Wielki Tydzień

Chyba z rok nie byłam w kościele. Zrobiłam dla siebie kościół w naszym atrium, na zasadzie, że właśnie tam, na porannym spacerze odmawiam swoje paciorki. Bo jak się słyszy wieczne pouczenia od pana NIKT – kościelnego samozwańca namaszczonego jeszcze przez panią NIKT i wyzwiska Felki, kwiaciarki kościelnej, że takich jak ja to nie należy wpuszczać do kościoła, to pal was sześć, nie będę chodziła i szukała dla siebie guza, zwłaszcza, że nie jestem aż taka święta. Jednak w Niedzielę Palmową coś mnie naszło. Szybciutko zrobiłam palmę i do kaplicy. A tu szok, niektóre osoby witają mnie jakbym przyszła do nich z wizytą. Felka, która wyzywając mnie na zebraniu oznajmiła, że mnie do kościoła nie wpuści, wita mnie słowami – no nareszcie, myślałam, że się nie doczekam, chyba już teraz będziesz przychodziła. – Przecież powiedziałaś na forum, że mnie do kaplicy nie wpuścisz, to wolałam nie ryzykować. A Felka na to – nigdy w życiu tak bym ci nie powiedziała, nie mogłam się doczekać kiedy razem pośpiewamy, a nagłośnienie wywalczyłaś, zaraz usłyszysz jak wszystko wyraźnie słychać. Fakt, nikt nie przysypia, księdza słychać bardzo wyraźnie. Odsłuch działa perfekcyjnie. Jednak z tym śpiewaniem w kościele to chyba nie za bardzo. Ksiądz intonuje swoją bardzo dziwną tonacją, żeby z nim śpiewać to muszę śpiewać nienaturalnym mezzo sopranem. Sama się dziwię, że jak cichutko śpiewam to nawet jakoś to brzmi ale satysfakcji nie daje. Msza zbliża się ku końcowi i ksiądz przechodzi do udzielania komunii świętej; podchodzi do mnie a ja mu na to – niestety na komunię nie zasłużyłam. Ach, jak się ksiądz rozczulił. Cieszę się, że w ogóle pani jest, do Wielkiej Nocy został jeszcze tydzień możemy się umówić na spowiedź czy w kaplicy czy u pani w pokoju, najważniejsze, że pani jest. No i masz babo placek, trzeba będzie chodzić, no ale nie codziennie jak mają to niektórzy w zwyczaju. Jak dla mnie, to msza była nieskończenie długa, trwająca półtorej godziny. Ksiądz dołożył do mszy jeszcze Gorzkie Żale, a to był dla mnie temat nie znany, ale wytrwałam. No i cóż, w środę do spowiedzi i Komunii Świętej i nobliwe życie czas zacząć jak przystało na staruszkę

Przepraszam wszystkich którzy piszą do mnie w różnych językach, ale nie w języku polskim, dlatego nie odpisuję. Nie umiem korzystać z tłumacza tak więc Wasze komentarze pozostają nawet nie przeczytane. Przepraszam!

Nie wytrzymałam żeby nie iść do mojego ogródka, musiałam go uprzątnąć. Chodziłam przez dwa dni i pracowałam po godzince. Ogródek na święta jest czysty, mogę patrzeć przez okno. Wprawdzie trawa jest zeszłoroczna i bardzo wysoka ale zielona, tak więc może być.

Moim kochanym czytelnikom życzę spędzenia świąt – Przy rodzinnym stole, ukwieconym wiosną, przy którym rozkwitnie kwiatek, twój kwiatek miłości. Nie musi być różą, pierwiosnkiem niech będzie ale z Tobą i przy Tobie w drodze, w domu, wszędzie.

Tego życzy prababcia Danusia – NARA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *