Jak już pisałam pan NIKT uważa się za doradcę pani dyrektor i podsuwa jej coraz to lepsze pomysły. Ponieważ wie, że głównym celem szefowej jest oszczędność, wpadł na genialny pomysł żeby tych podopiecznych którzy mają małe emerytury porozsyłać po różnych tańszych domach opieki, w których są wyłącznie pokoje wieloosobowe. Nie pomyślał, że trzeba byłoby wysiedlić połowę mieszkańców i siebie i panią NIKT również. Jemu do głowy nie przyszło, że jego guru ma jedną z najniższych emerytur. Po strojach widać bogactwo tak więc myślał, że służy zamożnej pani. Ta pani, niestety, wszystko otrzymywała od dyrekcji Domu i stąd taka nienawiść do mnie, przyczyniłam się bowiem do wyschnięcia źródełka zysków. Jeśli by doszło do realizacji pomysłu pana NIKT , to pani NIKT zniszczyłaby go. Autor pomysłu nawet nie wie co musiałby przeżywać. Leżałby i kwiczał w dołku przez siebie wykopanym.
W niedzielę nie poszłam na mszę do naszej kaplicy ponieważ chciałam ją wysłuchać z radioli. Transmitowanie mszy przez radiolę to nowy i bardzo dobry pomysł, ponieważ większość naszych podopiecznych jest leżąca. Jednak żeby móc z przyjemnością wysłuchać mszy wszystko musi grać. Dlatego właśnie chciałam posłuchać – czy w odpowiedniej odległości jest ustawiony mikrofon, czy nie rezonuje. Czy głośność dla słuchających jest odpowiednia. Niestety nic z tego, transmisji nie było, dlaczego nie wiem. Pewnie naszemu kościelnemu nie przyszło do głowy, że nie wystarczy włączyć mikrofon trzeba też włączyć całą radiostację, która znajduje się w poczekalni u pielęgniarek.
Z dobrych wiadomości to powrót do pracy Agatki. Aż się boję żeby nie było tak jak z Magdą która po dwóch latach nieobecności wróciła do pracy a po miesiącu już odeszła na stałe. To były i są dwie osoby z którymi lubiłam pracować. Nic na to nie poradzę, że lubię poważne osoby nie wariatuńciów. Szczerze mówiąc to nikt tu u nas nie lubi pisków i krzyków ale nikt nie chce o tym mówić oficjalnie, nie chcą się narażać. W każdym razie spróbuję porozmawiać z p. kierownik socjalną o wznowieniu moich zajęć komputerowych. Chciałabym raz w tygodniu poćwiczyć to czego ” nauczyłam się ” na kursie. To nauczyłam się wzięłam w cudzysłów bo tak naprawdę niczego nie nauczyłam się. Za to opanowałam swojego smartfona. Ta nauka doprowadzała mnie do szału. Najdłużej nie mogłam nauczyć się odbioru przychodzących rozmów. Od każdego słyszałam – leciutko naciśnij zieloną słuchawkę. U mnie dotknięcie zielonej słuchawki rozłączało rozmowę. Kupiłam więc sobie ” długopis ” z gumką, myślałam, że może moje palce są nie takie jak u innych. Okazało się, że z odbiorem telefonu w moim smartfonie nie ma nic wspólnego zielona słuchawka, no może tyle, że od kółka które jest pomiędzy słuchawkami muszę przejechać palcem w kierunku zielonej słuchawki. Ot i cała filozofia. Wszystko inne już potrafię.
