W lutym napisałam na forum naszej regionalnej gazety internetowej o sytuacji jaka miała miejsce w naszym domu trzy lata temu. Jakież było moje zdziwienie jak okazało się, że wywołałam burzę. Podpisałam się tak jak na blogu, chociaż bloga jeszcze nie prowadziłam a i tak miałam zadawane pytania typu – czy to ty jesteś tą babcią od słynnych pamiętników. Czyli, że wieści rozeszły się po mieście o formie przekazania mojej skargi Prezydentowi. I właśnie to było impulsem do prowadzenia bloga. Bo to znaczyło, że ludzie chcą mieć informacje z pierwszej ręki. U nas w domu opieki również zawrzało.
Ale o czym innym chciałam napisać. Nie wiem czy to jest odwaga czy głupota z mojej strony, chyba jednak głupota, to walenie prosto z mostu w oczy co się myśli. Wiem, że pochlebstwo otwiera wszystkie drzwi, ja również otwieram wszystkie drzwi ale chyba wytrychem, albo je po prostu wywarzam. Pochlebcy doprowadzają mnie do szału, nie znoszę ich, kontakt z nimi przyprawia mnie o mdłości. Uważam, że jest to najgorszy gatunek ludzi. To najwięksi tchórze. W minionym tygodniu pani dyrektor zorganizowała coroczne spotkanie z osobami które coś robią na rzecz domu. O dziwo zaprosiła i mnie. W ubiegłym roku nie zaprosiła, chociaż zawsze coś robię, co się stało że w tym roku tak, to nie wiem. Pewnie to za czwartkowe spotkania z rozrywką z tym, że ja cokolwiek robię to robię po to żeby nie zwariować od nic nierobienia. Pani dyrektor chcąc zagaić spotkanie opowiada jakie książki ostatnio przeczytała. Koniec końców biorę tę najbardziej zachwalaną. Mało czytam bo mam problem z oczami, po prostu wolę je oszczędzić. Nie umiem czytać książek jak normalni ludzie, ja książki ” połykam ” nie odłożę aż skończę. Takie czytanie wykańcza. Tak czytałam zawsze. Pani Jadzia zaczyna zachwalać wybór książki – ją się wspaniale czyta, jednym tchem. Ale widzę, że mówiąc to zerka na panią dyrektor czy słyszy jej słowa. Za dwa dni zaczepiam panią Jadzię i mówię jej, że ta książka to zupełnie nie moja bajka. Nie znoszę romansów, zaglądania do cudzej alkowy a na dodatek pod kołdrę, nie znoszę. Czytałam ją z niesmakiem a momentami z obrzydzeniem. Ja też to odczuwałam, mówi Jadzia. To po co pani ją tak zachwalała. No bo nie chciałam sprawiać przykrości pani dyrektor. No ludzie trzymajcie mnie – żeby nie urazić kogoś to nie wypowie swojego zdania. No jak można takich ludzi szanować? Po co z nimi w ogóle rozmawiać? Przecież to jest przelewanie z pustego w próżne. Oddając książkę pani dyrektor powiedziałam co o tej książce myślę. A ja nie lubię społeczno – obyczajowych, mówi pani dyrektor. No i dobrze niech każdy lubi to co lubi. Ale dosłownie za godzinę pani dyrektor przynosi książkę na okładce której jest średniowieczna para zakochanych. A ja na to – no pani dyrektor przecież mówiłam… Ale mówiła też pani, że lubi mądre dialogi. Na całe szczęście to nie był romans tylko miłość i na dodatek dwojga mądrych ludzi.
