Grześ.

Nasz Grzesiu to taka złota rączka ze złotym sercem; porobił mi wszystko o co prosiłam i jeszcze więcej. To więcej to przełożenie na drugą stronę drzwi w lodówce, którą sobie właśnie kupiłam, oczywiście dzięki pani kierownik socjalnej. A to co Grzesiu robił dla mnie to zainstalowanie się w nowym pokoju. Jak już on wszystko porobił to zaczął poganiać mnie do roboty; chodzi mu o tę grzędę kwiatowo – śmietnikową. Ciągle słyszę – ma pani takie pole do popisu. Ja pomogę, wszystko wykopię, przekopię i będzie mogła pani robić po swojemu – mówi Grzesiu. A ja nie mam serca. Patrzę na swój stary ogródek zarośnięty niemiłosiernie a prymulki, w ogromnej ilości, kwitną aż serce się do nich wyrywa. Krzewy, które są zielone cały rok i przecudownie kwitną w kwietniu i maju ( nie znam nazwy tych krzewów) już się przygotowują żeby sobą zachwycić. Te krzewy mają zebrane kwiatki w takie grona jak owoce winogron. Kwitną na żółto i przepięknie pachną, a jak przekwitną to zostawiają czerwone owoce. Jeszcze miesiąc i wabić oczy będą irysy w czterech kolorach i liliowce a po nich ogromne dubeltowe maki. Niestety róże były posadzone na krótko przed zamknięciem nas w izolacji; przez cały rok nie wolno mi było wychodzić do ogródka, róże zginęły, były za młode żeby zostawić je bez opieki. Przez drugi rok mogłam wychodzić do ogródka tylko na prośbę i to w takich godzinach w jakich w moim ogródku nie dało się pracować. W nim można coś zrobić wyłącznie po południu, do południa w moim kąciku ogródkowym zawsze jest gorączka nie do zniesienia. Jak pomyślę, że w nim każde ziarenko piasku jest przyniesione prze mnie to serce boli, że to już na zmarnowanie. Przecież tam był śmietnik po budowie i najpierw trzeba było ten śmietnik zasypać; znosiłam ziemię i znosiłam a ona ginęła w gruzach. Przypomnę, że tworzyłam ogródek mając tylko jedną rękę sprawną i to lewą. Grzesiu patrzy na moją melancholię i zaczyna swoją śpiewkę – przecież tutaj może pani zrobić swoje cudo i już nie sama, pomogę we wszystkim. Żeby zakończyć temat spytałam – Grzesiu, ile ty masz lat? 59 – odpowiedział. To pogadamy za 21 lat, odpowiesz wówczas sam sobie – czy ci się chce cokolwiek robić. Nawet jeszcze 10 lat temu byłam pełna zapału, mimo, że sukcesywnie dostawałam po głowie. Każda iskierka zapału była tłumiona przez dyrekcję, to chyba nie ma co się dziwić, że brakuje mi chęci do robienia czegokolwiek i to od początku. Nawet swojego ogródka nie potrafiłabym doprowadzić do wyglądu sprzed dwóch lat. to zbyt ciężka praca jak na prababcię. Ogródek ma 36 m i położony jest na skarpie, z której w ubiegłym roku spadłam. Tak więc dziękuję bardzo ale nie skorzystam. Tęsknię nawet za pokojem w którym „trwa remont”chyba tęsknię za wszystkim co przemija. Pan kierownik już wie, że przebąkuję powrót do poprzedniego pokoju i zaczyna wymieniać zalety pokoju w którym obecnie mieszkam. Podstawowa zaleta to bezpośrednie wyjście z pokoju na zewnątrz – według pana kierownika. Nie będzie musiała pani nikogo prosić o otwarcie drzwi. Jak pan to sobie wyobraża – dla odmiany pytam ja, przecież te drzwi nie mają zamknięcia od zewnątrz. Mam zostawić otwarte mieszkanie i iść do miasta czy na spacer? Przecież przez te drzwi można wejść nie tylko do mojego pokoju, ale przez mój pokój na cały budynek. Pan kierownik nie brał tego pod uwagę, ale popyta co z tym można zrobić. Niestety, pomieszkałam kilkanaście dni i już mam dosyć. Rano jest przerażająco zimno, aż strach wyjść spod kołdry. Od godziny 9 do 15 – piekielnie gorąco. Teraz już nie do wytrzymania a co będzie latem? Na to Grzesiu – w upały w naszych pokojach było po 50 stopni. Jak pomyślę, że w moim starym pokoju było przez cały rok ciepło, nigdy gorąco i nigdy zimno. Przy zakręconych kaloryferach można było chodzić na golasa o każdej porze dnia i o każdej porze roku.

Widzę same dobre strony ale wszystkiego co było.

Muszę z szacunkiem napisać o naszej nowej pani kierownik socjalnej. Jest życzliwie do nas nastawiona i jak o coś się prosi to wysłuchuje i natychmiast pomaga. Wydaje mi się, że jest to u niej szczere; bo jej poprzedniczka udawała życzliwą a podłość od niej aż iskrzyła. Kto jej nie znał miał o niej dobre zdanie a kto poznał to aż się wzdrygał na myśl o szanownej. Obecnej pani kierownik życzę cierpliwości i wyrozumiałości do nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *