Pogrzeb

Dzisiaj, 14 lipca 2018 r. byłam na pogrzebie jednej z naszych Halinek. To była  msza pożegnalna w kaplicy cmentarnej. Chodzę na pogrzeby osób które lubiłam, które w jakiś sposób były w porządku. To pójście , to taki wyraz szacunku do danej osoby.        Jak napiszę, że cieszę się, że poszłam na ten pogrzeb to będzie to nie zbyt fortunne słowo zważywszy na kontekst. Ale tak, cieszę się, że byłam, bo była to ceremonia w jakiej nigdy nie brałam udziału – było to pożegnanie zmarłej osoby w obrządku starocerkiewnym. Nie wiedziałam, że Halinka była chrzczona i wychowywana w prawosławiu. Nie mogę sobie tego darować, że nie wiedziałam. Ja, która całe życie interesowałam się życiorysami innych ludzi, zostałam tu w naszym „wspaniałym Domu opieki ” wykluczona z tego przywileju słuchania a potem opisywania czy opowiadania o tym co usłyszałam.  Ta czynność była mi cenniejsza od mojego ukochanego śpiewania. Dobrze wiedziały o tym szanowne decydentki. One przechodzą jakieś kursy – jak niszczyć psychikę człowieka. W tym względzie obecna nasza dyrektorka, kierownik socjalna i siostra przełożona otrzymały oceny celujące.  Żeby mnie nie wykluczono z tego przywileju to Halinka wiedziałaby, że wis a wis jej pokoju mieszka osoba tak jak ona prawosławna a ponieważ była w podobnym wieku to mogłyby się zbliżyć do siebie i mieć o czym rozmawiać przez długie lata pobytu w tym cynicznym Domu Opieki. ALE  KOGO TO OBCHODZI?                                                            Kilka słów o przebiegu ceremonii. Otóż trumna stała zwrócona w odwrotnym kierunku niż w naszej obyczajowości czyli tak jakby tyłem do ludzi. Trumna była otwarta.  Ceremonię prowadziły dwie osoby jednocześnie. Cała ceremonia była śpiewana. ( szkoda, że nie wiedziałam co się śpiewa, bo śpiewałabym razem; kocham śpiew cerkiewny). Msza trwała ponad godzinę ponieważ wszystko było śpiewane  w języku starocerkiewnym i polskim, tylko homilia nie była przetłumaczona. To wyglądało tak jakby słowa homilii były skierowane wyłącznie do zmarłej. Po jej przeczytaniu, Kapłan  złożył kartkę z tekstem homilii i włożył ją do prawej ręki zmarłej. Kapłani  byli ubrani w kolory fioletowe i złote.

Starym zwyczajem na pogrzebie nie było nikogo z naszego Domu.  Kto by chodził na pogrzeby jeszcze na dodatek  w dni wolne od pracy. Kiedyś oferowano transport osobom które chciałyby pójść na pogrzeb  ale teraz ludzie u nas umierają co kilka dni, musieliby stworzyć etat płaczki pogrzebowej. ( Kiedyś grałam w teatrze taką płaczkę egipską).  Przypomniał mi się esemes sprzed pięciu laty z obiecanką, że byłe chórzystki zatańczą na moim grobie. To byłoby coś. Tyle tylko, że z tych tancerek zostały  już tylko dwie pokraki, pięć już pożegnało się z tym światem, przez co świat stał się nieco lepszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *