Wracam do naszego występu z młodzieżą szkolną bo jest to dla mnie bardzo ważny punkt zwrotny w zaangażowaniu się w pracę i to w pracę pochłaniającą mnie bez reszty. Otóż po powrocie z występu Karol poprosił nas o spotkanie i wyszedł z propozycją powtórzenia go u nas. Miałam wątpliwości, 20 min. programu i na to zwozić ludzi do świetlicy… może nadamy go przez radiolę, dodam do tego odpowiednią muzykę i będzie git. Karol zachwycił się propozycją – czy to znaczy pani Danusiu, że robimy radio? I tak powstało Radio, które w tę sobotę 14 lipca 2012 r. nada 117 audycję. Program nadawany jest raz w tygodniu zawsze w sobotę o godz. 11 . Pierwszy program bardzo zabolał naszych antagonistów dlatego już przy drugim programie trzeba było zafundować nam świństwo. W programie brało udział 6 osób. Karol odtwarzał wybraną przeze mnie muzykę, ja byłam takim prowadzącym, który ogarnia całość a pozostałe osoby to recytatorzy. Do studia przyszliśmy z Karolem wcześniej od innych żeby wszystko zainstalować i przynieść krzesła dla pozostałych osób. Kiedy po podłączeniu wszystkiego wyszliśmy po krzesła, po powrocie widzimy wyraźny wandalizm, ktoś powyrywał wszystkie kable. Na korytarzu obok studia była tylko pani Ferdynanda, która życzy sobie żeby nazywać ją Anią ( to tak jak Ela która ma na prawdziwe imię Stanisława ). Dzisiaj wiem, że owa Ferdynanda to jedna z najzagorzalszych aktywistek do robienia świństw na zlecenie, ale wówczas oniemiałam. Wtedy Karol ostrzegł mnie, że takie przygody będą zdarzać mi się często, On ma to na każdym kroku i od tych samych osób. Czyli od czterech pań pracujących i czterech mieszkanek. Musi pani uważać – ostrzegał Karol, bo tam gdzie znajdzie się któraś z tych osób tam spotka mnie świństwo. Cały program trzymaliśmy kable na styku, aż ręce bolały ale program wyszedł super. Za to przy trzecim programie spotkała nas miła niespodzianka. Poprosiłam Karola żeby przyniósł z domu dyktafon żebyśmy mogli nagrany program odsłuchać. ( Przez trzy lata, mimo usilnych próśb o kupno dyktafonu, pani dyrektor nie zgadzała się na zasadzie nie bo nie). Dyktafon Karola położyliśmy w pokoju mieszkanek leżących na oddziale medycznym. Po programie chcemy go odsłuchać a tam na cały regulator gra telewizor. Za chwilę krzyk chorej wołającej opiekunkę – pani Jadziu, pani Jadziu. Jadzia nie przychodzi to chora krzyczy – ratunku ! Wbiega pani Jadzia – co się stało pani Helenko? Jak to co, wyłączy pani telewizor przecież nasze radio nadaje. Bardzo chciałam żeby krzyk pani Helenki był naszym sygnałem radiowym. Niestety trzeci program był ostatnim programem radiowym w tym składzie. Karol odszedł od nas obolały psychicznie i zaszczuty. Odszedł mimo,iż nie miał żadnej innej pracy. Na pytanie dokąd odchodzi, odpowiadał dowiedzą się państwo w swoim czasie. Dowiedzieliśmy się, że przez trzy miesiące był bez pracy.
[whohit]Część I, rozdział X[/whohit]
