Część III, strona 13

Treść pisma musiała dotrzeć do szanownej pani dyrektor i pewnie dostała polecenie odgórne na zakończenie sporu. Ale co tam dla niej zalecenie odgórne kiedy ona waruje jak psiak przed siostrą przełożoną i szefową hołoty czyli Janiną  Markiew… Przysłała do mnie pracownicę socjalną –  panią Agnieszkę z informacją, że dziś tj. 27 grudnia czeka na mnie o godz. 10 u siebie w gabinecie. Zapomina, że nie jest moim dyrektorem i jak coś chce ode mnie to powinna do mnie przyjść.  Ja w każdym razie tak robię, nie wzywam do siebie osoby do której mam sprawę. Tak więc odmówiłam przyjścia. Nie widzę powodów wałkowania tematów dobrze jej znanych z którymi i tak nic nie zrobi jeśli nie uzyska zezwolenia od wyżej wymienionych ” szych „. Czy pani chce żeby pani dyrektor zwolniła z pracy  pielęgniarki na które skarżyła się pani.  Co to ma do rzeczy. To nie ja powinnam chcieć albo nie, to pani dyrektor nie powinna pozwolić na to żeby takie osoby opiekowały się starymi i chorymi ludźmi. Ale one na pewno zostały ukarane – mówi socjalna. Bardzo wątpię. Jak można ukarać kogoś za tak sumiennie wykonane polecenie. O czym pani mówi – dziwi się socjalna. Ja dobrze wiem o czym mówię i pani dyrektor  również o tym dobrze wie. Wszyscy wiedzą, że pani dyrektor jest osobą ubezwłasnowolnioną przez dwie przedstawicielki mafii. Ona się ich boi jak ognia.  Socjalna wyszła. Za chwilę wróciła i mówi – pani dyrektor mimo wszystko czeka na panią, bo chciałaby wiedzieć kogo ma zwolnić. Niech nie czeka, szkoda jej drogocennego czasu. A kogo zwolnić to ona dobrze wie.  Nie chcę z dyrektorką przelewać z pustego w próżne. Do niej się mówi jak grochem o ścianę. Wątpię czy do niej dociera to co się mówi.  Mówi się o problemie a ona się uśmiecha. Nie docenia mądrości ludzi. Dla niej wszyscy są starzy i głupi.  I każdego z nas można urobić na swoje kopyto.  Nie każdy przyjmie  tę ciemnotę, że jest pięknie, bo wiemy, że nie jest. Niech nie wymaga od nas uśmiechów kiedy chce się wyć. Ona nauczyła się przykrywać uśmiechem swoje problemy.  My jej problemów nie rozwiążemy a ona nasze musi.

Już 14 styczeń  2014 r. jest spokojnie. Nikt nie zrobił mi większego świństwa. Drobne to są na porządku dziennym.  Nie chodzę na żadne zajęcia. Znalazłam dla siebie zajęcie nie wymagające wychodzenia z pokoju – piszę  dalszą część  – Moich Wileńskich Korzeni, ale dotyczą one  już lat 1958 – 2000 a dalszą częścią będzie pamiętnik pensjonariuszki. Czyli że będę miała opisane życie mojej rodziny od 1850 roku do 2014 i dalej.

[whohit]Część III, strona 13[/whohit]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *