Część III, strona 21

No i już ostatni dzień 2014 r. Jak zwykle spędzę go na oglądaniu telewizji. Na oglądaniu telewizji i przesypianiu schodzić mi  będzie chyba trzydziesty Sylwester. Jeśli wychodziłam w swoim życiu na bale sylwestrowe to na ogół żeby pracować, zarabiać; Sylwester to żniwa dla muzyków i piosenkarzy. Dla piosenkarzy mniej, bo przecież nie śpiewa się cały czas. Jak byłam młoda to w jedną noc śpiewałam na kilku balach, wszystko żeby zarobić. W okresie swojej ” świetności” w moim mieście każdy organizator balu chciał żebym na nim śpiewała tak więc biegałam z balu na bal. Nie miałam ani samochodu ani osoby towarzyszącej. Za to miałam dzieci którym chciałam zapewnić dostatek.

Oglądając teraz program telewizyjny ” Świat się kręci” zdziwiła mnie wypowiedź gwiazdora znanego dobrze nie tylko w Polsce, który powiedział, że bardzo się denerwuje  przed śpiewaniem sylwestrowym żeby nie było jakiejś wpadki. Żeby na przykład nie odłączył się odsłuch a on wówczas mógłby wejść w tonację obok.  Człowiek który od 30 lat śpiewa ze swoim zespołem obawia się takich rzeczy?  Ja nieraz spotkałam się na scenie od razu na występie bez próby, z zupełnie nieznanym mi zespołem i nigdy nie miałam takich dylematów. A za moich czasów nie było odsłuchów. Kiedyś jak miałam  24  lata, przyszło mi śpiewać na wielkiej scenie z orkiestrą Stefana Rachonia – BEZ PRÓBY. To był konkurs piosenkarski i tylko zdobywczyni pierwszego miejsca miała zaszczyt zaśpiewać z taką orkiestrą. Reszta śpiewała z sekcją rytmiczną. Moja opiekunka trochę nawaliła i nie dopilnowała żebym stawiła się na próbę. Nic o próbie nie wiedziałam. Uczestnicy konkursu przyszli żeby posłuchać  a mnie nie ma. Pan Rachoń spytał kto śpiewa ten utwór ? zgłosiła się dziewczyna która również w konkursie to śpiewała i z nią odbyła się próba. Jak moja opiekunka zorientowała się to już na próbę było za późno. Już widownia była pełna i orkiestra w komplecie na scenie. Narobiła rabanu. Postawiła mnie przed Rachoniem i mówi to z nią miał pan ćwiczyć. Konsternacja. Dyrygent litościwie na mnie spojrzał i pyta – czy śpiewała pani kiedyś z dyrygentem ? Nie nigdy – odpowiedziałam. A więc  zaczął rysować kółka na scenie i tłumaczyć mi – tu będę stał ja, tu będzie pierwszy skrzypek a w tym kółku będzie pani. Musiałam zrobić bardzo głupią minę bo Rachoń powiedział – nie takie koncerty kładliśmy. A ja patrząc na kółka myślałam – czy jemu się w głowie pokręciło, przecież nie stanę tyłem do widowni żeby patrzeć kto jest w jakim kółku. Czy ma pani jakieś pytania – spytał dyrygent. Mam – ile jest taktów wstępu, ile między zwrotkami i jakie jest zakończenie. I proszę nie kłaść koncertu tylko się postarać.  To nagranie z koncertu na żywo leciało  z radia przez rok. Nagrał je wóz transmisyjny a nie studio nagrań. A ja po występie usłyszałam, że poza najwyższą nagrodą przyznaną przez komisję konkursową,  której przewodniczył  Władysław Szpilman, otrzymałam jeszcze nagrodę publiczności. Dzisiaj młodzież pewnie nie wie kto to był Stefan Rachoń, bo już Władysław Szpilman, który nie jednokrotnie mnie oceniał jest postacią znaną dzięki filmowi Jerzego Polańskiego ” Pianista”. Jerzego  Wasowskiego,  który również nagradzał mnie za moje śpiewanie, to chyba już wszyscy znają  z Kabaretu Starszych Panów.

Miło jest powspominać, bo czasem było pięknie.

[whohit]Część III, strona 21[/whohit]