Dokoła słyszę narzekania na ten niezdecydowany miesiąc; jedni psioczą w oczekiwaniu na wiosnę, inni tak jak ja, wiedzą, że śnieg musi się wypadać a mróz musi swoje wymrozić i lepiej żeby to było jeszcze w marcu a nie odwlekało w nieskończoność. Zerknęłam do swoich rymowanek sprzed laty, żeby porównać te marce. I tak w 2001 roku pod koniec marca pisałam:
Ociągasz się w tym roku, moja wiosno miła, śnieg zalega w okół a wody mróz ścina. To już przecie marca dzień dwudziesty trzeci, a wiosny wciąż nie ma, tej zsypanej kwieciem. Botki znów wkładamy, otulamy szalem, jak to kiedyś było wspominamy z żalem. –Dlatego użyłam słowa znów, ponieważ luty chodził w pantofelkach, było bardzo ciepło, ale za to kwiecień w 2001r. był cały mroźny.
W 2006r. pisałam do ilustracji w kwartalniku kombatanckim: To marcowy kulig dzwoneczkami dzwoni. Roześmiana dziatwa chce wiosnę dogonić, a wiosna ucieka za lasy i morza; u nas ziemia skuta lodem, do nas wiosna dojść nie może.
Chyba cała zima w 2006 r. była taka mroźna. W prawdzie miesiąca lutego nie opisałam ale styczeń straszył przez cały miesiąc syberyjską zimą. Natomiast w 2007r. już pierwszego marca przyszła do nas wiosna … chociaż i styczeń i luty nie mógł się zdecydować jakim jest miesiącem czy wiosennym czy zimowym.
Także nic nie wiadomo jak będzie dalej. Dzisiaj jest słonecznie i w miarę ciepło ( +9 ). Skorzystam z tego dnia i pójdę do ogródka, choć już niestety boję się prac ogródkowych. Boję się, że jak się schylę to i się przewrócę a ogródek jest położony na skarpie, także mogę się potoczyć w dół, a sama już się nie podniosę. Próbowałam nie raz – nie wstanę, nawet jak usiądę na podłodze sama to już się nie podniosę. Ale oczyścić ogródek z jesiennych zabrudzeń trzeba.
Eureka! pomaleńku ale sukcesywnie powraca do mnie mój psi węch. Jeszcze nie jest psi ale już jako taki jest. Wrócił również, choć tylko częściowo, słuch, który się stępił podczas pierwszej choroby na covid. Zwaliłam to na starość i już nawet kupiłam sobie przez internet takie aparaciki słuchowe, które przez kilka dni używałam przed telewizorem. Aż któregoś dnia wydmuchuję nos a tu coś pyknęło w lewym uchu i zaczęłam słyszeć. Zaczęłam cudować – kupiłam irygasin do płukania zatok, zaczęłam codziennie używać Akustone, które do tej pory używałam od czasu do czasu aż tu znów – pyk, pyk w obu uszach. Szybko musiałam wyciszyć telewizor; ogarnęła mnie radość, czy na długo ? nie wiem, ale dobre i to. Muszę wybrać się do laryngologa żeby wzmocnić swój aparat słuchowy wewnętrznie. Dało się odblokować a teraz należy ten stan utrzymać, co daj Boże, amen.
U nas na całego rozpanoszył się covid. Na każdym korytarzu są dwie, trzy osoby chore. Poznajemy to po czarnych wycieraczkach pod drzwiami. Na stołówce prawie pusto. Zerknęłam na korytarze tak zwane medyczne a tam prawie pod każdymi drzwiami czarne wycieraczki, płyny dezynfekujące i fartuchy ochronne. Aż ciarki przechodzą po plecach. Oby nie zaczęło się umieranie.
To byłoby na tyle –Nara !
