złoty sypie się kurz… , przy grobach moich najbliższych sypią się złote listeczki z brzozy. Jest ich bardzo dużo bo moje trzy groby rodzinne, są obok siebie i są pod trzema brzozami. Takie miejsce wybrała moja mama jeszcze za życia, a ponieważ wówczas już nie żył mój tatuś i brat, to mama ekshumowała ich w to właśnie miejsce. Każdy grób ma podwójną głębokość, a jeden to nawet potrójną, i te głębokości już są zapełniane; zostało już tylko jedno miejsce dla mnie. Ci Święci balują a my w związku z tym musimy zadbać o wystrój ich grobów, bo jeśli zechcą wpaść w to miejsce, a wpadną na pewno, to ono musi się ładnie prezentować. Jeszcze nie tak dawno przychodziłyśmy my – cztery siostry ze swoimi dziećmi, później wnukami. Jedna z sióstr ciągle mnie denerwowała bo przestawiała kwiaty które ja rozstawiałam tak żeby dawały estetyczny ogólny wygląd trzech grobów, a ona uważała, że jeśli ktoś postawił w to a nie inne miejsce to tak ma być. I to tłumaczyła swojej jedynej córce – nie słuchaj ciotki, ma być tak i tak. Niestety, tymi grobami zajmuje się tylko ta właśnie ciotka. Córka owej siostry nie żyje, nie żyje też jej ukochana wnuczka ( to Marcysia, która prowadziła u nas przez wiele lat sklepik, a zmarła w czasie covidu ) ich groby jak i pozostałych członków mojej rodziny, są zupełnie w innych miejscach. Reszta żyjącej rodziny wpada tylko z wizytą w dzień zaduszny ze zniczem i kwiatkami. Ja respektuję zalecenia mojej siostry odnośnie ustawienia kwiatów i zniczy, niech ma tak jak chciała. A po balu stara ciotka Danka musi to posprzątać. Groby moich najbliższych są już przygotowane na bal. Jest czyściutko i kwieciście. Dobrze, że są znicze które palą się przez pięć dni, takie właśnie kupiłam i zapaliłam już 30 października, bo w to miejsce przyjdę dopiero 10 listopada, żeby przygotować groby, zwłaszcza grób mojego ułana – taty, na Dzień Niepodległości, o którą mój ukochany ułan walczył od 16 roku życia; tydzień później przyjdę żeby wszystko posprzątać. I aż do wiosny.
Po drugiej stronie głównej alejki, nie daleko grobów moich rodziców, jest grób Edzia – lowelasa za życia, bawidamka i podrywacza, zarywającego wszystko co chodzi oprócz zegarków, jak mówiła moja koleżanka o swoim mężu. Piszę o nim dlatego, że Edziu przychodził do nas na pobyt dzienny i tak go właśnie poznałam. Ponieważ i on i ja przychodziliśmy do DPSu z psami, to po obiedzie szliśmy na długi spacer do lasu. Edziuś szybko się zorientował, że dla mnie może być tylko kolegą. Nie pomogły fotografie z Edziusiem pięknym i młodym na plaży czy motocyklu, ani opowiadania jak to łatwo mu szło uwodzenie kobiet. Ale opowiadania o jego podrywach rozbawiały mnie do łez. On opowiadał to z taką szczerością, że ręce opadały. Edziuś był wdowcem, tak że jak szłam na cmentarz to on też szedł ze mną na grób żony. Dziwny to grób, jego żona jest pochowana razem ze swoją siostrą i szwagrem. Oj, coś mi się widzi, że żona nie chciała być pochowana razem z tobą – mówię, tu nie ma miejsca dla ciebie, zgadłam? Zgadłaś. Czyli, że byłeś całe życie takie ladaco-pytam. Byłem. Dla mnie – Edziuś jako kolega był super. Poreperował mi w domu wszystko co tej naprawy wymagało, a nawet , porobił mi tapicerkę na taboretach, jak byłam chora to zabierał mojego psa na spacery, a ja mu w zamian piekłam ciasta; za te dobrodziejstwa Edziuś przedstawiał mi swoje miłosne zdobycze. Dlaczego o tym piszę? Bo przez taką zdobycz pozbył się życia. Na jego pogrzebie ja byłam a jego ostatniej wielkiej miłości nie było. Jak do mnie z NIĄ przyszedł, mnie zamurowało – piękna zadbana kobieta młodsza od niego około 30 lat. Już w przedpokoju mojego mieszkania, dumnie oznajmił – to jest moja ukochana. Oszacowałam ich spojrzeniem i bez pardonu powiedziałam, stańcie oboje przed lustrem i popatrzcie na siebie. Edziuś nie dostrzegł nic nie stosownego. Nie widzisz, że w ogóle do siebie nie pasujecie. Ona czyściutka i jak laleczka śliczna i zadbana a ty przy niej jak niedomyty dziadek, więc nie uwierzę, że to obustronne zauroczenie. Okazało się, że owa pani miała pod opieką czterech takich panów jak Edziuś i męża w zanadrzu. Przychodziła do nich niby do pomocy ale tak potrafiła oczarować, że żaden z panów nie pozwolił jej cokolwiek robić. Panowie wypłacali jej pensje z premiami, zabierali na spacery, do kawiarni. Jak już spoufalenie było znaczne to do ” pracy” zaczęła przychodzić z sześcioletnią córką. Panowie sądzili, że przyprowadzana córka świadczy o zacieśnianiu więzów, a dla pięknej pani to była obstawa, zabezpieczenie się przed ewentualnymi umizgami. Owa pani postanowiła swoim samotnym panom urządzić Wigilię u siebie w domu, nic nie mówiąc wcześniej, że panów jest czwórka plus mąż, oczywiście każdy z panów musiał tę Wigilię za sponsorować. Spotkali się wszyscy czterej panowie, mąż i córka owej pani przy jednym stole. Wigilia była bogata. Po uczcie Edziuś powiesił się w swojej piwnicy, zostawiając otwarte drzwi i od piwnicy i od mieszkania, żeby być jak najszybciej znaleziony. Musiała to być wielka miłość, albo wielki wstyd, że tak dał się zwieść. Edziuś jest pochowany ze swoimi rodzicami. Taka była jego wola którą spełnił jego jedyny syn.
PS. dziękuję komuś podpisującemu się – Ja – za komentarz do mojego ostatniego wpisu. Już dość dawno ta osoba do mnie nie pisała, także dziękuję, że trwa przy mnie. Piszę bezosobowo ponieważ nie wiem czy to JA to pani czy pan. Zalecenia odsłuchania i przeczytania dopełnię.
N A R A !!
