Urodziny, których nie lubię.

Na szczęście zaćma nie zaszła na oko na stałe, ona zachodzi i znika tak więc zdarza się, że widzę wystarczająco żeby móc pisać na laptopie. Mając dobre oświetlenie daję radę. To dzięki Wam, swoim komentatorom wzięłam się w garść i robię to co lubię najbardziej. A dzięki dyrekcji dps. tracę wzrok i słuch systematycznie. To przez to, że nie udzielono mi nawet najmniejszej pomocy kiedy miałam udar, a udar był centralny i właśnie skutkami centralnego zawału mózgu ( tak to określiła pani neurolog ) jest systematyczna utrata wzroku i słuchu. Słyszałam w telewizji, że pewna staruszka mająca 95 lat, wpadła do studni a jak przyjechała straż żeby ją wydostać z tej studni, to usłyszeli od niej – zrzućcie mi tylko drabinę ja sama wyjdę i wyszła, strażak ją tylko asekurował. I ja zapowiadałam się na taką staruszkę dopóki mną nie zajęło się szefostwo naszego Domu.

8 października obchodziłam swoje 84 urodziny, jak zwykle ” hucznie „. Nie lubię obchodzić urodzin, to nie jest zwyczaj z moich stron rodzinnych. U nas obchodzono imieniny, to rodzina ze strony mojego zięcia wprowadziła ten urodzinowy zwyczaj. Jak przypadły mi 80 urodziny i wiedząc, że to będzie denerwująca mnie pompa, uciekłam z Domu i wyłączyłam telefon. Najbardziej denerwuje mnie fakt, że cała moja rodzina przyjęła ten zwyczaj natychmiast i nie słuchają mojego zdania, przychodzą gremialnie z prezentami i dziwią się, że ja tego nie lubię. Weź i spamiętaj daty urodzin wszystkich z rodziny, żeby móc się zrewanżować. Fakt część rodziny miałaby problem z obchodzeniem imienin bo takich imion bałkańskich nie ma w naszym kalendarzu : Branko, Damir, Iwo, Roko, tak nazywają się – mój zięć, wnuk i dwójka prawnuków. Tym razem, ponieważ mój wnuk przypomniał sobie smak z dzieciństwa z mojej kuchni i prosił o przepis na ciasto – sernik na budyniu czekoladowym -, postanowiłam zrobić mu niespodziankę i sprawdzić przy okazji czy jeszcze coś potrafię.Skoro poprosił o przepis to znaczy, że mu smakowało, a ja dowiedziałam się o tym przez przypadek i po 20 latach. Rodzina mojego zięcia zachowuje się bardzo powściągliwie w wyrażaniu czegokolwiek. W moim rodzinnym domu był zwyczaj wyrażania odczuć smakowych. Wszyscy jedli i chwalili smaki a gospodyni była szczęśliwa; rodzina zięcia, która rozrosła się licznie w Olsztynie, niczego nie wyraża jedząc. Byłam więc pewna, że im nie smakuje, a tu taka niespodzianka, prośba o przepis. Tak więc prababcia zakasała rękawy i do roboty. Ponieważ miałam kłopot ze znalezieniem odpowiedniej blachy do pieczenia, wyszedł sernik ogrom, bo tylko takie ogromne blachy znalazłam. Nie znałam działania kuchenki, nie umiałam jej nawet włączyć, ale wyszło wszystko jak trzeba. W każdym razie obczęstowałam, po za rodziną ze 30 osób a dla trzech moich rodzin popakowałam jeszcze ciasto na wynos. Cały Dom pachniał tym ciastem. O przepis prosiło chyba z 10 osób, czyli, że smakowało; a do wyrabiania ciasta, sera i budyniu miałam tylko widelec, żadnych innych narzędzi pracy. Od wyrabiania wszystkiego widelcem narobiłam sobie odcisków na palcach. Nie wiedziałam, że dzisiejsze kury znoszą takie wielkie jajka, że te jajka mają bardzo grubą skorupę a białka nie chciały się ubić na pianę. Było ciężko ale się udało, jestem dumna z siebie.

I to byłoby na tyle – NARA !!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *