Część III, strona 25

Grupa VOX i Ryszard Rynkowski śpiewali kiedyś piosenkę której fragmencik zacytuję -” A gdyby tak zacząć człowiekiem w chwilach wolnych być”.  Mam wrażenie, że właśnie te chwile wolne miała w tym czasie pani dyrektor. Życzę jej jak najwięcej takich chwil, bo to, że one  będą stałe w  to nie wierzę. One są dopóty, dopóki na horyzoncie nie pokarze się jakaś macka mafijna albo ktoś z hołoty.

Wracam jednak do domu opieki i do życia w nim. Już po tygodniu doszłam do wniosku, że człowiek zależny od innych ma u nas bardzo ciężko. Od razu na drugi dzień po powrocie ze szpital miałam prośbę do pielęgniarki żeby pomogła mi  realizować  zalecenia  lekarza  i co drugi dzień żebym miała zmieniany opatrunek, usłyszałam w odpowiedzi – po co co drugi dzień wystarczy co trzeci. Powinnam mieć okłady schładzające bark  – nie radzę tego robić – odpowiada pielęgniarka bo może to bardziej zaszkodzić niż pomóc, a jeśli już pani bardzo chce to proszę załatwić sobie żelki i schładzać je w swojej lodówce. Ja nie mam lodówki – odpowiedziałam. A ona na to poradzi sobie pani. Mówię dalej – mam skierowanie do ortopedy na wizytę kontrolną i zdjęcie szwów,  proszę mnie zarejestrować . Nie chciałabym jechać do szpitala proszę więc o załatwienie wizyty u lekarza z którego polecenia miałam robiony bark. Wzięła to skierowanie i włożyła do zeszytu zleceń a mnie poinformowała, że szwy może zdjąć nasz lekarz.  No ja już ze złością odpowiedziałam, że skierowanie mam  do ortopedy nie do internisty. Nie znałam tej pielęgniarki, podobno wróciła po latach do pracy.  Jak już wychodziłam wściekła to ona spytała – a co właściwie pani jest. Szlak by trafił takiego fachowca.  Ale ponieważ wśród pielęgniarek są też porządne  pracownice to na drugi dzień załatwiłam i zmianę opatrunków i codziennie schłodzone żelki. Wizytę u ortopedy załatwiłam sobie sama.

Będąc w pokoju poprosiłam opiekunkę żeby załatwiła mi przestawienie łóżka bo nie mogę wstawać z prawego boku,  chciałam łóżko przekręcić. Szybciutko wzięła się za załatwienie sprawy. Przyszli dwaj panowie wzięli wszystkie bety łącznie z materacem i położyli na stole. Łóżko przestawili i poszli.  Czekałam godzinę aż ktoś wytrze moje łóżko z pajęczyn i pościele je. Nie doczekałam się. Z ogromnym trudem, jedną ręką zrobiłam to sama. Tak wygląda pomoc dla chorej po przyjściu ze szpitala, będącej w domu opieki. W sobotę poprosiłam opiekunkę żeby pomogła mi umyć głowę. A może być w poniedziałek – może. Przyszły aż dwie opiekunki  z jakąś dmuchaną miską z którą nie bardzo wiedziały co zrobić. Pytam, dziewczyny po co tyle zachodu, niech zostanie jedna, druga może być potrzebna komuś innemu. Nie, my musimy uważać na pani rękę żeby nie uderzyć jej albo nie zamoczyć opatrunku. Poprosiłam o worek foliowy, zrobiłam  dziurę na rękę,głowę wsadziłam pod kran i jedną ręką umyłam sobie sama  głowę. Opiekunka tylko wlała mi szampon, regulowała kran i podała ręcznik.                                         Cholernie współczuję ludziom całkowicie zależnym od innych.

[whohit]Część III, strona 25[/whohit]