Wszystko co robiłam mając 16 czy 17 lat, było tak bezgranicznie głupie, że chyba istotnie tylko mój brat znalazł na mnie odpowiednią metodę. Ale przed ślubem mnie nie uchronił. Po czterech miesiącach znajomości oznajmiłam wszem i wobec, że wychodzę za mąż. Okazało się, że nie tylko ja słynęłam wówczas z głupoty. Pierwsze wejście mojego przyszłego do naszego domu, było również tego dowodem. Wyobraźcie sobie przychodzi chłopak po raz pierwszy do domu dziewczyny, jej brat pyta – a ty co za jeden? A on na to – jestem przyszłym mężem Danuśki. Ten mój przyszły był ode mnie ponad cztery lata starszy, a mimo to… Zakochany Janusz mimo, że był ode mnie starszy o sześć lat, również zaczął działać jakby nie miał rozumu. Postanowił wziąć ślub z kimkolwiek oby razem ze mną. Jego przyszła żona przyjechała do naszego miasta pod koniec sierpnia żeby od września zacząć pracę w przedszkolu. Do głowy jej nie przyszło, że za dwa miesiące będzie mężatką. Jola, bo tak miała na imię przyszła żona Janusza, była kompletnym moim przeciwieństwem. To była blond błyskotka. 18 października 1958r. w Urzędzie Stanu Cywilnego tak powiedziały jednocześnie trzy pary: mój brat z Basią, ja z Jurkiem i Janusz z Jolą. Uczta weselna również odbywała się przy wspólnym stole, przygotowała ją, w naszym mieszkaniu, moja mama. Janusz twierdził, że miał poczucie jakby ten ślub brał ze mną. Ja nie miałam żadnego poczucia, wyszłam za mąż i już. Świadkową na moim ślubie była Krystyna. Znów zbliżyłyśmy się do siebie. Przychodziła do mnie prawie codziennie. Oczywiście jak tylko przyszło lato Krystyna zniknęła, wiadomo jezioro, plaża. Na miejskiej plaży toczyło się życie towarzyskie przez całe lato. Ja tam nie chodziłam ale znajome koleżanki relacjonowały kto z kim i jak wyglądał i w jakim celu. Cel Krystyny był jeden – Wiesiek. On ciągle był z Hanką. Wszyscy wiedzieli o tym, że Wiesiek wg Krystyny ma być jej mężem. Myślę, że Wiesiek też wiedział. Latem 1960r. dowiaduję się, że Krystyna już jest z Wieśkiem. Jak to się stało, tak raptem ? Kupiłam go sobie mówi mi Krystyna. Musiałam coś zrobić, on w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Jak to kupiłaś, opowiadaj. Otóż, Hanka jego dziewczyna popadła w jakieś tarapaty finansowe i to chodziło o dość poważną kwotę. Zamartwiała się, że nawet jak ktoś jej pożyczy to ona nie będzie miała z czego oddać. Krystyna rozesłała wici żeby Hanka przyszła do niej i jeśli zgodzi się na jej warunki to dostanie pożyczkę bezzwrotną. Krystyna daje pieniądze a Hanka od tej pory nie ma prawa nawet spojrzeć na Wieśka. Jedno spojrzenie i obowiązkowy zwrot pożyczki natychmiast. Hanka się zgodziła. Do Wieśka dotarła informacja, że Hanka go sprzedała, nie że Krystyna go kupiła tylko, że Hanka go sprzedała. W każdym razie żyli długo i szczęśliwie. Przeżyli ze sobą 45 lat, do śmierci Wieśka. Byli wspaniałym, tolerancyjnym małżeństwem. Wiesiek nie mógł mieć dzieci, dla Krystyny nie stanowiło to żadnego problemu; wzięli dwoje dzieci z domu dziecka i byli bardzo szczęśliwi.
A ja przędłam to swoje życie jak Arachne –
I choć przędłam dużo i pięknie Na nic się wszystko zdało Mówiłam – sama wszystko zrobię A wszystkiego było mało i mało. I dalej przędę pajęczą nić, Na której czasem kropla deszczu zawiśnie, Czasem promyk słońca zabłyśnie W tej pajęczynie która nie daje mi żyć. Oplątałam się tą siecią, Owszem pięknie wydzierganą Ale ani z niej wyjść, ani w niej żyć Bo jak żyć cała własną siecią oplątana.
