Dyrektorka zwiała przed pupilkami odziedziczonymi w spadku po poprzedniczce – czyli przed chórzystkami. Ja idę dalej i spotykam pana Józefa zagorzałego, razem z panią Hanią, wielbiciela mojego radia; pan Józef z troską w głosie pyta – czy pani jest chora, że nie słyszymy Radia z naszą Danką. Nie, nie jestem chora, nie nadaję żeby chórzystki miały chwilę radości, że mnie nie słyszą. Na słowo chórzystki słyszę krzyk Kossak… – tylko nie chórzystki. Do tego krzyku dołączyła Kapu, do niej Mark, wrzask na cały korytarz. Nie wiem skąd one się tam znalazły. Mogą tak się drzeć bo to przecież teraz członek i sekretarz Rady Mieszkańców, im już wszystko wolno. Pan Józef stwierdził tylko – jest tu pani rzeczywiście bardzo ciężko.
O pierwszym przedsięwzięciu Rady dowiedziałam się tego samego dnia zaraz po obiedzie. Przyszła do mnie pracownica z ankietą w której pierwsze pytanie brzmiało – czy słuchasz naszego radia? Żeby do mnie przyjść z takim pytaniem to trzeba być bezwzględnym cynikiem. Pytałam z 15 osób o tę ankietę u nikogo nie byli z tym pytaniem tylko u mnie. To pewnie w ramach tortur psychicznych. Widać, że pani dyrektor spełnia każdy kaprys bojówek poprzedniczki. A więc tak samo jak one nie ma ani wstydu ani współczucia za grosz.
Wczoraj – 12 czerwca 2013 r. pani dyrektor poprosiła mnie do siebie w sprawie odpowiedzi na moją skargę, którą złożyłam miesiąc temu po awanturze pielęgniarek podczas mojej ostatniej audycji radiowej. Na wstępie przeprosiła, że nie przyszła do mnie ale ona nie chce żebym pomyślała, że narzuca mi się. Pismo które mi wręczyła jako odpowiedź na moją skargę to wystawienie ciężkiej artylerii do zaatakowania podopiecznej. Oczywiście pielęgniarki chciały tylko wpłynąć na zmianę mojej postawy do wyborów, w trosce o komfort psychiczny mieszkańców. A więc pielęgniarki miały zgodę samej pani dyrektor na zrobienie mi awantury przez mikrofon na cały budynek, (na szczęście mikrofon to jest moja różdżka czarodziejska, kochał mnie zawsze z ogromną wzajemnością. Na sali może być tłum ludzi i hałas jakich mało jak ja się odezwę mikrofon wyłapuje tylko mój głos. Tak było całe moje życie. Wcale nie przesadzam, ja z mikrofonem mogę robić co chcę on mi na wszystko pozwala). A więc pani dyrektor przyznała się do wydania polecenia na takie zachowanie się personelu wobec podopiecznej to wszystko w ramach komfortu psychicznego mieszkańców. Oczywiście chodziło o komfort psychiczny bojówek dyrektorskich. One sobie zażyczyły żeby mnie uciszyć a dyrektorka nie bacząc na to że nie wolno tak postępować wykonała polecenie tego barachła. Gratuluję pani dyrektor. W moich oczach z każdym dniem upodobnia się pani do bojówek. Ponieważ zauważyła przerażenie na mojej twarzy, bo pisma o podobnej treści dostawał każdy skarżący się i ja je znałam, pani dyrektor z głupią miną spytała co może zrobić żebym poczuła się szczęśliwsza. Czyli, że chce pani poprawić mój komfort psychiczny, to niech mi pani kupi psa – powiedziałam. Czekając na psa odpowiedziałam na pismo o treści mniej więcej jak niżej…
W dniu 12 VI br. otrzymałam odpowiedź na moją skargę i muszę stwierdzić, że pani dyrektor odwracając kota ogonem użyła ciężkiej artylerii żeby zaatakować swoją podopieczną. Skarżyłam się na dwie pielęgniarki pani jednak musiała ich bronić ponieważ one wykonywały tylko pani polecenia. Te panie nie wiedząc nawet co będę mówiła zakłócały cały program. Pani dyrektor informuje mnie, że przeprowadziła wnikliwe postępowanie wyjaśniające – przesłuchała audycję – żeby tak było to przeprosiłaby pani mnie natychmiast. Rozmawiała z personelem – ciekawa jestem bardzo z jakim, bo poza dyżurującymi pielęgniarkami wszyscy inni kibicowali radiu. Ani jedna z pań opiekunek ani z pokojowych nie dała się wciągnąć w te psychopatyczne rozgrywki .Zapoznała się pani nawet z pismem od oburzonych słuchaczy – w tym programie można się było oburzyć wyłącznie na niezdarną recytację Ksawerci wiersza o miłości do szlachetności. Ponieważ cała audycja poświęcona była szlachetnym charakterom, które powinny się znaleźć w naszym samorządzie. I to tak przestraszyło i panią i pani pupilki. Pisze też pani, że zapoznała się ze stanowiskiem Rady Mieszkańców. – Pani dyrektor a skąd pani wiedziała kto będzie w Radzie. Awantura była przed wyborami i właśnie wydało się po co były wszystkie kanty podczas wyborów. Dostała pani polecenie posłuszeństwa wobec tych zwyrodniałych charakterów. Przecież Rada Mieszkańców powinna była bronić mnie przed niewłaściwym zachowaniem się dwóch pielęgniarek. Te pielęgniarki powinny zostać dyscyplinarnie zwolnione z pracy. W swoim piśmie napisała pani, że wszystko co się u nas robi ma służyć szacunkowi, tolerancji i ochronie praw każdego mieszkańca. To dlaczego moje prawa pani depcze. Jest pani osobą ubezwłasnowolnioną przez cztery mieszkanki i siostrę przełożoną . Robi pani wszystko co one pani każą. W ciągu ostatnich kilku miesięcy spotkało mnie w tym domu więcej zła niż przez ostatnie trzy lata. Swoim postępowaniem chciała pani podlizać się mafii. Udało się to pani. A teraz ja poskarżyłam się na panią przed całym światem. Ta moja skarga zostanie w internecie nawet jak mnie już nie będzie na świecie. A zatem cokolwiek się robi drugiemu człowiekowi trzeba pomyśleć o ewentualnych skutkach. To może przeczytać i rodzina i sąsiedzi. Ale o tym to już pani nie pomyślała.
[whohit]Część II, rozdział 13[/whohit]
