Codziennie rano jak jestem w atrium towarzyszą mi dwa kosy. Przyglądają mi się, a jak im przyniosę jakieś smakołyki to nawet mi zaśpiewają. To co zobaczyłam w sobotę – 10 kwietnia – przeszło moje wyobrażenie o ptakach. Nie wiele o nich wiem, tak więc po obejrzeniu sceny walki na patyczki, musiałam o nich trochę poczytać. Byłam pewna, że to walczyły samce chroniące swoje samice przed intruzami, okazuje się, że nie, to walczyły samice. To samice budują gniazda lęgowe i znoszą na nie budulec, a więc to one noszą w dziobach gałązki którymi przyszło im walczyć. Atrium to spokojne miejsce gdzie ptaki mogą żyć i zakładać swoje gniazdka lęgowe. I od lat było tu cichutko. Po za śpiewem ptaków nic, aż tu nieprawdopodobne zamieszanie. Łopot skrzydeł, pisk. Jak samice wezmą się za siebie to klękajcie narody. Dwie samice postanowiły wybudować gniazda nie daleko siebie a niestety nie tolerowały się na wzajem i żadna nie chciała ustąpić przez siebie wybranego miejsca. One tłukły się tymi patykami a samce przyglądały się z rozłożonymi ogonami jak cietrzewie podczas tokowania. Wreszcie jedna z nich ustąpiła, odfrunęła w inne miejsce, samce natomiast tylko złożyły swoje ogonki i nadal trwały w tym samym miejscu jak przed wojną samiczek. Dzisiaj 11 kwietnia, jeden z ptaków – nie wiem czy samiec czy samiczka – upomniał się o coś na dziób. Jak to pięknie i mądrze ptaszynka zrobiła; otóż, ja robiłam okrążenia a ptak cały czas dreptał przede mną. Podczas któregoś okrążenia ptaszysko odfrunęło i przysiadło w miejscu gdzie sypałam dla nich ziarna, pokazując w ten sposób, że coś tu nie gra, nie ma co dziobać. Głupio mi się zrobiło i jutro będę musiała coś przynieść.
Podglądanie ptaków to ogromna przyjemność. W ich postępowaniu jest tyle mądrości, że aż trudno uwierzyć. Jeszcze jak mieszkałam na Radiowej tygodniami podglądałam kaczora który uczył swoją partnerkę być dobrą matką. Wiosną wszystkie mamy – kaczki razem ze swoimi pisklaczkami, okupowały wysepkę na stawku i z tej wysepki uczyły swoje dzieci, wchodzenia do wody i pływania. Wszystkie mamy nadzorowały naukę pływania swoich pociech, a jedna mama jak tylko zobaczyła, że nikt z rodziny kaczej jej nie obserwuje, zostawiała dzieciaki i fru na plotki. Myliła się, była cały czas obserwowana przez swojego partnera, który natychmiast zjawiał się obok wyrodnej mamuni i dziobiąc ją w kuperek gonił do dzieci. Trwało to dość długo ale w końcu nauczył młodą mamę, bycia mamą. Po tygodniu pływała dumna ze swoimi dziećmi. Różnych ciekawostek z życia ptaków widziałam i mogłabym o tym w nieskończoność.
,Dość dużo komentarzy znalazłam na swoim blogu. Na ogół odnosiły się one do przyjaźni. Takie filozoficzne mądrości. Np. taka złota myśl – Żeby znaleźć przyjaciela trzeba przymknąć nieco oko, żeby go zachować trzeba przymknąć oba.- Myślę, że to odnosi się do zwykłej znajomości nie do przyjaźni. Do takiego powierzchownego kumplowania się, nigdy do przyjaźni. Jak mam chodzić w okół kogoś i przymykać oczy, albo w ogóle je zamknąć, to tylko sobie nabiję guza, a więc dzięki za taką przyjaźń. To, że przyjaźń może istnieć wyłącznie pomiędzy osobami o jednakowych dochodach, to powiedzmy, że coś w tym jest. Ktoś mi filozoficznie napisał o życiu – życie po prostu jest. Trzeba płynąć wraz z nim. – No płynę, kiepsko mi to idzie bo pływać nie umiem, tak więc unoszę się bezwiednie na fali. Kilka wpisów miałam takich, że nie wiedziałam do czego mam je dopasować. To były pochlebstwa, ale nie mogłam je nijak do czegokolwiek dopasować. Mam na myśli tekst bloga.
Do miłego…
