Jestem mieszkanką DPS, aktualnie chorą na COVID ale z przekazanym do Was wywiadem nie zgodnym z prawdą. Przełożona pielęgniarek, odpowiedzialna za nasze zdrowie, wybielając siebie zwaliła moją chorobę na rzekome kolędowanie w dniu wigilii.
Otóż jeszcze w grudniu, na naszym korytarzu nie było ani jednej chorej osoby. Raptem zachorowała pani Julia, która z pokoju wychodziła tylko w nocy żeby pochodzić po korytarzu. Julię przeniesiono na inny oddział. Po niej dowiadujemy się, że pani Helenka, która tylko czasem otwierała drzwi ze swojego pokoju na korytarz, zachorowała i zmarła. ( Pani Helenka uczestniczyła w naszym śpiewaniu kolęd w wigilię ). Nie minęło kilka dni jak padłam ja i mój sąsiad jednocześnie. Ja to chociaż otwierałam czasem drzwi od swojego pokoju, nie chodziłam nigdzie; a mój sąsiad odkąd u nas zamieszkał to nie wstał z łóżka. Dopiero jak choroba trochę zelżyła i powoli zaczęło wracać myślenie zaczęłam też analizować co się dzieję. Pierwsza rzecz jaka zwróciła moją uwagę to potworne zimno które co wieczór około godziny 20 z mojego pokoju robiło zamrażarkę. Jeszcze jak nie było minusowej temperatury to było jako tako. Przy minusowej temperaturze jedną noc wytrzymałam pod kołdrą i trzema kocami a w drugą noc ubrałam się w palto i poszłam na zwiady. Daleko nie musiałam iść. W pokoju, na przeciw mojego były szeroko otwarte drzwi i okno balkonowe. Weszłam żeby pozamykać i odkryłam, że to pomieszczenie służy za pokój do przechowywania używanej odzieży ochronnej. Odzież była zrzucona w łazience a późnym wieczorem wietrzono pokój z wirusów. Wirusy, przy pierwszym podmuchu wbijały w pokoje na przeciwko, czyli w mój p. 88 i pokój sąsiada 89. A mnie ciągle proszono żebym nie wychodziła z pokoju, powtarzała mi to w kółko pani dyrektor, najwyraźniej była świadoma tego co może się stać i marzyło jej się pozbycie się mnie.
W poprzednim wpisie dokładnie opisałam jak zachorowałam i jak ze mną postępowano. Niestety tych co opiekowali się mną troskliwie opisać nie mogę ponieważ wówczas nieprzyjemności ze strony Dyrekcji byłyby gwarantowane.
