Kiepsko mi idzie to moje szkolenie komputerowe. Na zajęciach wszystko umiem, jeśli na moment się zawieszę, to Anioł który siedzi obok mnie natychmiast mną właściwie kieruje. W konsekwencji wszystkie zadania wykonuję jak należy. Tylko tyle, że to wszystko dzieje się na zajęciach, natomiast w domu niczego nie pamiętam. Niestety mój Anioł idzie do swojego domu. Tym Aniołem jest koleżanka siedząca obok mnie – Halinka. Poznałyśmy się 20 lat temu. Jak przeszłam na wcześniejszą emeryturę króciutko pracowałam w Domu Kultury gdzie pracowała właśnie Halinka, osóbka około 3 lat starsza od mojej córki. Jak spotkałyśmy się na kursie natychmiast skumałyśmy się. Na zajęciach siedzimy obok siebie także Halinka dobrze widzi moje błędy i natychmiast je koryguje. Halinka jest urodzonym pedagogiem i opiekunem niedorajdów takich jak ja. Umie pięknie tłumaczyć. Wszystkie panie z naszej grupy korzystają z jej pomocy. Ja mam to szczęście, że siedzimy obok siebie. Ten mój Anioł ” ma komputer w małym palcu ” , umie wszystko i na dodatek umie wytłumaczyć. Na pytanie – po co Ci ten kurs ? odpowiada – żeby nie płakać w pustym domu. Wczoraj – 30 kwietnia, zakończyliśmy na kursie prace dotyczące WORDA i przeszliśmy do INTERNETU. Zaczęliśmy wyszukiwać w nim to co nas interesuje, okazało się, że wszystkie nas ( w naszej grupie są same panie ) interesują piosenki. Zajęcia zakończyły się pięknym śpiewem, naprawdę pięknym śpiewem na głosy. Aż trudno uwierzyć ale wszystkie Panie będące w tym dniu na zajęciach były albo nawet są związane ze śpiewem. Przez moment pomyślałam nawet, że właśnie śpiew stał się kryterium doboru do naszej grupy. Nasza informatyczka prowadząca zajęcia usiłowała wprowadzać nas w inne sfery INTERNETU ale w końcu przełożyła to na czas po MAJÓWCE. Nasz chór zakończył zajęcia śpiewając pięknie, na głosy piosenkę pt. ” Milion purpurowych róż ” .
