W komentarzach padło pytanie – co robimy jak nie możemy się umyć pod prysznicem? Każdy ma swój sposób, na ogół ludzie grzeją wodę w czajnikach i myją się w miskach, a ja odkryłam inny sposób. Napisałam, że odkryłam a to żadne odkrycie, opiekunki ten sposób mycia stosują od lat. Kiedyś, z wielkim oburzeniem, zwróciła się do mnie pani mieszkająca w pokoju dwuosobowym z drugą leżącą osobą i gniewnym głosem wykrzykiwała – czy pani wie, że opiekunki moją sąsiadkę ciągle myją jakąś chemią, jakąś pianką. Musi pani o tym napisać w swoim blogu. Ponieważ zupełnie nie wiedziałam jak to mycie wygląda postanowiłam zamówić sobie taką piankę i wypróbować. Do nas takie akcesoria trafiają raz w miesiącu tak więc musiałam poczekać, czekałam kilka miesięcy ponieważ tę piankę przekazano komuś innemu pomimo, że pieniążki za nią to potrącono z mojego depozytu i to bardzo szybko. ale ową pianką zachwyciłam się od razu. To takie cztery w jednym – nie potrzebna woda, mydło, ani ręcznik ani krem. Ta pianka zastępuje wszystko. Po pierwszej próbie stosuję tą piankę systematycznie raz w tygodniu. Są dni, że człowiek gorzej się czuje i nie jest w stanie stać pod prysznicem, są dni leniwe, albo kiedy po prostu nie ma wody wówczas taka pianka to cud. Polecam.
W czwartek, czyli wczoraj, miało miejsce spotkanie pani dyrektor z mieszkańcami. Pani dyrektor oznajmiła nam, że w tym roku mamy obiecane pieniądze na windę. Ten rok dopiero się zaczął, tak więc długo będziemy czekać. Poza tym obiecanki są na jedną windę, a psują się trzy. N.p. dzisiaj posiedziałam sobie w zepsutej windzie 15 min. to jest bardzo długo. To pewnie była odpowiedź na moje wpisy o windzie.
Poruszono również sprawę ewentualnej zamiany pokoju, jeśli ktoś by chciał takiej zamiany dokonać to tym zajmuje się pani kierownik socjalna. Od razu przypomniałam jak pomiatano ludźmi przesuwając ich z pokoju do pokoju i to po kilka razy i to zawsze wbrew ich woli. Np. Grzesiu, Witek, Tamara, nawet prawa ręka dyrekcji w podpisywaniu wszystkich świństw, czyli nieżyjąca już pani NIKT przed śmiercią była przenoszona z pokoju do pokoju, pewnie ciągle czegoś szukano, czegoś co było w jej posiadaniu, niczym innym takiego procederu wytłumaczyć nie można. To przenoszenie musiało dawać satysfakcję dyrekcji w pomiataniu ludźmi. A teraz, proszę bardzo, pełna kultura – jeśli ktoś miałby życzenie to je spełnimy.
Na pytanie po co pracownicy przychodzą do pracy na godzinę 7. 30 skoro pracę rozpoczynają o godzinie 9. 00 jak usłyszałam odpowiedź pani dyrektor to myślałam, że spadnę z krzesła – no przecież muszą zjeść śniadanie, muszą się przebrać. Tak rozpoczynają pracę tylko ci, którzy mają fory u pani dyrektor. Za moich czasów takie rozpoczynanie pracy było nie do pomyślenia. Śniadania jadłam w domu nie w pracy. Do pracy byłam gotowa zawsze 5 minut przed czasem, do pracy nie do śniadania.
Dość głupi temat poruszyła jedna z mieszkanek, chyba po prostu chciała coś powiedzieć, otóż zasugerowała żeby stoły w stołówce były przykryte obrusami. Odpowiedziałam na głos, a mój głos jest słyszalny w każdym zakątku, – że wszelkie propozycje powinny być związane z oszczędnością nie z rozrzutnością. Przecież takie obrusy trzeba by było codziennie prać. Pani dyrektor mnie poparła i temat zakończono.
I jak zwykle na każdym zebraniu zostaje poruszony temat utworzenia Samorządu Mieszkańców i jak zwykle zachęta do tego brzmi bardzo zniechęcająco. Tak więc dość butnie, wszem i wobec, przypomniałam ostatnie wybory do Samorządu, które miały miejsce ponad 10 lat temu. Ówczesna pani kierownik socjalna pozwoziła na salę kogo się da, najczęściej tych którzy nie bardzo wiedzieli o co chodzi, do nich plus słynne chórzystki, i chodząc razem z obecną panią dyrektor od osoby do osoby wypełniały za nich arkusze wyborcze. Przecież musiała wygrać pani NIKT a reszta nie ważna, ona sobie z każdym poradziła. Teraz nie mają odwagi na takie zachowania, a Samorząd nie wybrany przez naszą wierchuszkę, nie wchodzi w grę. Powiedziałam, że ja startować do Samorządu nie będę, mogą śmiało wybierać, ale sprawdzać czynności Samorządu będę i mam do tego pełne prawo.
Zupełnie z innej beczki. Chyba będę musiała zrezygnować z depozytu finansowego w naszej księgowości, ponieważ odkryłam w nim zbyt dużo pomyłek. Poprosiłam o wykaz roczny swoich operacji finansowych okazało się, że nie tylko są pomyłki związane z jednakowym nazwiskiem ( zawsze na moją niekorzyść ), to jeszcze są potrącenia za leki, a za leki zawsze płacę osobiście. W tym wypadku to nie wina księgowości, ktoś wystawia zlecenia na potrącenia za leki. Pomyłki związane z nazwiskiem szybko zostały naprawione niestety za leki pieniądze przepadły, nie jestem w stanie niczego udowodnić. Trochę mi szkoda, bo taki depozyt to wygoda, nie dość, że pod ręką to jeszcze doliczane są odsetki. Pomyślę jeszcze, może wystarczy bardzo dokładne sprawdzanie każdej operacji. po prostu trzeba trzymać rękę na pulsie. Ale przecież kiedyś zabraknie mi rozumu i nie wyczuję pulsu. Jest wiele osób które nie są w stanie myśleć, to co z ich finansami, Bóg raczy wiedzieć. Chyba te ciągłe przynoszenie do mnie nie moich leków było związane z potrąceniami za nie z mojego depozytu. Nawet ja, przez te wszystkie lata, nie zaskoczyłam co jest grane. Myślałam, że to pomyłka w roznoszeniu a to skutki wcześniejszej odpłatności. Nie dziwię się, że ludzie nie mają zaufania do depozytów jeśli z nich można ot tak potrącić za co się chce. I tu Samorząd miałby pole do popisu.
I to byłoby na tyle – NARA !!
