Część II, rozdział 4

Po podejściu do sprawy naszego Prezydenta nabrałam pewności siebie. Znów stałam się osobą twardo stąpającą po ziemi. Żadne drobne intrygi nie były w stanie zakłócić mojego wewnętrznego ładu. Nabrałam wiary w ludzi, wiary, że nie wszyscy ludzie to kanalie. 14 listopada ukazał się w naszej regionalnej gazecie artykuł – DPS po kontroli, zarzutów sporo. Wreszcie ktoś popatrzył obiektywnie na pracę p. dyrektor. Jakże szybko została zmieciona z jej twarzy buta. Zaczęła podupadać na zdrowiu. Wiadomo, teraz wszędzie za nią idzie wstyd, ale na 100% ona żadnego wstydu nie ma. Zaczęłam wychodzić z pokoju, brać udział w imprezach a kłody spod nóg wymiatałam jak pyłek. Jak byłam u Prezydenta zwróciłam uwagę, że Ratusz był taki odświętny. Okazało się, że obchodzi swoje setne urodziny. A więc jest temat na audycję radiową. Ponieważ w naszym domu mieszka pani której mąż zaraz po wojnie organizował całą administrację naszego miasta, a znałam go osobiście spytałam czy nie będzie miała nic przeciwko temu żebym zrobiła o nich program. Przecież to po prostu moi byli sąsiedzi. Przez ostatnie 45 lat mieszkaliśmy w jednym domu, a z żoną p. Wacława przez ostatnie 20 lat grywałyśmy w brydżyka. Lila – czyli żona naszego ewentualnego bohatera była zachwycona. Przygotowałam cały program aż tu przychodzi do mnie Lila i prosi mnie błagalnym głosem żebym tego programu nie robiła. Mówi mi, że przyszła do niej Marianna – klakier dyrektorski – i zaczęła ją szantażować, że albo program radiowy albo znajomość z nią. Danusiu ty wiesz co one potrafią są cholernie mściwe. W pierwszej chwili przypomniałam p. Lili, że jej mąż był osobą publiczną i mogę o nim mówić bez jej zgody; ale niech tam, mogę zmienić program, nie to nie. To była taka kłoda pyłek. Innym razem studentki Uniwersytetu zaplanowały zrobienie wspólnego z nami programu kulinarno – poetyckiego. Na to ogłoszenie poszłam i ja. Zgłosiłam gotowość i do pieczenia ciasta i do recytacji. Klakiernia stawiły się w komplecie, jak zobaczyły radość studentek na moją chęć wzięcia udziału, wstały i wszystkie wyszły. Prowokacja nie udała się ponieważ nasi goście nie wiedzieli o co chodzi. A więc obyło się bez nich. Ja na tę okazję upiekłam ogromniasty sernik, a zapach pieczenia rozchodził się po całym budynku i zachęcał łasuchów do przyjścia na pyszny wieczór poezji. Za to 29 listopada bojówki dyrektorskie przygotowały razem z p. dyrektor misternie uknute osaczenie mnie i ośmieszenie na oczach ponad setki ludzi. Tyle zachodu i nic z tego nie wyszło. Otóż, zorganizowano takie dziwne „Andrzejki” nie jak zwykle dla wszystkich mieszkańców naszego domu, tylko dla przedstawicieli wszystkich domów opieki z naszego województwa na czele z dyrektorami tych domów. Mieszkańców naszego domu było zaledwie 16 w tym 10 chórzystek. Na tę imprezę trzeba było się zapisać. Jednak ogłoszenia o zapisach prawie nikt nie słyszał a ci co słyszeli nie wierzyli własnym uszom bo nigdy czegoś podobnego nie było. A plan był taki: jak ja wejdę na salę i już wszyscy mnie zobaczą to większość ludzi miała wstać i wyjść. Nawet goście byli na to przygotowani. Nie udało się bo po pierwsze ja nie planowałam pójścia na tę imprezę, chociaż byłam cały czas pod salą, a po drugie zostałam powiadomiona o tym planie. Helence nakładli do głowy żeby koniecznie zaciągnęła mnie na tę imprezę. Helenka jest lekko upośledzona a więc mimo iż prawie się nie znamy ona koniecznie chciała żebym z nią poszła. Nie wiem co było na imprezie, trwała dziwnie krótko. Po imprezie bojówki rozsiadły się na korytarzu przed salą a p. dyrektor podchodziła do każdej z nich i czegoś gratulowała. Pewnie wznosiły jakieś pochwalne wiwaty na cześć p. dyrektor w obecności tłumów. Dyrektorzy lubią być łechtani. 6 grudnia 2012 roku w naszej gazecie ukazał się artykuł informujący, że nasz dom będzie miał nowego dyrektora już od stycznia. Wprawdzie obecna dyrektorka spodziewała się trzymiesięcznego wypowiedzenia i spokojnego przejścia na emeryturę jednak Prezydent stwierdził, że w sytuacji jaka zaistniała konieczne są szybkie zmiany.

[whohit]Część II, rozdział 4[/whohit]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *