Nie wiem o co chodzi…

Jak tak dalej pójdzie to nie będę miała o czym pisać. 10 lat nękania i wszystkiego na NIE, zniknęło, nie ma. Jest wszystko na Tak. Nie mogę w to uwierzyć. Miałam sprawę urzędową do załatwienia – proszę bardzo, samochód do dyspozycji i pani Danusia pojechała i załatwiła wszystko co trzeba. Bardzo chciałam wybrać się na cmentarz; ostatnio byłam tam w listopadzie 2019r. a już rok 2021 – pytam czy to jest możliwe? I co słyszę – tak, oczywiście pani Danusiu, proszę się umówić z kierowcą i on panią zawiezie. Ale wrócić chcę sama – mówię. Co słyszę – dobrze pani Danusiu. Tak więc zaraz po 3 maja pojadę na cmentarz. Chciałabym w tych dniach świątecznych – 1, 2, 3, maja – móc chodzić na spacery do lasu. Oczywiście pani Danusiu, sama czy z kimś? Z panią Małgosią, wychodziłybyśmy o godzinie 11 i wracały na obiad. Dobrze. Zepsuł mi się zamek w mojej ulubionej bluzie polarowej; pamiętacie może co to było jak pralnia zepsuła mi zamek od płaszcza zimowego, jak mnie wówczas traktowano – jak natręta którego trzeba się pozbyć. A dzisiaj, grzecznie po pańsku pani Renatka powiedziała, że sprawdzi tylko czy mają taki zamek i pomyśli co da się zrobić. Zamek taki mają, więc nie muszę kupować, jednak wszyje go dopiero za kilka dni jak wrócą z urlopu koleżanki. MOŻNA ? MOŻNA. Jeszcze mogłabym wymieniać mnóstwo takich drobiazgów ale wraz z rozpamiętywaniem miłych gestów wracają wspomnienia z podłości. Niby jest pięknie, ja niestety nie zapomnę tego co było. Nie tylko ja byłam gnębiona i poniżana przez 10 lat ale każdy kto się do mnie zbliżył. Ani wtedy nie zasłużyłam na takie traktowanie, ani teraz na taką łaskawość. Ludzie którzy zachowują się raz tak a innym razem inaczej, są nie stabilni emocjonalnie, a z takimi nic nie wiadomo. Odbieram te łaskawości na każdym kroku i jeśli są one od osób które zawsze takie były to jest mi miło, jeżeli natomiast uniżony w stosunku do mnie jest mój dawny gnębiciel, to dostaję mdłości. Jeszcze żeby tak ktoś zdopingował mnie do prowadzenia majowych; nie ma mojej Eli i nie ma kto pogonić mnie do roboty. A to maj przecież. Ksiądz poprowadzi majowe w kaplicy, ale tylko dla kilku osób. Osoby te muszą być zaproszone przez księdza, ja niestety zaproszona nie byłam, mimo, że sama miesiąc temu proponowałam oprawę muzyczną na Majowych. Nie to nie.

Byłam na dwugodzinnym spacerze po lesie i ledwie żyję. Bolą mnie wszystkie kości, jednak mimo wszystko jutro i pojutrze pójdę na pewno. Przynajmniej wiem, że jak będę wybierała się na cmentarz to o własnych siłach tylko w jedną stronę, w obie już nie dam rady. Bardzo opadłam z sił. Pocieszam się, że to osłabienie po covidowe, że mogę czuć się słabiej jeszcze przez kilka miesięcy. Bo jak pomyślę, że tak może zostać, ta moja niemoc, to trafia mnie szlak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *