Już grudzień 2016r. – 6 grudnia przychodzi do mnie Agnieszka socjalna z rachunkiem za leki. Ja stanowczo twierdzę, że rachunek na pewno nie jest dla mnie, nie znam tych leków. Agnieszka pokazuje mi, że na fakturze jest moje imię i nazwisko i nawet pesel mój. To się zgadza tylko nie zgadzają się leki, ja takich nie przyjmuję. Nie przyjmuje pani np Acartu – nie przyjmuję. Przyjmuję Polocard. No to tylko inna nazwa a działanie przecież to samo. Ale ja nie zamawiałam Polokardu bo go jeszcze mam. I tak było przez dłuższą chwilę – ja twierdziłam stanowczo, że to nie jest faktura dla mnie a Agnieszka nie mając już argumentów poszła. Ilekroć dochodzi do podobnych incydentów to zawsze myślę – ja sobie dam radę a osoby już nie myślące? Zapłacą i już. Pracownicy nawet pytać nie będą tylko potrącą im z depozytu.
Na dwa dni przed świętami przeżyłam dezaterację u siebie w pokoju. Zalęgły się u mnie jakieś mrówko – muchy. Zarastwo pełzająco – fruwające. Zaczęło się od wymiany rur kanalizacyjnych i przez to skuwanie glazury a tam była wylęgarnia tego obrzydlistwa. No ale jakoś przeżyłam.
Święta Bożego Narodzenia jak zwykle spędziłam z rodziną i było bardzo miło. Serce ciągle boli, że jedna córka nie chce się spotykać z resztą rodziny, no ale trudno, może, kiedyś zatęskni.
Sylwester 2016 \ 2017 drugi sylwester za kadencji obecnej dyrektorki, mam wrażenie, że ta kobieta sylwestra spędzała do tej pory w kościele. Ona nie wie, że to jest święto muzyki i tańca a pracownicy nie mają odwagi powiedzieć jej o tym, no bo chyba wiedzą co to jest Sylwester. Wchodzę na salę i słyszę jak Olek gra na akordeonie kolędy. No wnętrzności się we mnie przewróciły. A pani dyrektor podchodzi do mnie i cała szczęśliwa pyta – no i jak ? No ni jak pani dyrektor, kolędy dzisiaj? A co powinno być? Chciałam zakląć ale ugryzłam się w język – tanga, walce, polki, nawet discopolo ale nie kolędy. Pani dyrektor podeszła do Olka i wydała dyspozycje zmiany repertuaru. Czyli, że nawet Olek – muzyk nie ośmielił się wcześniej zbojkotować kolęd. Stół sylwestrowy był bogatszy o owoce, bo poza tym była oranżada, tort i do wyboru kawa czy herbata. Za kilka dni przeczytałam w internecie jakie to mieliśmy piękne spotkanie sylwestrowe. Ten wpis podpisała Magda. Spytałam ją – czy oby na pewno aż takie piękne? A Magda na to – Ojej pani Danusiu, a co miałam napisać.
Tyle razy udowodniłam, że znam się na muzyce i wiem kiedy i co powinno być grane. Nie ma poza Olkiem osoby odpowiedzialnej za stronę muzyczną. Wystarczyło by powiedzieć – pani Danusiu za tydzień Sylwester, może pokarze pani co potrafi? Tylko tyle. Olkowi trzeba powiedzieć co ma grać, ja nie pytałabym się nikogo, bo wiem co ma być grane i mam tyle lat ile wszyscy dla których są organizowane tego typu imprezy. Zawsze umiałam rozdzielić co ludzkie to ludziom, co boskie to Bogu. Może dożyję trzeciego Sylwestra zorganizowanego tak jak należy.
