Dotrzymałam słowa…

i nie rozsypałam się ku uciesze Dyrekcji DPSu. Wprawdzie muszę przyjąć jedną na dobę tabletkę przeciwbólową ale po jej zażyciu funkcjonuję prawie normalnie. Chodzę na spacery i to dalekie, dwa razy udało mi się przejść drogę od naszego DPSu na cmentarz przy ul. Poprzecznej a jest to droga cały czas pod górkę i to częściowo stromą górkę, a ja cieszę się, że daję radę. Trwa to dwukrotnie dłużej niż np. rok temu ale daję radę. Od tygodnia próbuję wrócić do swojej gimnastyki porannej i tak codziennie idzie mi coraz lepiej. Jeszcze dokucza mi głuchym bólem, cała klatka piersiowa. Muszę zrobić USG klatki. Nie wiem nawet do jakiego specjalisty mam z tym się udać; we wtorek wybiorę się do naszego lekarza żeby mi wytłumaczył co i jak. I to byłoby tyle na temat dolegliwości prababci.

A u nas – były eleganckie obchody Święta Niepodległości. Jak przeczytałam informację, że to będzie zespół działający przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku, to poczułam niesmak. Parę lat temu był u nas zespół od nich i nie podobało mi się nic a nic. A tu niespodzianka; wystąpił przed nami chór, który w ogóle nie śpiewał jak ktoś z trzeciego wieku, śpiewali bardzo energetycznie, pobudzali nas nie tylko do śpiewania ale i do życia. Zespół wyglądał bardzo elegancko. Pani dyrygent kierowała śpiewem prężnie. Zespół śpiewał gromko, równo i czysto; a prowadzący zachwycił mnie swoją lekkością prowadzenia, radością życia, współgraniem z widownią i elegancją ; pomijając to, że i przed występem i w jego trakcie usłyszałam od niego dużo miłych słów z mojej odległej młodości. Ponieważ miłych słów nie słyszałam już od dawien dawna to odcisnęły one we mnie wręcz bolesne ” piętno „. Po południu wybrałam się do Pani kierownik Działu Socjalnego z prośbą; a tam gadu, gadu i do rozmowy wtrąciła się pracownica działu, ( nie znam imienia, to nowa osoba ) a z jej ust padło sarkastyczne pytanie : a kim to pani była, bo jakoś nie wiem. Dla mnie to pytanie było ni w kijki ni w drewki. Raczej powinno zabrzmieć – a kim to pani jest – odpowiedziałabym wówczas, że jeśli pani nie wie to nie powinna pani pracować tu gdzie pracuje. Bo jestem, dla pani informacji pani podopieczną.

Coś się stało w stosunkach Felka – pani dyrektor, wyraźnie wypadła z łask szefostwa. Do tej pory byłam jej wrogiem i wyrażała swoją opinię o mnie nawet na forum. Aż tu następuje zmiana frontu, dołącza do mnie podczas mojego spaceru i zaczyna nadawać na Natalkę, Dorotę i Kasię ,( którym jeszcze nie tak dawno wchodziła bez wazeliny)- rozmowę o nich zaczyna od słów: ty tyle nie widzisz co ja. Te kobiety nie wiele potrafią a są faworyzowane i zaczyna mówić o nich wszystko to o czym ja już pisałam na blogu, a ta nowa to pracować nie lubi tylko godzinami gadałaby przez telefon; chodzi po atrium i plotkuje sądząc, że jej nikt nie słyszy a ludzie widzą, słyszą i komentują. A o tym, że pan kierownik zbyt często przesiaduje w pokoiku przy sali gimnastycznej to mówiła mi już chyba dziesiąta osoba. Popija kawkę z pięknymi dziewczętami a nie widzi, że na dworze niszczeją drewniane meble ogrodowe, a przecież jest szefem administracyjno – gospodarczym. Za rządów poprzedniej dyrektorki w miesiącu listopadzie wszystkie ławki i stoły były składowane pod zadaszeniem. Dzisiaj przed takim składowaniem trzeba by jeszcze dokładnie opisać braki żeby na wiosnę być przygotowanym do wszelkich napraw. Za rządów obecnej dyrektorki, czyli już od około 10 lat nie zrobiono tego ani razu. Nikogo nie obchodzi, że to nasz majątek i należy go szanować. Wygląd tych mebli ogrodowych świadczy o naszym gospodarzu.

Buziaki !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *