Znów obudziłam się słysząc swój śpiew. W młodości nigdy mi się to nie zdarzało. Śpiewałam właśnie Lady Be Good George Gershwina. Śpiewałam ostro swingując, to chyba był jedyny swing śpiewany przeze mnie. Wówczas nie słyszałam jak ten utwór śpiewa Ella Fitzgerald, chociaż wiedziałam, że śpiewa. Dzisiaj korzystając z komputera miałam możliwość posłuchania Elli – szok, ona ten utwór śpiewa lirycznie. Zaraz za nią na youtubie śpiewa Hanna Skarżanka, jeszcze bardziej smętnie. Dlaczego ja śpiewałam energetycznie swingując – nie wiem. Ale wolę tę swoją wersję. Z utworów jazzowych to śpiewałam jeszcze jednego blusa – Alabama, i tak mnie później nazywano; śpiewałam też jednego rock and rolla z repertuaru Elvisa Presleya. I to byłoby na tyle w stylu Jazzu. Był to okres śpiewania w zespole studenckim i to muzycy chcieli ze mnie zrobić dżezmenkę, ale to zdecydowanie nie mój styl. Chociaż dzisiaj wydaje mi się, że mój alt był idealny do takiej muzy, ale charakter nie. Ostatnio plączą mi się sny z rzeczywistością. Pewnie za dużo śpię. Przyjmuję leki na alergię i to podobno one działają usypiająco. Np. we śnie rozmawiałam bardzo długo przez telefon z Elą Bart. Wiem, że ona od roku nie żyje przez ten cholerny covid, a rozmowa z nią była nieprawdopodobnie realistyczna. Te sny to z tęsknoty za nią, ( była moim jedynym przyjacielem tu w DPSie ), a może Ela chce mnie ściągnąć do siebie. Nic bym nie miała przeciwko temu, potrafiłyśmy śmiać się godzinami bez powodu, z byle głupotki.
Po za tym, no cóż – mój pokój jest suszony już dwa tygodnie i będzie jeszcze długo. Pierwsze dwa dni od pary było aż gęsto, jak w ruskiej bani, teraz to tylko pioruński smród zgnilizny. Jak ja wytrzymałam przez tyle lat w tym pokoju. Wszystko było przykryte przez linoleum, okno było na okrągło otwarte, ja przebywałam przeważnie po za swoim pokojem i jakoś to było. Niestety covid nas zamknął w pokojach i wyszło szydło z worka, przede wszystkim w postaci moich alergicznych dolegliwości. Rok temu miałam gronkowca – śmiało mógł się zaczaić w zgniliźnie podłogowej. Teraz alergia skórna, bo pod podłogą rozpanoszył się grzyb. Okazuje się, że trzeba będzie skuć wylewkę cementową bo pod pierwszą warstwą jest woda. Tak więc kucie, suszenie, wylewanie i znów suszenie, aż wreszcie nowe linoleum i malowanie. To będzie trwało jeszcze co najmniej miesiąc. Okazało się, że od spodu woda wlewała się w podłogę. Nie wiem jakim cudem ale to stwierdziły autorytety. Musiała to być ciepła woda, ponieważ podczas likwidacji tej wieloletniej awarii, zakręcono tylko ciepłą wodę. Po mimo wszystko, po remoncie będę chciała wrócić do swojego pokoju, chociaż nie wiem kiedy to będzie. W tym obecnym jest wszystko nie tak.
Dostałam kilka wpisów od osób, chyba z bloga muzycznego, bo podpisane były – Pianino, Pianino Calisia i Pianino Programy. Moje zdania określono składnymi frazami. Treść jest serdeczna, za co bardzo dziękuję; ale niestety te słowa należałoby wziąć w cudzysłów, bo to były czyjeś sentencje, już je dostawałam. Szkoda, ale bardzo dziękuję. Była, między innymi, sentencja samego Gandhiego cyt. – ” łatwo jest być przyjacielem dla kogoś kto jest twoim przyjacielem, ale być przyjacielem dla kogoś kto uważa się za twego wroga to kwintesencja prawdziwej religii „. Niestety to nie moja bajka. Nigdy mój wróg nie będzie moim przyjacielem. Jestem cholernie pamiętliwa. Chociaż jeśli tenże wróg zwróci się do mnie z jakąś prośbą a ja jestem w stanie ją spełnić, to zrobię to, ale tylko dlatego żeby pokazać jaka to ja jestem wspaniałomyślna. I nadal ten wróg będzie traktowany z góry. Ci którzy mnie znali, wiedzieli, że nigdy niczego nie odmówię. A oto przykład – dawno, dawno temu, w czasach Solidarności, jedna z moich znanych sąsiadek i najbliższych mi – ja mieszkałam pod 16 a ona pod 15, zaczęła psioczyć na byłych partyjniaków i chwalić Solidarność. Ja jej zwróciłam uwagę, że wszystko co ma, a ma dużo, zawdzięcza tym partyjniakom, tak więc nie wypada teraz na nich pluć, skoro się brało. To było mówione w gronie wielu osób. Owa sąsiadka ze złości, że ją tak ośmieszyłam przed innymi, zalała mi klejem zamki od drzwi wejściowych. ( Czegoś podobnego nie zrobiłabym nigdy i nikomu ). Minął miesiąc, zbliżał się 1 listopad, trzeba było posprzątać wielkie rodzinne grobowce a sąsiadka zachorowała; jak myślicie do kogo przyszła z prośbą o pomoc, wiedząc, że nigdy nie odmówię, oczywiście, że do mnie. I nie wstydziła się. Ja te potężne grobowce posprzątałam i nadal z nią nie rozmawiałam. Takie jestem dziwadło.
