Upór

Upór – brzydkie słowo, ale kiedyś wypowiedziane prze panią dyrektor utkwiło we mnie i wykorzystałam je jako wytyczne. Jak chcesz coś zrobić, to po chamsku upieraj się przy swoim, inaczej do niektórych nie dociera. To usłyszałam, jak w prostacki sposób, kilka lat temu, niszczono mnie i moje ukochane radio. ( Oj, przydałoby się teraz ). Mogła się pani upierać przy swoim, powiedziała p. dyrektor. Więc teraz się uparłam. Dwa tygodnie temu zgłosiłam p. socjalnej, że w tym roku będę chciała prowadzić majowe. Ludzie z którymi rozmawiałam są zachwyceni, -oznajmiłam. Na moje stwierdzenie socjalna jednym zdaniem zdradziła swój bardzo brzydki charakter i fakt, że nie nadaje się na stanowisko które piastuje – czy nie pomyliła pani kolejności. No i czy da się kogoś takiego polubić? Za cholerę się nie da. Po za pychą jest w tej kobiecie tylko przyklejony uśmiech, reszta zero. Jej podlegli pracownicy są wdeptani w ziemię, nie mają prawa złapać porządnego oddechu bez jej wiedzy. Zatraciły swoją wartość, już nie wiedzą czy coś potrafią czy nie. Nawet pani dyrektor jest jej uległa i bez żadnej analizy potwierdzi wszystko co chce socjalna. A ona, co do mojej osoby, wszystko na nie. Żadnych imprez podczas pandemii – oznajmiła. To nie będzie impreza tylko śpiewane przeze mnie pieśni Maryjne. Poczekajmy aż wszystko się wyjaśni – ona. Ja – na nic nie będziemy czekać, wejdę do atrium i będę śpiewać. Nie pozwoli pani w atrium to będę śpiewała ze swojego balkonu i jeszcze zadzwonię do telewizji żeby zobaczyli jak u nas miło. Żadnej telewizji – ona, decyzję wydam dwa dni przed majem. Chciałabym wydrukować śpiewniki, wypróbować mikrofon,- mówię, lubię do wszystkiego przygotować się należycie. Pani kierownik odwróciła się na pięcie i poszła. Ale przysłała do mnie Kasię, która zaczęła mi objaśniać jak to trudno jest obsługiwać mikrofon. Żeby to nie była Kasia to już bym huknęła, ona uczy ojca dzieci robić. W każdym razie żadne moje argumenty nie docierały tak więc oznajmiłam, że ze wszystkim poradzę sobie sama, bez niczyjej pomocy a majowe zaczynam w piątek. Pani socjalna zażyczyła sobie żeby to było 4 nie 1 maja. Nikt mi nie zabroni śpiewać kiedy chcę – powiedziałam. Po tej rozmowie socjalna przysłała do mnie panią dyrektor która usiłowała obarczyć mnie winą za wszystkie obecne i przyszłe plagi świata. Powiedziałam jej, że niech się lepiej weźmie za samą socjalną, która przez 8 godzin siedzi biurko w biurko z Agatą a przecież ma swój gabinet, a nawet dwa – jeden przy sali widowiskowej, drugi w łączniku. Jak byłam w dziale socjalnym to szanowna p. kierownik załatwiała moją sprawę przy biurku Eli i bez maseczki. Wypadły trzy osoby na pół metra powierzchni. Ja do biura weszłam zdrowa i od dwóch miesięcy nigdzie nie wychodzę – a wy ? Czyżby pani socjalna była ponad prawem a czepia się innych. Mówiłam wszystko podniesionym głosem bo naprawdę szlak mnie trafia jak mam cokolwiek zrobić z Działem Socjalnym. Jeszcze nic nie zrobisz a już się umęczysz jakbyś ciągnęła ogromny wór pełen kamieni. Całe życie praca wokół muzyki to było dla mnie – motylem jestem, a nie worem kamieni. W każdym razie pierwsza majowa minęła bardzo miło; pieśni śpiewane były przez chór dziecięcy z organami. W atrium mój głos brzmiał jak organy i nie potrzebny był do tego mikrofon, „którego nie daj Boże nie umiałabym obsłużyć”. Atrium ma 300 m2 powierzchni na której były 2 osoby. Na balkonach było 6 osób. Fakt, było zimno i dżdżysto no i pierwsze koty za płoty; za kilka dni może być więcej ale nie będzie więcej jak 10 osób także wypadnie po 30 m2 na osobę. Żadna z pań oskarżająca mnie za nieszczęścia tego świata nie pomyślała nawet, że na majowe nigdy nie przychodziło więcej jak 20 osób a z tego 70% to ludzie na wózkach których ktoś musiał przywieźć. Nie muszę przypominać, że wszelkie inicjatywy podopiecznych powinny być wspomagane jak się da. Tym bardziej teraz kiedy wszyscy jesteśmy umęczeni kwarantanną. P. S. do grupy przeszkadzaczy dołączył pan NIKT, podczas drugiej Majowej chodził z kijkami nie myśląc w ogóle, że to o nim źle świadczy. Ludzie popukali się w czoło i machnęli ręką – niech sobie chodzi i udowadnia kim jest. Mało tego – jak zobaczył przesunięty stół pod zadaszenie, na którym stał laptop i głośniki, to przyszedł specjalnie żeby postawić go tak jak on chce. Jedna z pań widząc tą niedorzeczność zaprosiła mnie na swój balkon, powiedziała mi – pani tu będzie wygodnie a ja mogę pójść na dwór. No i co panie NIKT, miałeś pretensje, że kiedyś nazwałam ciebie tak, że aż poszedłeś z tym do adwokata żeby coś ze mną zrobić. Przecież ty na każdym kroku potwierdzasz to imię z dodatkiem specjalnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *