Święta lubią dzieci i młodzi ludzie, starzy lubią święty spokój. Każdy starszy osobnik jest skrępowany faktem, że zawsze potrzebuje jakiejś pomocy, że najlepiej się czuje w swoim pokoju i w swoi łóżku. Miło jest się spotkać z rodziną ale na krótko. Wigilię obchodziłam dwa razy – raz o godz. 13 w DPS i drugi raz o godz. 17 u córki. Na noc wracałam do siebie. W pierwszy dzień pojechałam na cmentarz, w sumie chyba poszłam bo mój chodzik jechał przede mną, a z cmentarza autobusem pojechałam do córki. Na cmentarzu było dużo ludzi i kwitł na całego handel przed cmentarzem. Wieczorem znów wróciłam do siebie. W drugi dzień byłam u koleżanki. Dzień po Świętach padłam ze stanem podgorączkowym na cztery dni. Córka zaopatrzyła mnie w leki a personel dbał żebym miała wszystko inne. W brew temu co mówi o mnie dyrekcja odwiedzało mnie dość dużo osób a dwie osoby dały mi się we znaki szczególnie. Te osoby to ci którym zabrakło alkoholu. Chodziły one po wszystkich pokojach, trafiły i do mnie. Po kilku kurtuazyjnych zdaniach słyszę – Danusia daj kilonka bo umieram. Wiedzą, że mam, bo na ogół mam. Ten kto nie pije ten ma. W swoich prośbach poniżały się, traciły godność. Na pierwszą prośbę reagowałam po ludzku – wlałam porządnego kielicha i przeprosiłam, że niestety ja nie będę piła. Zdziwiło mnie to, że ani jednej ani drugiej pani nie przeszkadzał fakt, że nie będę z nimi piła To był wyraźny sygnał. Miałam problemy z pozbyciem się tych pań. Stawałam się bardzo nie grzeczna. Ja ich wypychałam ze swojego pokoju. Ostatnio skorzystałam z okazji, że w moim pokoju była pracownica, a spragniona pani nie mogła się doczekać kiedy jej dam kielicha, ale tak żeby nikt nie widział, a ja całkiem śmiało i głośno oznajmiłam, że nie mam zamiaru zaspakajać waszych problemów i to za własne pieniądze i podsumowałam delikwentkę – byłaś przedwczoraj, wczoraj i jesteś dzisiaj; proszę bardzo resztę likieru zabieraj, zapłać mi za całą butelkę i nie pokazuj mi się na oczy, bo za każdym razem będę wzywa personel żeby ciebie wyprowadzili ode mnie. Pani która była u mnie jako ostatnia sprawiała wrażenie całkiem przyzwoitej kobiety a tu taka dysfunkcja. I weź tu człowieku dobierz sobie towarzystwo. Ta pani przyszła do mnie jeszcze następnego dnia żeby mnie przeprosić ale jak zaczęła opowiadać jak to ona wypiła z gwinta cały alkohol na korytarzu, bo w pokojach było sprzątanie, to mnie aż zemdliło. Pani widząc moją minę mówi – Danusia, ale ten twój alkohol był jakiś słaby, żeby się dopić poszłam na stację benzynową po piwo. Co ty za alkohol pijesz? To nawet nie zauważyłaś, że to był likier, bardzo lubię delikatne, słodkie alkohole i to w bardzo wyjątkowych sytuacjach np dla umilenia czegoś co jest już miłe. Obie miłośniczki mocnych trunków spuszczają wzrok jak mnie widzą. No i dobrze, bo za takie towarzystwo to ja dziękuję. Najbardziej odpowiada mi bycie sam na sam ze sobą. Zawsze mam co robić. Teraz np. opętało mnie śpiewanie w języku rosyjskim. Ten język w piosence jest cudny. Aktualnie uczę się tekstu piosenki pt. milion purpurowych róż. I zauważyłam, że to nie piosenka zachwyca a aranżacja muzyczna jest przecudna.
