20 lutego, po Wydarzeniach Telewizyjnych Polsatu, synoptyk – Jarosław Kret wmawiał nam widzom, że takiego ciepłego miesiąca lutego nie było od 100 lat. Zajrzałam więc do swojego rymowanego pamiętnika i przeczytałam wierszyk o lutym 2001 roku — W pantofelkach luty chodził i słoneczkiem nas uwodził. Dobrze wiedział, że folguje, że go marzec zreperuje. On zaniedbał i przeoczył, lecz nie on nam spojrzy w oczy. — Temperatury w lutym 2001 r. były na plusie i to dwu cyfrowo. Jeszcze przez pierwszy tydzień marzec nie chciał naprawiać tego co zepsuł luty; później jak się zima rozhulała to poszły w ruch sanki, łyżwy i narty. Dopiero pod koniec kwietnia ociepliło się i to nie za bardzo, to było takie perskie oczko puszczone pod koniec żywota kwietniowego. Tak więc nie ma co się cieszyć tym lutowym ciepłem bo to nie pora i już.
Remontowa sensacja. Jak wiecie już ponad trzy tygodnie ” trwa remont ” w moim byłym pokoju. Pokój cały zawilgocony. Zaczęto szukać przyczyny i znaleziono ją. Otóż, w pokoju, pod linoleum i cieniutką warstwą gipsówki, która pękła, znaleziono studzienkę kanalizacyjną, która przez wszystkie lata wybijała wodę. Całe szczęście, że była to studzienka wodno odpływowa a nie typowo kanalizacyjna. Już kiedyś ona musiała porządnie wylać, bo tak dziwnie miałam częściowo zmienione linoleum, ale było to jeszcze przed moim wprowadzeniem się. Co i jak będą robić z tą informacją to nie mam pojęcia. Kto to widział – studzienka kanalizacyjna, ogromna jak na ulicy, a jednak w pokoju mieszkalnym. Niestety to relikt po PRLu.
Całe życie sądziłam, iż jestem osobą nie umiejącą wybaczać wyrządzanych mi krzywd. Podczas swoich codziennych modlitw prosiłam Bozię żeby nauczyła mnie wybaczania i o dziwo chyba nauczyła. 21 lutego wybrałam się do siostry przełożonej z prośbą o zmianę na stałe dla mnie pokoju ponieważ mój poprzedni pokój jest mi odrażający przez tę studzienkę. Za sprawy remontów i zajmowania pokoi, jest odpowiedzialna właśnie siostra przełożona. Dziwny to dla mnie podział obowiązków, ale u nas tak jest. Szłam do niej w napięciu i po drodze informowałam napotkane osoby, że idę prosto w łapy lwa. Weszłam do gabinetu owego lwa i doznałam dziwnego uczucia, że jestem u sympatycznej mi osoby. Jeszcze nie zamieniłam ani słowa a już poczułam sympatię taką jaką czułam na samym początku znajomości. Przedstawiłam sprawę, nie otrzymałam żadnej obietnicy a rozmowę uznałam za sympatyczną. Sama poczułam się bardzo dobrze – takie uczucie pozbycia się wroga jest całkiem przyjemne. Nie do wiary, wyraźna lekkość na sercu.
To o czym pisałam od 20 do 22 lutego to były takie duperelki, nic ważnego. A to co się wydarzyło 23 lutego 2022r. jest bardzo ważne dla całego świata, muszę to odnotować. Przecież mój blog będzie krążył w kosmosie latami. Ja go spokojnie piszę a na UKRAINIE TRWA WOJNA, normalna, regularna wojna. Ukraina została zaatakowana przez Rosję, a przecież i Rosja i Ukraina to nasi sąsiedzi. To już nie jest takie podszczypywanie jak w 2014 r. czy przed laty atak na Gruzję – chociaż on był bardzo bolesny; tym razem zaatakowana została stolica państwa nie kawałek ziemi na obrzeżach. Cały cywilizowany świat wspiera Ukrainę, to wsparcie jest bardzo ważne ale to jest nic w porównaniu z ucieczką z domu z jedną walizką i dzieckiem na rękach, a dziecko to trzyma w objęciach kotka czy pieska i to jest wszystko co matka zdoła udźwignąć, cały rodzinny dobytek. Mężczyźni muszą zostać w kraju i bronić go a kobiety i dzieci szukają schronienia po za swoim domem i to wszystko tylko dla tego bo Putin poczuł się wielkim carem Rosji, wielkiej Rosji. Człowiek jest mu nie potrzebny, potrzebne mu są dalekosiężne granice.
