Część III, strona 33

Tylko patrzeć i już będą Święta Bożego Narodzenia 2015 r. W tym roku dla nas bardzo długie bo aż cztery dni bez jakichkolwiek zajęć. Pomyślałam więc, że trzeba by coś zrobić, podrzuciłam pomysł dyrektorce zobaczymy co z tą podpowiedzią zrobi. Pomyślałam, że zrobię karaoke z kolędami i od razu zaczęłam szykować teksty na duży ekran. Pani dyrektor podchwyciła. Poprosiła nawet  kuchnię żeby przygotowała dla uczestników spotkania kawę  i przydzieliła nam opiekunkę w razie potrzeby.  Mimo, że afisz informujący o spotkaniu w drugi dzień świąt był całkowicie nieczytelny przyszło 26 osób. Dlaczego afisz był nieczytelny? Otóż pismo miało wiele zakrętasów przeróżnych. Jeden zakrętas wchodził w drugi i z tego wyszła mozaika zakrętasów kompletnie nie czytelna dla starych ludzi. Ktoś chciał żeby było pięknie jednak to było zupełnie nie przemyślane. Tak jak wiele rzeczy u nas.

Afisz informujący o spotkaniu sylwestrowym był za to  bardzo czytelny a  samo spotkanie zupełnie nie przemyślane i nie przygotowane jak trzeba. Dla mnie Sylwester to święto muzyki tanecznej. Jeśli nie możemy już tańczyć to na pewno możemy w nieskończoność słuchać pięknej muzyki. Wiadomo, że jeden lubi taką muzykę drugi inną i tak należy dobrać żeby zaspokoić gusta prawie wszystkich. A u nas nuda, nuda, nuda. Pani dyrektor złożyła życzenia. Podano kawę, po kawałku tortu i po lampce wina bezalkoholowego, takiego dla dzieci. Jako główny punkt programu miała być wyświetlana kronika z działalności naszego domu. Czyli ot takie byle co – miało być pokazane, że oto ktoś idzie, ktoś coś klei albo śpiewa bez głosu. Kompletny bezsens na dodatek na Sylwestra. I nawet to byle co nie było przygotowane. To że Sylwester będzie u nas o godzinie 10 rano w stołówce to wiedzieli wszyscy. Że stołówka ma trzy ściany oszklone to też każdy wie a mimo wszystko bez zasłonięcia okien, czyli trzech szklanych ścian, wyświetlano tę kronikę. Daremny trud. Obraz leciał na ścianę ale i tak nikt tego obrazu nie widział. Próbowano w trakcie spotkania zasłonić okna, wzięto nawet do tego celu dwa koce. Te dwa koce nie zasłoniły nawet  1|10 ściany. A tu jak na złość słońce świeciło  jak opętane. Nagłośnienia również nie było tak więc to co chciała nam przeczytać Agatka nie było słyszalne w ogóle. Klapa na całego, ale dla naszych organizatorów nie pierwsza i nie ostatnia. Bylejakość to domena  wszystkiego co się u nas robi. Pani dyrektor siedząc obok mnie wtrąciła – teraz pasowałoby żeby pani coś zaśpiewała- to było skierowane do mnie. Odpowiedziałam, że trzeba było o to poprosić chociaż dzień  wcześniej no i na taką salę to mikrofon byłby niezbędny. Bez mikrofonu na takiej dużej sali i z taką ilością ludzi to trzeba by było drzeć się nie śpiewać

Organizatorzy jak zwykle byli zadowoleni z siebie a ludzie wychodzili zdegustowani również jak zwykle.

[whohit]Część III, strona 33[/whohit]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *