26 stycznia 2015 r. poniedziałek, śniadanie. Siadam do stołu i widzę, że jest cały w plamach – w krążkach od kubków po kompocie. Dyżur miała Danusia z kuchni. Proszę żeby wytarła stół, tylko tyle, okazało się, że to za dużo jak na tę panią. Zrobię to po śniadaniu – mówi, mówi głośno bo już była daleko. Usłyszała tę rozmowę przechodząca kierowniczka kuchni, powiedziałam o co chodzi i przeliczyłam ilość krążków, było ich 8, przy stole siedzę sama. Kierowniczka przeprosiła, powiedziała, że sprawę załatwi i że to się więcej nie powtórzy. Tego samego dnia przy obiedzie. Basia z pobytu dziennego, były wykładowca uniwersytecki, płacze i na głos krzyczy, że już obiadów tu jeść nie będzie bo tak traktowana nie była nigdzie. Pytam co się stało. Basia na to – Danusia wbrew mojej woli zmieniła mi stolik. Na moim miejscu posadziła nowego pana a mnie jest tu bardzo nie wygodnie, nie mam gdzie postawić swoich kul. No to usiądź gdzie indziej albo porozmawiaj z Danusią – mówię. Mówisz jakbyś nie znała despotyzmu Danki. Podeszłam do tego nowego pana, przedstawiłam sprawę i Basia wróciła na swoje stare miejsce. Ale w międzyczasie zaczęły sypać się skargi. Ludzie się przekrzykiwali w pretensjach sądząc, że wszystko im pozałatwiam. Proszę ze skargami do dyrekcji nie do mnie. Usłyszałam odpowiedź – nie wiesz po co do dyrekcji, przecież i tak nas nie słuchają.
Ponieważ Sylwester był u nas wyjątkowo nie udany dostałam łaskawe pozwolenie na robienie programów rozrywkowych przez cały karnawał. Tak więc trochę poszalałam. Chociaż boli mnie fakt, że muszę się wpraszać z każdą imprezą, zamiast korzystać z moich umiejętności ile się da. Natomiast w trakcie imprez i po słyszę prośby żebym robiła częściej. Dla mnie nie trzeba wiele, jedno słówko. W każdym razie moje trzy programy karnawałowe wypaliły super. Pierwszy program był zatytułowany karnawał na świecie, drugi – wszystko o walcu, a trzeci – tango i polityka. Za każdym razem byłam zasypywana pytaniami kiedy następny program. Obiecałam, że 8 marca, zapomniałam, że to termin mojej operacji. Ponieważ miałam wątpliwości co do słowności pana doktora to na wszelki wypadek zaczęłam układać scenariusz na dzień kobiet. Ale dzień kobiet dla mnie to uczczenie pamięci kobiet płonących jak pochodnia walcząc o lżejsze warunki pracy dla nas. Bo należy pamiętać o tym co było 107 lat temu. To pamięć o kobietach które ciągle jeszcze są obrzezywane, to przypomnienie, że jeszcze dziś w środku europy są targi kobiet. Ale i pokazanie, że są kobiety wyjątkowo odważne i dzielne, które stworzyły taki świat gdzie to one są ważniejsze od mężczyzn. Do takiego programu dobranie muzyki było nieco kłopotliwe, trzeba było znaleźć muzykę środka, ale klasyka załatwia zawsze wszystko a Yma Sumak połączy pięknie. Chociaż każdy kraj był przedstawiany również muzycznie. Program o kobietach leży i czeka a jak tylko zrobiłam program o Papieżu JPII natychmiast musiałam go przedstawić. Program był piękny pod każdym względem.
[whohit]Część III, strona 23[/whohit]
