżycia dotyczyły faktu, że nie oddałam swojego mieszkania kolekcjonerom mieszkań, czyli dyrekcji Domu Opieki w którym przebywam. Wszyscy dyrektorzy Domów Opieki, w całej Polsce, tworzą mafię i zagarniają dobytek swoich podopiecznych, zwłaszcza mieszkań. Za to, że o tym pisałam straszono mnie latami. Straszono Sądem, Szpitalem Psychiatrycznym. Straszyła mnie tak samo dyrekcja Domu jak i Prezydent Miasta, twierdząc, że pisząc bloga szkaluję dobre imię naszego DPSu. Czyli, że bloga czytali i tym samym zezwalali na zawłaszczanie mieszkań. Już w Części I w rozdziale III VI, VII i IX swojego bloga pisałam o niezdrowym zainteresowaniu się moim mieszkaniem. W czasie kiedy robiono wszystko żeby mnie złamać Urząd Gminy naszego miasta stracił kilka albo i kilkanaście mieszkań. W rozdziale VI opisałam nieludzkie postępowanie dyrektorki Domu dla niewidomych, która gnębioną przez siebie kobietę trzymała w tym Domu jako przynętę do załatwiania dla siebie mieszkań komunalnych. Dyrektorka rabowała wręcz te mieszkania bez żadnych skrupułów i rządziła tym Domem do swoich osiemdziesiątych urodzin. Nikogo to nie obchodziło; obchodziłam ja, że o tym pisałam. Teraz pomnóżcie tych wszystkich dyrektorów w całej Polsce, przez ich lata pracy a iloczyn pokarze ile mieszkań poszło w nie powołane ręce, tysiące. To wszystko dla tego, że nami rządzą osoby mające wypaczone ambicje. Ich ambicją jest jak najwięcej zawłaszczyć, a po mnie choćby potop.

Teraz z innej beczki. Uśmiałam się jak dowiedziałam się co zrobiła Irena – pensjonariuszka naszego Domu. Irenka, przewróciła się i nie mogła się podnieść. To u nas normalka. Stasiu jak się przewrócił w swojej łazience to na tyłku podjechał pod mój pokój i walił lachą aż się obudziłam i pomogłam. Ja upadałam wiele razy i tak jak Danusia namordowała się żeby mnie podnieść to aż strach wspominać; a Irena, ponieważ łatwiej jej było sięgnąć po telefon niż do guziczka alarmowego zadzwoniła pod 112. W życiu nie wpadłabym na taki pomysł. No, ale pomogło. Nasi mieszkańcy mają pomysły, że głowa mała. Chyba już o tym pisałam jak podczas pandemii Jadzia J. zadzwoniła pod numer pod którym można było zamówić u wolontariuszy jedzenie i zrobiła to. Samochód z jedzeniem stał długo pod naszym Domem, konkretnie pod moim oknem i trąbił. Nie wiedziałam o co chodzi, później okazało się, że to pomysł Jadzi. Dlaczego to zrobiłaś – pytałam, a ona na to – bo mi nie smakowała nasza kolacja.

Wczoraj odwiedziła mnie osoba której nie spodziewałabym się nigdy w życiu. Ledwie ją znałam no i oczywiście nie poznałam. To pani Marysia, siostra Janusza o którym pisałam na blogu – 28 października 2018 r. w rozdziale zatytułowanym – Sąsiedzi 2. Pisałam o jego bujnym życiu, o mnogości żon i kochanek i o groteskowym jego starcie do mnie. Ten start oczywiście był falstartem który zamienił się w wieloletnią przyjaźń z nim, jego żonami i kochankami. Jego siostrę znałam o tyle o ile Ze smutkiem opowiedziała mi, że już nie żyją te wszystkie żony i kochanki; o śmierci Janusza to wiedziałam i pisałam o sądzeniu się wszystkich żon i dzieci o spadek. Wszystko przemija a z perspektywy wszystko jest groteską.

Odwiedził mnie również gość z przeszłości i to dalekiej przeszłości, to znajomy z dzieciństwa, jeszcze z lat czterdziestych ubiegłego wieku. Po wojnie, nasze rodziny przyjechały tym samym transportem z Wilna i później zamieszkały w tym samym domu przy Al. Warszawskiej. Przyszedł żeby się dowiedzieć jak mi się żyje w tym DPSie , bo jego siostra, która mieszka sama, a nie powinna, planuje coś ze sobą zrobić, może właśnie zamieszkać w naszym Domu. Niestety jej piękna córka, która również do mnie przyszła, mieszka na stałe w Kanadzie a z mamą coś trzeba zrobić. Zaprosili mnie do niej żebym rozmawiając zachęciła do zamieszkania w naszym DPSie. Ponieważ tak odległe wspomnienia rodzą natychmiastową sympatię tak więc w najbliższy wtorek wybieram się w gości i będę namawiała.

I to byłoby na tyle – NARA !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *