Na poprzedniej stronie napisałam, że nie wiem czy artykuły pisane przed laty do kwartalnika były coś warte, ale jak zaczęłam je czytać to wpadłam w zachwyt. To jest kawał historii pięknie opisanej. W zespole redakcyjnym była artysta plastyk, która ukończyła Uniwersytet Jagielloński, ona pisząc swoje artykuły wprowadzała nas w świat sztuki. Np opisywała bal karnawałowy z 1938r. który miał miejsce na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opisała go nie mal z detalami. Każdy wydział miał dokładne zadanie do wykonania. Swoje zadania mieli i profesorowie i studenci. To są stronice historii pisane z pierwszej ręki. To była historia i sztuka razem. Hania, bo o niej mowa, jest jeszcze wśród nas ale niestety już w swoim świecie. Na magnetofonie kasetowym mam jeszcze nagraną rozmowę z Hanią. Chciała żebym opisała jej życie w formie pamiętnika. Niestety zdążyła opowiedzieć zaledwie kilkanaście lat swojego życia i zaczęły jej się mieszać daty. Drugim mądrym i wykształconym redaktorem był pan Józef Kulik… On opisywał historię Polski której był czynnym uczestnikiem. Opisał II wojnę światową dzień po dniu. Znów wiadomości z pierwszej ręki. To z jego inicjatywy w naszej kaplicy jest zawieszona gablota z orderami za zasługi dla Polski, naszych mieszkańców. Następną redaktorką która pisała o autentycznych przeżyciach swoich, które były historią Polski to Janeczka Koz… uczestniczka Powstania Warszawskiego. W kwartalniku jest przedrukowany list Janeczki do rodziny. List został napisany pod przymusem, to rozkaz Niemca u którego pracowała po upadku powstania. Był to pamiętnik napisany w formie listu. Jaki piękny charakter pisma. Ten list to ozdoba kwartalnika. Jeszcze jeden nadzwyczaj utalentowany redaktor – to pan Tadeusz. Literat z prawdziwego zdarzenia i przewodnik turystyczny po Polsce. I o tym właśnie pisał w naszym kwartalniku o swojej książce, która jak dla mnie to jest przedłużeniem Chłopów Reymontowskich. Pan Tadeusz opisał w swojej książce życie na wsi kieleckiej. Zarówno książkę jak i jego artykuły czyta się pięknie. Pan Tadeusz również jest wśród nas i za obecnej dyrekcji doznał dużo upokorzeń. Pisałam o tym na swoim blogu. Teraz jest hołdowanie zasadzie stary = głupi i można z nim wszystko. A Janeczka Dęb… farmaceutka , jak pięknie i mądrze nam radziła jak się odżywiać w każdym z sezonów, jak się ubierać, co robić z lekami, jak i kiedy je przyjmować.
W naszym domu są nadal mądrzy i wykształceni ludzi tylko trzeba do nich dotrzeć. Trzeba wszystkich i wszystko traktować z szacunkiem. Nie wykrzykiwać ni w pięć ni w dziesięć, że to niby jest pięknie – ludzie tylko udają, że to kupują. Rozkrzyczana terapeutka odejdzie a ci co do niej się uśmiechali pukają się w głowę. Głośno, nie znaczy wesoło. Mieszkańcy naszego domu mają bardzo wiele do powiedzenia, obawiam się, że więcej niż młody personel. Po co obarczać personel pisaniem kwartalnika którego nikt nie czyta, no chyba, że pracownicy muszą albo chcą się podlizać do szefowej. Pisząca robi to bo dostała takie polecenie, a serca do tego nie ma, prowadzi więc kronikę, którą jak się czyta to uwierzyć trudno, że tyle u nas się dzieje. Po za kroniką są artykuły ściągane z internetu. Największa kpina to zagadki na temat pracowników i mieszkańców. Ze zdjęcia dwuletniej dziewczynki mamy odgadnąć która to z pracownic, a ze zdjęcia dwudziestolatka, który to z mieszkańców. I to jest cały konkurs. Czegoś głupszego nie widziałam nigdzie. Po co to wszystko? – nie szkoda czasu, papieru i tuszu do drukarki.
