Pani M.

Pani M mieszka w naszym DPSie już około roku. Jak zobaczyła mnie po raz pierwszy od razu zareagowała prawidłowo, w przeciwieństwie do mnie, – o, my się znamy, chyba Danusia, jeśli się nie mylę? Ja akurat wracałam ze szpitala i miałam oko zaklejone po zastrzyku; tak więc nie bardzo widziałam ale i nie byłam w nastroju do rozmów w dociekaniu skąd się znamy. Burknęłam tylko – Danusie, Danusia. Później kilkukrotnie mijałyśmy się, ona uśmiechała się do mnie życzliwie, ja tylko uśmiech odwzajemniałam. Wiedziałam, że chyba ją znam, ale skąd, nie miałam pojęcia. Wreszcie przypomniałam, z tą panią często mijałam się w pobliżu naszego DPS jeszcze jak chodziłam na Dzienny Pobyt a jak zamieszkałam już w tym Domu to wreszcie zagadałam do niej. I z tego gadu, gadu, dowiedziałam się, że przychodzi do nas codziennie ponieważ opiekuje się panem Edkiem. Ale jak się opiekuje: kąpie go, gotuje w domu to co Edziuś lubi najbardziej i przynosi to do DPS, piecze ciasta które on lubi, pierze, prasuje – bo nikt tak pięknie nie prasuje jak ona. Marysiu, po co ty to wszystko robisz, to wszystko ma na miejscu w całkiem dobrym wykonaniu, no chyba, że on płaci ci za te usługi. Nie płaci, ale ja wciąż liczę na to, że on zrezygnuje z pobytu w Domu Opieki i zamieszkamy razem. Czyli, że reklamujesz siebie jako ewentualną żonę? No mniej więcej tak – odpowiedziała. Danusiu, żylibyśmy jak pączki w maśle. On ma takie piękne mieszkanie, ja swoje oddałabym córce, a nasze dwie emerytury zapewniły by nam życie w dostatku. Przyznaje, plan całkiem nie zły, ale za jaką cenę. Zastanów się, ten twój Edziuś skrył się w dps żeby uniknąć wszelkich obowiązków względem ciebie a ciebie wykorzystuje. Jak poznaliście się – pytam. Jak przeszłam na emeryturę, to już będzie 10 lat, ( teraz już dwadzieścia ) postanowiłam dorobić sobie gotując obiady samotnym panom. Czterech panów przychodziło do mnie na te obiadki. A ty się popisywałaś swoimi umiejętnościami i z tej czwórki upatrzyłaś sobie Edziusia, dlaczego właśnie jego – pytam. Przynosił kwiatki, czekoladki, zapraszał do kina czy na spacer? Nie nic z tych rzeczy. Wyrażał zainteresowanie tobą w jakiejś innej formie ? Nie. Przez dziesięć lat nic a ty ciągle masz nadzieję, kobieto otrząśnij się. Któregoś dnia spotkałam się z p. Edkiem w poczekalni do lekarza, zaczęłam Edziusia ciągnąć za język i okazało się, że jest gejem, że mieszkanie już dawno przepisał na swojego partnera, a Marysię traktuje jak najcudowniejszą koleżankę. Nigdy nie traktował jej inaczej. Pozostali panowie którzy przychodzili do niej również byli gejami. Od tej rozmowy zaczęłam unikać spotkań z Marysią. Bałam się, że nie uwierzy mi i pomyśli jeszcze, że chcę go jej zabrać.

Edziuś już dawno nie żyje a nasze rozmowy dzisiaj to zupełnie inne tematy, to życie w dps. Danusiu – pyta Marysia – dlaczego ja nie mogę wyjść z tego domu np. na spacer. Widzę jak ludzie wychodzą a ja nie mogę ? A pytałaś o to panie z działu socjalnego ? To one są najbardziej kompetentne w tych sprawach nie ja. Podejrzewam, że jesteś ubezwłasnowolniona. Przez kogo – pyta Marysia. Przez lekarza albo przez rodzinę. Nie wiem i nie pytaj mnie o takie rzeczy. No dobrze – mówi Marysia, skoro jestem ubezwłasnowolniona i nie mogę nigdzie wychodzić sama, to dlaczego nikt nie zajmuje się mną, nie chodzą ze mną na spacer ? Zazdroszczę sąsiadce z naprzeciwka – po nią zawsze ktoś przychodzi i gdzieś ją prowadzi a mnie nigdy i nigdzie – dlaczego? Zobaczyłam przechodzącą pracownicę socjalną, poprosiłam żeby podeszła do nas – jest temat do przegadania, tak więc zostawiam was i coś ustalcie.

Wczoraj, po dwóch miesiącach, miałam podany, jak zwykle, zastrzyk w oko i jak zwykle nie mogę się nachwalić podejścia młodziutkiej pani doktor do swojej pacjentki , czyli do mnie. Mówię – pani doktor od ostatniej wizyty znacznie gorzej widzę na leczone oko, czy to znaczy, że znów będę musiała przyjmować zastrzyki co miesiąc? Zaraz sprawdzimy – mówi p. doktor. Zebrał się płyn w oku zaraz się go pozbędziemy. Pani doktor, a to moje prawe oko które jest spisane na straty, trochę widzi, może weźmiemy się za nie. Dobrze, na następnej wizycie podamy zastrzyk i do tego oka. To może i w tym oku tworzy się zaćma ? Owszem, zakwalifikuję i prawe oko do zdjęcia zaćmy. Ale to jeszcze nie w tym roku. A czy może mi pani wypisać nowe okulary, bo teraz nikt lepiej nie zna moich oczu jak pani doktor. Jak zrobimy wszystko po kolei, to znaczy zlikwidujemy płyn, zdejmiemy zaćmy i pomyślimy o nowych szkłach. Czyli, że nawet są szanse, że ze wzrokiem będzie lepiej, Boże jak się cieszę.

I w tym optymistycznym nastroju, choć ślepa jak kret, kończę – NARA !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *