Cz. III str. 39

Już październik 2016r. Czas leci jak szalony. Mijanie czasu na starość  to jak błyskawica  podczas burzy, zabłyśnie i już jej nie ma. Tak zleciała wiosna i lato. Bardzo lubię jesień, może dlatego, że urodziłam się w październiku.                                                                             Heloo! schudłam 12 kg. Jakaś taka charakterna zrobiłam się na stare lata i palenie rzuciłam po półwiecznym kopceniu i teraz tak ładnie chudnę i to wszystko bez żadnych wspomagaczy.

Patrząc na to życie tu u nas w domu opieki dzisiaj,  to wiem, że jak miałabym teraz podjąć decyzję o zamieszkaniu tu, to na 100% nie chciałabym tu mieszkać. Pomijam fakt co tutaj przeszłam chodzi wyłącznie o warunki jakie tu teraz panują.  Na każdym kroku smród. Wczoraj wybrałam się do świetlicy żeby sobie pośpiewać ze wszystkimi. Ponieważ zaczęłam śpiewać to już chociaż jedną piosenkę trzeba było dośpiewać do końca, więcej nie dałabym rady. Smród paraliżował oddech. To była kumulacja smrodu. U nas śmierdzi wszędzie, na korytarzu, w windzie. Jak otworzysz okno u siebie w pokoju to przez szpary w drzwiach wciągasz smród z korytarza. Ludzie którzy już się przyzwyczaili do smrodu nie otwierają swoich okien żyją przy otwartych drzwiach. Mój sąsiad z naprzeciwka już w przedpokoju rozbiera się i się załatwia i wszystkie drzwi u niego są otwarte łącznie z drzwiami w toalecie.  Opiekunki są tak zapracowane, że nie są w stanie dopilnować wszystkiego. Do godz. 14  wiele czynności opiekunek przejmują pokojowe ale to i tak jest bardzo mało. Na moim korytarzu mieszka 11  osób z tego przy ośmiu osobach trzeba się napracować nawet jeśli są to osoby chodzące. A opiekunka jest jedna. Trzeba te osoby umyć, ubrać, podać jedzenie i niejednokrotnie pomóc jeść. Nieraz i dwa razy dziennie trzeba zmienić pościel i kilka razy dziennie sprzątnąć pokój. Opiekunki i pokojowe pomagają w rozwożeniu posiłków 4 x dziennie, zwiezienie naczyń po posiłku 4x dziennie. Trzeba zawieźć do lekarza do miasta, na zajęcia różnego typu i z zajęć też trzeba przywieźć. Opiekunowie padają na twarz a podopieczni czują się zaniedbani, bo chcieliby i porozmawiać i wyjść na świeże powietrze. To wszystko od poniedziałku do piątku w godzinach przedpołudniowych to jest jako tako, gorzej jest po południu a już tragicznie w soboty i niedziele. Wszystkim jest źle, każdy narzeka tylko nie pani dyrektor, ona chodzi szczęśliwa i się uśmiecha. Życie towarzyskie toczy się na korytarzach, nie ma żadnego pomieszczenia do którego można by podjechać samodzielnie wózkiem i bez nadzoru posiedzieć i porozmawiać. Krysia narzeka, że u Anety wiecznie słychać discopolo, Ela narzeka, że pod jej drzwiami  wieczne ploteczki kilku pań. Janeczka  narzeka, że koło jej pokoju zbierają się ludzie i grają i śpiewają. A ogół narzeka – to miał być dom spokojnej starości a tu spokoju nigdy nie ma bo i w nocy są nieproszone wizyty. Kiedyś była w tym domu piękna duża świetlica zawsze pełna ludzi bo z dojazdem bez przeszkód. Z tamtej świetlicy zrobiono trzy pokoje dla pobytu dziennego. Pomieszczenie nazwane świetlicą jest salą zajęciową, nikt na wózku samodzielnie tam nie dojedzie. Tak więc ludzie siedzą w pokojach albo zatruwają  życie innym pod ich drzwiami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *