Pierwszy plus przyznaję organizatorom wernisażu artystycznych prac naszych mieszkańców, to jest terapeutkom Dorotce, Natalce i Kasi; a jeszcze większy plus wykonawcom tych prac. Każde rękodzieło to arcydzieło. W życiu nie przypuszczałam, że są wśród nas tacy artyści. Grzesia prace znałam, potrafi zrobić z zapałek domy, kościoły i całe zagrody gospodarskie; a teraz zaczął swoje dzieła robić w glinie – wysoka brama z naszego miasta to miniatura oryginału. Pani Gienia to opoka obu pracowni artystycznych nie dość, że wybitnie utalentowana to jeszcze obdarzona wyjątkową cierpliwością. Każda jej praca jest wykonana perfekcyjnie. Każdy detal jest wykończony precyzyjnie. To co ona zrobiła i jak, to nie sposób wymienić, jest tego tak dużo i to wszystko to jeden wielki zachwyt. Jej wazony, karafki, misy czy patery są tak piękne, że brakuje słów. Podobno pomysły podsuwają jej wymienione wyżej terapeutki. bo to wszystko mieć w głowie to aż nie możliwe. Nie wiedziałam, że Ania potrafi robić miniaturowe cacka – ludziki, zwierzątka. Pani Marysia specjalizuje się w robieniu biżuterii dla elegantek. ,Pani Marianna zrobiła niby znane nam już rzeczy użytkowe – miseczki. Jednak jak ona to zrobiła, te wielobarwne naczynka. Do zespołu artystów dołączył Zygmunt z namalowanym bukietem kwiatów. Małgosi kartki z życzeniami na każdą okazję, to dzieła sztuki same w sobie. Wszystko przepiękne. Mieszkam w naszym Domu już parę ładnych lat, wielokrotnie widziałam wystawiane na pokaz prace naszych mieszkańców ale takich pięknych prac nie było nigdy. Takie prace jakie są wykonywane teraz mogą z powodzeniem zdobić salony. To wszystko samo w sobie piękne, miało jeszcze piękną oprawę, to był prawdziwy wernisaż;byli zaproszeni goście, zastawione stoły z poczęstunkiem i recytowano wiersze; wiersze takie trochę inne, pisane przez poetów których i dusza i myśli opętane są pracami plastycznymi które sami wykonują. Z tych wierszy wyraźnie wynikało, że ich głowy są pełne pomysłów do przyszłych prac. Chciałam sprawdzić czy dobrze je odbieram. Na drugi dzień pożyczyłam teksty wierszy i zaczęłam czytać dla siebie; dziwne to było uczucie ponieważ żeby odebrać prawidłowe odczucia musiałam przenieść się myślą na wczorajszy wernisaż. Wiersze te to wyznania twórców prac plastycznych i jakby napisane specjalnie na tę okazję. Poeci niestety nie znani.
Drugim bardzo ważnym wydarzeniem były hucznie obchodzone urodziny naszego stulatka. W naszej sali widowiskowej, pięknie udekorowanej, stoły uginały się od rarytasów. Tłum gości ledwie się mieścił. Wśród gości oczywiście był nasz nowo upieczony Prezydent. Uroczystość rozpoczęła się w naszej kaplicy mszą w intencji naszego stulatka. Na zakończenie mszy zebrani zaśpiewali piosenkę, którą ćwiczyliśmy od miesięcy na naszych sobotnich śpiewach, to życzenia ujęte w piosence. Na organkach melodię zagrał nasz kościelny, o dziwo zagrał ładnie. Trochę było mi głupio ponieważ tę właśnie piosenkę przygotowałam do zaśpiewania podczas przyjęcia na sali, ale ponieważ w kaplicy zaśpiewano tylko refren więc pomyślałam, że śmiało będziemy mogli ją zaśpiewać w całości jeszcze raz. I stał się cud- dwaj najwięksi wrogowie – kościelny czyli PAN NIKT i ja, wykonaliśmy ten utwór wspólnie i całkiem zgrabnie. Żebym na tym zakończyła wspominać uroczystość urodzinową to byłyby same plusy – NIESTETY doszedł ogromny MINUS. Ten tłum gości, odświętnie wystrojony, z prezentami i mnogością kwiatów zapomniał po co przyszedł. Cieszył się, że jest w tłumie ale nie zwrócił uwagi, że nie było JUBILATA. Jak wszyscy ruszyli z kaplicy do świetlicy, ja na chwilę wróciłam do swojego pokoju, tak więc od tłumu dzieliły mnie trzy minuty. Idę pustym korytarzem i oczom nie wierzę przede mną drobniutkimi kroczkami kroczy, w zupełnej samotności, nasz JUBILAT. Wyobraźcie sobie – długi pusty korytarz i drepczący samotny stulatek podążający do tłumu który chyba nawet na niego nie czekał. Wzięłam jego rękę umieściłam pod swoją pachą i dreptaliśmy razem. Jak już byliśmy przy drzwiach świetlicy, podbiegła do nas pani dyrektor i przejęła ode mnie naszego HENIA STULATKA.
Oto uwaga na przyszłość w razie organizowania takiej hucznej imprezy. Planowaniem imprezy może i nawet powinien zająć się zespół ludzi ale za imprezę w całości zawsze odpowiadać musi jedna osoba. Po przygotowaniu wszystkiego należy sprawdzić czy wszystkie detale zostały spełnione. W dniu takich urodzin jakie miały miejsce 13 listopada szanowny Jubilat powinien mieć opiekuna od początku do końca. Dla niego to jest zbyt duże przeżycie żeby go pozostawić samego. Przypomniały mi się 90 urodziny mojej siostry, jak one były pięknie zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Nie tylko Jubilatka miała opiekuna ale i jej siostry, które też były leciwe, bo pozostali to byli młodzi ludzie; a mimo to, że jubilatka była w gronie swojej rodziny, jak zobaczyła tłum 50 osób miała ochotę gdzieś się schować i siedzieć w ukryciu. Nie była pozostawiona sama sobie ani na moment.
U nas w listopadzie impreza za imprezą nie jestem w stanie na wszystkich być i je opisać.
Tak więc to wszystko NARA !!
